They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Linki

an image

Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.

— Chce mnie odsunąć od zarządzania korporacją. — Pozwolisz mu to zrobić? — spytała Myrna. Meredith uśmiechnęła się. — Nie. Depczę mu po piętach. On jeszcze o tym nie wie, lecz przez cały czas kroczę po jego śladach. A on nie odbierze mi władzy, dopóki sama się jej nie zrzeknę. A nie jestem pewna, czy tego pragnę, właśnie teraz. Moje zamiary wobec Harden Properties mogą się okazać jedyną rzeczą, która trzyma Cyrusa przy życiu. Za każdym razem, kiedy o tym wspominam, bardzo się ożywia. — Tak, ale jeśli jego stan się nie poprawi, obawiam się, że nawet to nie powstrzyma go przed popadnięciem w przygnębienie. W głębi ducha Meredith zgadzała się z nią. Tylko zdenerwowanie Myrny powstrzymało ją przed głośnym wyrażeniem wszystkich lęków. Cyrus Harden nie należał do mężczyzn, którzy znieśliby przejęcie firmy przez kobietę. Nie mogła wycofać się ze swoich pro- jektów, lecz w jakim stopniu mogło to wpłynąć na jej związek z Cyrusem, gdyby przejęła kontrolę nad Harden Properties, krzyżując szyki Donowi? Meredith i McGee wisieli bez przerwy na telefonie, uzgadniając kwestie pełnomocnictw za plecami Dona. Dysponowała kontrolnym pakietem akcji, lecz tę grę trzeba było sprytnie rozegrać. Ćwiczenia porządnie dawały w kość. Po zakończeniu cyklu spocony Cyrus rzucał panu Smithowi mordercze spojrzenia. — No dalej, złośniku — zachęcał niezrażony Smith. — Wiem, że to nic przyjemnego i że nie widzisz wy ników, na które czekasz. Ja też na twoim miejscu bym się złościł. Cyrus otarł czoło i odrzucił do tyłu spocone włosy. — Boże, sam nie wiem, dlaczego ci pozwalam wyprawiać ze mną to wszystko — oświadczył. — Zabieraj Meredith z powrotem do Chicago i zapomnijcie o tej całej sprawie. Ona może wrócić do życia, jakie prowadziła przedtem. — Nie może — wypalił starszy mężczyzna bez ogródek. — Nie widziałeś jej tamtego wieczoru, kiedy cię tu przywieźli, ale ja widziałem. Zabranie jej teraz od ciebie byłoby dla niej jak obcięcie ręki. A poza tym, nie wyjechałaby. Nie należy do tych, którzy nagle uciekają. — Sugerujesz, że ja jestem taki? — padła ironiczna zaczepka. — Ja tak nie uważam — oznajmił Smith. — Jesteś po prostu człowiekiem. Cyrus z ciężkim westchnieniem położył się znów na stole do ćwiczeń. Był bardzo zmęczony. Z każdym dniem chodził lepiej, lecz niewielki postęp wymagał ogromu pracy. Do cholery, dlaczego musiało się to wydarzyć właśnie jemu i to teraz? A potem podniósł się bez zastanowienia i bez większego wysiłku, po raz pierwszy swobodnie. Smith patrzył, szczerząc zęby w uśmiechu. — Zrób to jeszcze raz — odezwał się natychmiast. — Co? — To — uśmiechnął się Smith. — Spójrz, chodzisz nie utykając, nawet nie powłócząc nogami. Cyrus wstrzymał oddech. Chodził po pokoju, zdumiony własną sprawnością. Nie bolało. Nawet się nie skrzywił. Zachichotał cicho, a kiedy napotkał wzrok pana Smitha, jego oczy zalśniły. — I o to chodziło! — stwierdził. Stał prosto, później uginał nogi w kolanach i znów się prostował. Kręgosłup nie był jeszcze tak sprężysty jak przed wypadkiem, lecz mógł poruszać się swobodnie. Westchnął z ulgą. A więc praca nie poszła na marne! — Uda ci się — odezwał się Smith z przekonaniem. — A może byśmy wyskoczyli do szpitala i zobaczyli się z terapeutką? Mamy zaległą wizytę, a tobie dobrze zrobi wyrwanie się z domu na trochę. — Podaj mi telefon — wyszczerzył zęby Cyrus. — Sam podejdź. Jeśli nie masz nic przeciwko temu, rozgłoszę tę nowinę. Na dole dwie piękne kobiety warują jak pieski. Cyrus zawahał się. Po chwili jednak kiwnął głową i Smith wyszedł z pokoju. Meredith kazała Smithowi dwa razy powtórzyć wiadomość, zanim cokolwiek do niej dotarło, zaś Myrna rozpłakała się jak dziecko. Teraz była pewna, że Cyrus wyzdrowieje. Mógł nawet znienawidzić je obie, ale zdecydowanie jego stan się polepszał. Kiedy kobiety weszły do pokoju, właśnie odkładał słuchawkę. — Kiedy będę w szpitalu, zobaczę się z Brynerem — oświadczył. — Sądzi, że zaszła zauważalna poprawa — dodał z zadowoleniem. Meredith nie wspomniała ani słowem, ile razy wszyscy mu to już wcześniej powtarzali do znudzenia. Uśmiechnęła się szeroko. — Wspaniale! A teraz można pełną parą ruszyć ze sprawą przejęcia twojej firmy. Mimo zmęczenia odpowiedział uśmiechem. — Wygram — stwierdził z niezachwianą pewnością siebie. — Nie, nie wygrasz — odrzekła, czując się jak nowo narodzona, jak gdyby wstąpiło w nią nowe życie. —-Bez tych pełnomocnictw nie wygrasz. Powoli uśmiechnął się, mrużąc jedno oko. — Kiedy wrócę do pracy, będziemy mieli mnóstwo czasu, aby przedyskutować ten mały problem. — Dyskusje tu nie pomogą — oznajmiła z satysfakcją. — To zależy od formy, jaką przyjmiemy — mruknął, a wyraz jego ciemnych oczu sprawił, że serce Meredith zabiło szybciej. — Wyjdź, on musi wziąć prysznic — powiedział pan Smith, przytrzymując otwarte drzwi. — Nie chcemy, żeby doktor na nas czekał. — Po czyjej jesteś stronie? — wymamrotała Meredith pod nosem, mijając Smitha. — Po twojej. Po jego. Wszystko jedno — zachichotał