Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.
109 Inflanty, Estonia, Kurlandia, Nowogród, Twer miały stanowić prowincją kałmogórską; zaś Archangel, Jarosław, Wołogda, Kostroma, Perm – prowincją północną (siewiernaja). Żydom polskim i moskiewskim oddzielną naznaczał posadę – potem chciał dla nich w Azji obmyślić przytułek. Rzeczypospolitej tylu wolnych plemion, ile Moskwa ujarzmiała od Białego do Czarnego Morza, rząd tymczasowy, przechodni, miał utorować drogę. Jakież były środki do wykonania tego olbrzymiego planu? Rewolucja w wojsku, której przykład nastręczały owczasowe wstrząśnienia w Hiszpanii, Neapolu i Piemoncie. Co się miało stać z carską rodziną? Pestel rzekł do Poggio, jednego ze spiskowych: „Trzynaście ofiar potrzebuję – chociaż to rzecz okropna i kobiety mordować; jeżeli zaś i za granicą musimy zabijać, to temu końca nie będzie. Wszystkie wielkie księżne mają dzieci. Wypadałoby je raczej odsunąć tylko od tronu.” Pestel nie był bez ambicji; sobie zastrzegał dziesięcioletnie rządy po rewolucji, wojsko chciał zatrudnić wskrzeszeniem rzeczypospolitych greckich, a po dokonaniu wielkiego dzieła zostać mnichem w Kijowie. W r. 1823 nastały inne, jeszcze rozleglejsze pojęcia. Związek Sławiański przez Borysowa186 przedsiębrał kraje sławiańskie różnej wielkości, Moskwę, Polskę, Węgry, Czechy, Morawią, Dalmacją, Kreacją, Serbią, zjednoczyć w rzeczpospolitę federacyjną i przydać do tego ogromu Multany i Wołoszczyznę. Zetknienie się takich wyobrażeń z ideami Pestla było łatwe i naturalne. Jakoż w r. 1824 Związek Sławiański pobratał się z tulczyńskim. W Polszcze przejętej duchem swego powstania głuche o tych knowaniach krążyły pogłoski. Dążność spisku rosyjskiego, szczególniej na południu, przypadała do miary z zamysłami Polaków. Jeden z braci cara był w Warszawie, Co z nim począć, jeżeliby wypadało poświęcić całą rodzinę panującą interesowi Sławiańszczyzny? Nie stanieli na czele Polaków i korpusu litewskiego dla pognębienia rewolucji zaczętej w Petersburgu i na Ukrainie? Ta myśl niepokoiła spiskowych Rosjan i bardzo się radowali, gdy doszło do ich wiadomości, że Polska także o swoim zamyśla oswobodzeniu. Od tej chwili zaczęli rachować na pomoc naszą. Wzajemna była chęć porozumienia się, zniesienia w Towarzystwie Patriotycznym Polskim. Komitet Centralny warszawski polecił był jeszcze w roku 1822, czy na początku 1823, jednemu z agentów swoich w Wilnie rozpatrywać się, ożyliby czego wojskowi rosyjscy nie przedsiębrali? 187 Z guberni kijowskiej, z okolic Tulczyna rozmaite o tym wiadomości przekradały się do Warszawy i prawie było rzeczą pewną, że w wojsku moskiewskim rozgałęzione, rewolucyjne istnieje sprzysiężenie, gdy Ossoliński i Jabłonowski, którzy często zwiedzali Wołyń i Kijów dla swoich i Towarzystwa interesów, stwierdzili prawdziwość wspomnionych pogłosek. Na tej więc zasadzie jeden z członków komitetu trzech, Krzyżanowski, udał się do Kijowa 74 (jeszcze przed wejściem Sołtyka do związku), raczej jednak dla wybadania spiskowych Rosjan niżeli zawarcia między nimi i Towarzystwem Patriotycznym jakiej bądź umowy. Moskale z swej strony wyznaczyli Bestużewa-Riumina i Murawiewa. Ci mieli upoważnienie do traktowania; lecz Krzyżanowski oświadczył z góry, że tylko porozumieć się i zbliżyć pragnie, a do układów nie ma jeszcze pełnomocnictwa. Szła przeto rzecz oporem, jak sądzę, ze szkodą obudwu związków. Krzyżanowski, zwykle uprzedzający, porywczy, w tym jednak zdarzeniu był zbyt przezorny, zbyt podejrzliwy, może zbyt nieśmiały. Niełatwo dawał wiarę Bestużewowi, ofiarującemu Polszcze imieniem związku rosyjskiego dawną niepodległość. „Czas – mówił Bestużew – aby się Polacy i Moskale nienawidzić przestali. Interes obudwu narodów jednaki – związek rosyjski wszystko uczyni, co trzeba do zatarcia przedzielającej ich nienawiści.” Następnie wystawiali Krzyżanowskiemu delegowani Rosjanie potrzebę połączenia wspólnych usiłowań i wkładali na Pola-ków obowiązek przeszkodzenia w. księciu, aby nie 186 Mowa o Stowarzyszeniu Zjednoczonych Słowian, zawiązanym w środowisku oficerskim na Wołyniu pod koniec 1823 r. Do założycieli należeli bracia P. i A. Borysowowie, a także Polak Julian Lubliński. 187 Seweryn Krzyżanowski zlecił „wywiedzieć się o tajne towarzystwa w Rosji” wracającemu z Warszawy do Wilna Józefowi Grużewskiemu. Dla nawiązania kontaktu z Polakami jeździł wówczas do Wilna M. Bestużew- Riumin (ukazany też przez Mickiewicza na balu u Senatora w III części Dziadów). 110 stanął na czele korpusu litewskiego po wybuchnieniu rewolucji w carstwie. I w tej mierze (rzecz szczególniejsza!) do niczego się nie chciał zobowiązać Krzyżanowski, choć natenczas mógł wszystko w związku! Tak dalece jest prawdą, że niektóre charaktery, silne nawet, tracą hart w chwilach stanowczych. Powiedział jednak Bestużewowi, że jeśliby korpus litewski miał się oświadczyć za w. księciem, w takim razie sądzi, iżby związek polski podjął się go rozbroić. Czy nieufność, czy brak dokładnych wiadomości o naturze i celach spisku rosyjskiego sprawiły, że Krzyżanowski w ciągu tej pamiętnej rozmowy, z której, gdyby był lepszym dyplomatą, tak ważne skutki wymknąć mogły, główną kwestią przymierza między dwoma spiskami do późniejszego odkładał czasu, do formalnej ugody pomiędzy ich naczelnikami, i więcej badał, wyrozumiewal Rosjan niżeli traktował z nimi, co im się oczywiście podobać nie mogło. Była mowa o granicach i o przyszłej formie rządu w Polszcze. Nie bez zadziwienia dowiedzieli się delegowani rosyjscy, że Krzyżanowski i nie miał upoważnienia do roztrząsania z nimi tej materii, i nie wiedział nawet, jakie by mogło być zdanie w tym względzie polskiego związku, „który jeszcze się nad tym nie zastanowił”. Bestużew nie pojmował, jak można zamyślać o powstaniu bez określenia kształtu władzy kierować nim mającej; szeroko się rozwodził nad tym, że dobrze zrozumiany interes powinien by skłonić Polaków do zaprowadzenia u siebie po odzyskaniu niepodległości takiej formy rządu, jaką mają Zjednoczone Stany Ameryki Północnej, ile że i Rosja tego wzoru trzymać się postanowiła; na koniec wystawiał potrzebę wyraźnej pod tym względem deklaracji ze strony związku polskiego; a gdy Krzyżanowski, nie wiedząc, co na to wszystko odpowiedzieć, zrobił mu uwagę, że się zbytnim zapałem unosi, Bestużew rzekł: „Bez entuzjazmu nic wielkiego nie zdziałamy.” Pierwsza tedy konferencja w Kijowie zeszła prawie na niczym. Więcej cokolwiek otwartości, szczególniej zaś więcej decyzji ze strony Krzyżanowskiego byłoby może obudwu spiskom lepszy obrót nadało. Bestużew był to młody republikanin, terrorysta