Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.
Ta ziemia cię zrodziła i nikt nie będzie miał ci za złe, że jej bronisz. W granicach wierności cesarzowi, to się rozumie. - Dzisiaj jednak najlepiej uczynisz, jeśli pójdziesz do tej świętej niewiasty, swojej matki, i spędzisz noc we Fra-schecie - powiedział Oberto, okazując tym samym wielką subtelność uczuć. - Jutro zaś opuścisz nas, byś nie widział, jak biegną ulice i jak mocne są mury. Jesteśmy pewni, że jeśli którego dnia dowiesz się, że grozi nam wielkie niebezpieczeństwo, przez miłość do naturalnego ojca dasz nam o tym znać. Ale skoro będziesz miał dość serca, by to właśnie uczynić, kto wie, czy pewnego dnia z tychże przyczyn nie ostrzeżesz swego ojca przybranego o jakichś naszych zbyt bolesnych dlań knowaniach. A zatem im mniej będziesz wiedział, tym lepiej. - To prawda, synu mój - rzekł wtedy Gagliaudo - niejednej troski mi przysporzyłeś, uczyń więc choć tyle 169 dobrego. Ja muszę tu zostać, bo jak widzisz, rozprawiamy o sprawach poważnych, ty jednak nie zostawiaj twojej matki samej w ten wieczór, kiedy cię bowiem zobaczy, z wielkiej radości niczego więcej nie pojmie i nie spostrzeże, że mnie przy niej nie ma. Idź już i bacz, co mówię, daję ci moje błogosławieństwo, gdyż nie wiadomo, kiedy zobaczymy się znowu. - Otóż to, w jednym dniu odnajduję miasto i je tracę - odparł Baudolino. - Biada mi, sami bowiem widzicie, że jeśli zechcę zobaczyć ojca mego, będę musiał go tu oblegać. Tak to, z grubsza biorąc, było - tłumaczył Baudolino Niketasowi. Lecz z drugiej strony nie mogło być inaczej, a to świadczy, że czasy były naprawdę niełatwe. - Co dalej? - spytał Niketas. - Zacząłem szukać mojego domu. Śnieg sięgał mi już do połowy łydki, z nieba sypały się kłęby płatków, że aż oczy wywracało, zawierucha chłostała po twarzy, ognie Nowego Miasta zniknęły, i zagubiony w tej bieli z dołu i z góry nie wiedziałem już, w którą stronę podążać. "Wydawało mi się, że przypominam sobie dawne ścieżki, choć w owej chwili nie tylko nie widziałem ścieżek, ale nie wiedziałem już, gdzie jest pewny grunt, a gdzie bagno. Spostrzegłem, że całe zagajniki poszły pod siekierę, bo potrzebowali drewna na domy, i nie odnajdywałem już nawet zarysu drzew, które niegdyś znałem na pamięć. Zabłądziłem, jak Fryderyk tamtego wieczoru, kiedy go poznałem, tylko że teraz była śnieżyca, nie mgła, bo gdyby była mgła, jakoś bym sobie poradził. Ładne rzeczy, Baudolino, powiedziałem sobie, zabłądziłeś w rodzinnych stronach, miała rację moja mama, kiedy powiadała, że ci, co umieją czytać i pisać, są głupsi od reszty; co teraz zrobię, zatrzymam się i zjem muła, a jutro rano odkopią mnie w końcu i będę jak skórka królicza zostawiona na noc poza domem w porze, kiedy rozbrzmiewa pieśń samiczki kosa? Skoro Baudolino jest tu i opowiada o tej przygodzie, widać jakoś z niej wybrnął, ale był to prawie cud. Kiedy podążał tak, sam nie widząc w którą stronę, raz jeszcze zobaczył gwiazdę na niebie - bladą, ledwie widoczną, ale dość jasną, by się nią kierować; spostrzegł, że jest w jakiejś małej 170 kotlinie i że światełko było w górze, bo on był w dole. Wspinał się na zbocze i światełko coraz to się powiększało, aż wreszcie zdał sobie sprawę, że pochodzi spod jednej z tych wiat, w których trzyma się zwierzęta, gdy zabraknie miejsca w domu. Pod daszkiem zobaczył krowę i osiołka, który ryczał ze strachu, niewiastę z rękami zanurzonymi gdzieś między zadnimi nogami owcy, i ową owcę, która wydawała na świat beczące wniebogłosy jagnię. I zatrzymał się na progu, chciał bowiem poczekać, aż całe jagnię wyjdzie na świat, kopnął osiołka, żeby go odpędzić, a potem padł na kolana i oparł głowę o łono niewiasty, wołając: "Matko, błogosławiona matko!", ona zaś przez chwilę nie rozumiała, co się właściwie dzieje, odciągnęła więc jego głowę i obróciła ją w stronę ognia, a na koniec jęła płakać i gładzić go po głowie, szepcząc między jednym a drugim szlochem: "Panie, o Panie mój, dwa Twoje stworzenia jednego wieczoru, jedno się rodzi, drugie wraca z domu diabła, to jakby Boże Narodzenie i Wielkanoc na raz, za dużo tego na moje biedne serce, trzymajcie mnie, bo odchodzę od zmysłów; a teraz daj już pokój, Baudoli-nie, nagrzałam oto w kociołku wody, żeby obmyć to biedactwo, nie widzisz, że cały zbrukałeś się krwią, lecz skąd wziąłeś te szaty godne wielkiego pana, czy czasem ich nie ukradłeś, bo przecież łotr jesteś jakich mało?" A Baudolinowi wydawało się, że słyszy anielskie pienia. 14 Baudolino ratuje Aleksandrię dzięki krowie swego ojca - Tak zatem, żeby ujrzeć swego ojca, musiałeś go oblegać - powiedział pod wieczór Niketas, racząc swojego gościa deserami z wyrośniętego ciasta, upieczonymi tak, by przypominały kwiaty, rośliny czy jakieś inne przedmioty. - Niezupełnie, gdyż do oblężenia doszło sześć lat później. Zobaczyłem, jak rodzi się miasto, wróciłem do Fryderyka i opowiedziałem mu, co widziałem. Jeszcze nie skończyłem swego sprawozdania, kiedy cesarz wydał z siebie ryk wściekłości. Wrzeszczał, że miasto może powstać jedynie przy cesarskim beneplacitum, a jeśli nie, musi być zrównane z ziemią, nim je zbudują, w przeciwnym bowiem razie każdy będzie miał swoje placitum, nie oglądając się na cesarskie, i że chodzi tu o nomen imperii. Potem się uspokoił, ale ja znałem go dobrze i wiedziałem, że im tego nie wybaczy. Na szczęście przez prawie sześć lat miał inne sprawy na głowie. Posyłał mnie z rozmaitymi poruczeniami, między innymi kazał wybadać zamysły aleksandryjczyków. Byłem więc dwa razy w Aleksandrii, żeby dowiedzieć się, czy moi ziomkowie nie byli skłonni w czymś ustąpić. W gruncie rzeczy gotowi byli na wiele ustępstw, lecz prawda była taka, że Fryderyk chciał wyłącznie jednego: żeby miasto roztopiło się w nicości, z której powstało. Przedstaw sobie tylko, co o tym myśleli aleksandryjczycy, a nie śmiem nawet ci wyjawić, co kazali mi powtórzyć cesarzowi... Zdawałem sobie sprawę, że te podróże to tylko pretekst, żeby jak najmniej przebywać na dworze, cierpiałem bowiem nieustannie z powodu spotykania cesarzowej, a przy tym tyle wysiłku kosztowało mnie dotrzymywanie tego, com ślubował.... - I czegoś dotrzymał - rzekł Niketas, jakby tego właśnie oczekiwał. - Czego dotrzymałem, i do końca. Panie Niketasie, choć fałszowałem pergaminy, wiem, czym jest honor. Ona mi 172 w tym pomogła. Macierzyństwo ją odmieniło. A w każdym razie dawała mi to do zrozumienia, tak że nigdy się nie dowiedziałem, co czuła do mnie. Cierpiałem jednak i byłem jej wdzięczny, że w ten sposób pomagała mi zachować godność