Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.
- Gdyby, broń Boże, kiedykolwiek doszło do wybuchu wojny, So- wieci ujrzeliby, że nie mają absolutnie nic do zyskania, wykracza- jąc poza precyzyjne, ograniczone uderzenia - odparł Wengernook. - Czyli nasze odstraszanie powstrzymywałoby ich przed eska- lacją? - Tak. Ich jedynym wyborem byłby pokój. Bonenfant pozwolił, by słowo „pokój" wisiało w powietrzu jesz- cze przez kilka chwil, po czym oznajmił, że nie ma więcej pytań do świadka. Sędzia Jefferson zarządziła przerwę obiadową. - Świetnie, że ujął sprawę od strony moralnej - rzekł Brzdąc. - I dobrze, że wspomniał o pokoju - dodał George. Rana po kuli rozbolała go nagle, kiedy próbował przypomnieć sobie zeznania Yictora Seabirda. Skomplikowany układ zakazują- cy przeprowadzania prób nuklearnych, czy to właśnie negocjował stary zuch? I było tam coś jeszcze na temat ilości materiałów roz- szczepialnych... - Panie sekretarzu Wengernook - zaczął Aąuinas po przerwie - czy można powiedzieć, że Ameryce leżało na sercu bezpieczeń- stwo Europy Zachodniej, kiedy rozpoczynała swój długotrwały ro- mans z bronią atomową? - Biorąc pod uwagę przewagę Układu Warszawskiego w siłach konwencjonalnych, rakiety taktyczne były zwornikiem zdolności obronnej Paktu Atlantyckiego. - Niektórzy obserwatorzy uważają, że rozmieszczenie w Euro- pie nowych rakiet średniego zasięgu zmusiło Rosjan do przyjęcia strategii niespodziewanego uderzenia. - Strategia ta ma swój aspekt stabilizujący, nie wolno o tym za- pominać - odparł Wengernook, gniotąc w palcach papierosa. - Kie- dy dane państwo utrzymuje swoje siły nuklearne w stanie podwyż- szonej gotowości bojowej, wojskowi czują się o wiele bezpieczniej. - Ponieważ wiedzą, że nie stracą tych sił w wyniku niespodzie- wanego natarcia przeciwnika? -Tak. - A więc jest mniej prawdopodobne, że zrobią coś głupiego? - Zgadza się. - Takiego jak uderzenie bez uprzedzenia? - Właśnie. - Proszę opowiedzieć sądowi o doktrynie powstrzymania się przed pierwszym uderzeniem. - Była to doktryna, zgodnie z którą państwa NATO nie użyłyby jako pierwsze swojej broni atomowej, nawet w obliczu totalnej klęski pod naporem sowieckich dywizji pancernych. Aąuinas wydobył kilka dokumentów ze stosu materiałów do- wodowych. - Widzę jednak, że w swoich artykułach sprzeciwiał się pan przyjęciu takiej doktryny. - Poważnie osłabiłaby ona naszą zdolność odstraszania. Wolę doktrynę, która mówi: „Państwa NATO nigdy nie użyją broni nu- klearnej, jeśli nie zostaną zaatakowane". - Siłami konwencjonalnymi. - W grę wchodziła tu również kwestia wiarygodności. Cała ta sławetna doktryna rozpadłaby się w proch i pył w razie sowieckie- go natarcia. - Wyjaśnijmy to do końca. Doktryna powstrzymania się przed pierwszym uderzeniem miała dość wiarygodności, by zachęcić do zmasowanego ataku, ale jednocześnie za mało, by w takim przy- padku zdać egzamin. - Nigdy nie wolno zdradzać swoich intencji nieprzyjacielowi. - Czy dlatego w tym wydaniu „Kwartalnika Doktryny Strate- gicznej", przedstawionym tu jako materiał dowodowy oznaczony JAMES MORROW numerem 794, chwalił pan prezydenta Trumana za wprowadzenie „czynnika Hiroszimy"? - Cóż, Hiroszima pozwoliła nam uzyskać nad Sowietami prze- wagę psychologiczną - odparł Wengernook, przeglądając doku- ment. - Nigdy nie mieli całkowitej pewności, do czego właściwie jesteśmy zdolni. - A więc, odrzucając doktrynę powstrzymania przed pierw- szym uderzeniem, Ameryka mogła zachować swoją przewagę psy- chologiczną? - Tak właśnie uważam. - W swoim wystąpieniu na Akademii Lotniczej w roku 1992, oznaczonym jako materiał dowodowy numer 612, wygłosił pan słynne zdanie, iż, cytuję: „W wojnie nuklearnej nasze siły muszą zatryumfować nad Sowietami i spowodować jak najwcześniejsze ustanie działań zbrojnych na warunkach korzystnych dla Stanów Zjednoczonych". Co to znaczy „zatryumfować" w wojnie nuklear- nej, panie sekretarzu? - To znaczy wchłonąć pierwszy atak i wykonać rozstrzygające kontruderzenie. - Jak opisałby pan kraj, który wchłonął pierwszy atak? - Ośrodki przemysłowe są w większości nienaruszone, struktu- ra dowodzenia funkcjonuje, zdolność odstraszania została przy- wrócona. - A co z ludnością cywilną? - Znaczna część przeżyła. - A znaczna nie przeżyła. Czy to właśnie pan i panu podobni nazywacie „dopuszczalnymi stratami"? - Czasem używaliśmy tego terminu. - Pięć milionów zabitych, to jest dopuszczalne? - Cóż, zawsze mieliśmy przed oczami liczbę dwudziestu milionów. - Dlaczego? - Takie straty poniósł Związek Sowiecki w czasie drugiej woj- ny światowej. - Niepokojąca liczba. Przegrywaliście wyścig dopuszczalnych strat. - Panie Wengernook - rzekł sędzia Wojciechowski - czy mogę uznać, że żaden poziom strat nie był dopuszczalny dla pana oso- biście? - To się rozumie samo przez się. - Oskarżony wyciągnął prze- ciwsłoneczne okulary z kieszeni ubioru ochronnego i osadził je na nosie