They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Linki

an image

Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.

- Och, na miłość boską, przecież tu chodzi o sprzęt biurowy, a nie rakiety Patriot czy broń jądrową. Wyłącznie o biurka, krzesła i regały. Trudno uznać, że chcemy sprzedać nieprzyjacielowi linę, na której nas powiesi. - A przyjrzał się pan dokładnie liczbom zestawienia finansowego Strattona, które Todd dostarczył Pacific Rim Inve-stors? Osgood zamknął teczkę i odsunął ją od siebie. - Nigdy nie wnikam w takie szczegóły, bo nie lubię zaglądać wspólnikom przez ramię. Obaj jesteśmy ludźmi interesu, Nick... - Jednak powinien pan im się przyjrzeć. Sprawozdanie finansowe przedstawione przez Todda jest fałszywe. Spreparował je mój księgowy Scott McNally, który świetnie wie, jak należy malować świnię szminką. Znów w uśmiechu zabłysły porcelanowe sztuczne zęby. - Mam wrażenie, Nick, że za długo siedzisz na Środkowym Zachodzie. Nie przemawia do mnie jednak twoja wersja roli Jimmy'ego Stewarta z filmu Pan Smith jedzie do Waszyngtonu. - Nie chodzi mi o kwestie moralne, Willard. Tylko o łamanie prawa. Osgood lekceważąco machnął ręką. - Są setki sposobów prowadzenia księgowości. Poza tym, umowa zawiera klauzulę chroniącą nas przed odpowiedzialnością karną, nawet gdyby nabywca poniewczasie odkrył oszustwo. - A więc o tym także pan wie? - zapytał głucho Nick. Osgood utkwił w nim świdrujące spojrzenie, jakby chciał go przewiercić na wylot. - Conover, naprawdę marnujesz czas, i mój, i swój, próbójąc 512 podważać zapadłe decyzje. Konie wyszły już ze stajni na pastwisko. Nie ma co ronić łez nad rozlanym mlekiem. Rozumiesz? To wszystko, co miałeś do powiedzenia? - Wstał zza biurka, wcisnął klawisz interkomu i powiedział: - Rosemary, bądź uprzejma odprowadzić pana Conovera do wyjścia. Ale Nick nie ruszył się z fotela. \ - Nie, to jeszcze nie wszystko -powiedział. -.-. 96 Kierowniczka działu informatycznego w Korporacji Strat-tona, Carly Lindgren, wcale nie wyglądała na specjalistkę od komputerów. Była wysoką, potężnie zbudowaną matroną z bardzo długimi kasztanowymi włosami zebranymi w kok na czubku głowy. Miała na sobie granatową garsonkę, oliwkową jedwabną bluzkę, złoty naszyjnik i kolczyki do kompletu. -\ Audrey wystarczył jeden telefon, by umówić się na spotkanie z panią Lindgren, powiedziała tylko, że chodzi o ważną policyjną sprawę. Kiedy jednak przedstawiła jej nakaz rewizji, kobieta sprężyła się niczym osaczona w rogu klatki lwica. Dokładnie obejrzała nakaz, jakby podejrzewała, że jest fałszywy, choć bardzo mało osób wiedziało, gdzie szukać śladów fałszerstwa, niemniej prokuratorskie nakazy były wypisywane ze szczególną starannością. I tak miała sporo kłopotów z przekonaniem prokuratora, by go podpisał, mimo że dotyczył tylko archiwalnych zapisów wideo na serwerze Strattona, pochodzących z systemu alarmowego w domu Conovera. Carly Lindgren kazała jej zaczekać z Kevinem w swoim sekretariacie i zaczęła gorączkowo wydzwaniać do swoich przełożonych - najpierw do głównego specjalisty od spraw informatyki, potem głównego specjalisty pionu technicznego, aż Audrey straciła rachubę - lecz w gruncie rzeczy nie mogła im odmówić dostępu do serwera Strattona. Mniej więcej po dwudziestu minutach Kevin zasiadł w końcu 513 przed terminalem w pustym pokoju. Audrey mogła tylko obserwować jego pracę. Zaczęła się ciekawie przyglądać granatowemu plakatowi na ścianie, na którym dużymi białymi literami było wydrukowane jakieś hasło dotyczące „Rodziny Strattona", jakby było to wezwanie do pospolitego ruszenia. Zwróciła też uwagę, że krzesła, na których siedzieli, oczywiście produkcji Strattona, są bardzo wygodne. W ogóle nic tu nie przypominało sprzętów z sali zespołu przestępstw kryminalnych. Lenehan włożył płytę kompaktową do czytnika komputera i uruchomił program. Wcześniej wyjaśnił jej, że to przeglądarka zapisów wideo, którą ściągnął ze strony internetowej producenta rejestratora zainstalowanego w systemie alarmowym Conovera. Program pozwalał przeglądać, przechwytywać i kopiować cyfrowe obrazy.- Wiesz, gdzie szukać? - spytała zaniepokojona. - Dokładny adres spisałem z programu sterującego rejestratora - odparł. - Znam nazwę folderu, datę i godzinę zapisu. Nie powinno być żadnych problemów