Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.
Konserwatyści mogliby - gdyby nie toczyli sporów wewnętrznych - zbić jeszcze większy kapitał polityczny na słabości labourzystów. Po ustąpieniu Douglas-Homea ich przywódcą został Edward Heath, który poprowadził partię do zwycięstwa w wyborach w 1970 roku. Torysi byli bardzo podzieleni w swych opiniach na temat imigracji, Rodezji, świadczeń społecznych i polityki dochodowej. Z chwilą gdy ich rząd stanął przed koniecznością uporania się z istniejącą sytuacją gospodarczą, torysi potrafili wykazać się wyobraźnią i w 1961 roku powołali do życia Narodową Radę 410 Rozwoju Gospodarczego, w której przedstawiciele biznesu, związków zawodowych oraz administracji państwowej wypracowywali wspólną polityką ekonomiczną kraju. Niestety, ciało to nie spełniło pokładanych w nim nadziei. Próbowano również utworzyć Narodową Radę Budżetową, lecz pomysł ten spalił na panewce, ponieważ związki zawodowe odmówiły uczestnictwa w jego pracach. Kryzys w Wielkiej Brytanii w najmniejszym stopniu dotknął sferę polityki zagranicznej. Trwał proces dekolonizacji: w latach pięćdziesiątych niepodległość odzyskały Ghana i Nigeria. Po nich przyszła kolej na kraje Afryki Zachodniej, Malaje (1957) i Singapur (1959). Ustanowiona w 1958 roku Federacja Zachodnioindyjska po czterech latach rozpadła się. Z brytyjskiego punktu widzenia poważniejszym problemem było załamanie się Federacji Afryki Centralnej w 1963 roku, które w dwa lata później doprowadziło do kryzysu w Rodezji. Większość białych osadników odmówiła przekazania swych funkcji czarnym Afrykańczykom, twierdząc, że polityka ta może doprowadzić do podobnego chaosu, jaki zapanował w Kongo. Rząd brytyjski, zgodnie z rezolucją ONZ, wprowadził sankcje gospodarcze, lecz kraje afrykańskie - obecnie partnerzy Anglii we Wspólnocie Brytyjskiej - zażądały dodatkowo użycia siły przeciwko premierowi łanowi Smithowi i jego rządom. W samej Wielkiej Brytanii pomysł przeprowadzenia akcji zbrojnej nie cieszył się popularnością, w związku z czym gabinet Wilsona balansował między dwiema skrajnościami, a kwestia rodezyjska na jakiś czas nabrała znaczenia wykraczającego daleko poza jej rzeczywistą wartość dla polityki Wielkiej Brytanii. W innych krajach przekazywanie władzy odbywało się bez większych zgrzytów; w 1964 roku niepodległość odzyskały dwie ostatnie kolonie afrykańskie, Malta i Gujana Brytyjska, a po długich waśniach i wojnie domowej - także Aden. Mimo silnych nacisków ze strony Hiszpanii Wielka Brytania nie miała zamiaru zwracać Gibraltaru. Exodus Brytyjczyków z Cypru i Arabii Południowej wywołał silne miejscowe zamieszki wewnętrzne; przez lata niejasne były konsekwencje brytyjskiej decyzji o opuszczeniu Zatoki Perskiej. Premierzy państw Common-wealthu spotykali się od czasu do czasu, lecz były to raczej imprezy towarzyskie niż wydarzenia o istotnym znaczeniu politycznym. Niechętnie myślano o zrywaniu dawnych więzi, niemniej stary układ miał dość ograniczone pole działania. W tej sytuacji członkowie Wspólnoty Brytyjskiej niemal całkowicie przestali się liczyć -wymieniano opinie, lecz nie podejmowano decyzji. 411 Brytyjska polityka zagraniczna i obronna uległa w okresie powojennym modyfikacjom, stosownie do ograniczonych zasobów kraju i do spadku jego roli na świecie. Było to przystosowanie niezwykle skomplikowane i częstokroć bolesne; stopniowo wycofano się z pozycji wojskowych na zachód od Suezu, zredukowano też liczebność armii nad Renem. Zlikwidowano pobór do wojska, a obrona kraju i wypełnianie zobowiązań międzynarodowych spoczywało teraz na małej armii zawodowej. Wielka Brytania zbudowała swe własne urządzenia nuklearne, lecz nie miała dostatecznych środków finansowych na to, by konkurować z USA i ZSRR w dziedzinie rakiet. Prace nad własną konstrukcją Blue Streak przerwano w 1960 roku z powodu zbyt dużych kosztów jej budowy. Zarzucono także wspólny amerykańsko-angielski projekt Skybolt i Wielka Brytania stała się niemal bez reszty uzależniona od pocisków podwodnych Polaris oraz od amerykańskich rakiet i samolotów, co czyniło niezbyt wiarygodną jej siłę odstraszania atomowego. Kolejne rządy przejawiały w swej polityce ogromną ostrożność i wyraźną niechęć do samodzielnego podejmowania jakichkolwiek poważniejszych inicjatyw. Ostrożność ta w oczywisty sposób kontrastowała z bulwersującymi, lecz w ostatecznym rozrachunku bezskutecznymi poczynaniami de Gaullea. Zarówno konserwatyści, jak labourzyści wspólnie wyznawali zasadę kierowania się rozsądkiem na arenie międzynarodowej i unikania siły w rozwiązywaniu konfliktów. Brytyjczycy przejawiali dużą gotowość mediacyjną w kontaktach Wschód-Zachód i Północ-Południe, do poszukiwania kompromisowych rozwiązań dla zwaśnionych stron. Według nich Amerykanie dysponowali, co prawda, siłą i pieniędzmi, niemniej brakowało im doświadczenia w rozważnym działaniu w skomplikowanych sytuacjach międzynarodowych i dlatego mogliby wiele skorzystać z rad Brytyjczyków. Jednakże owe szczególne stosunki pomiędzy Londynem a Waszyngtonem z czasów drugiej wojny światowej, utrzymywane jeszcze przez dwa następne dziesięciolecia, teraz się rozmyły. Amerykańskiej polityce zagranicznej brakowało bardziej stanowczości niż rad (z których zresztą niewiele wynikało), a ZSRR wolał prowadzić rozmowy z USA bez żadnych pośredników. Wizyta Macmillana w Moskwie i późniejsze częste wyjazdy Wilsona do Rosji nie miały zatem żadnych poważnych konsekwencji politycznych; podobnie nigdy nie doszło do skutku wielokrotnie zapowiadane poszerzenie kontaktów handlowych 412 Wielkiej Brytanii z ZSRR, mimo że brytyjskie firmy bez wątpienia mogłyby na tym sporo skorzystać. Wielka Brytania - w odróżnieniu od USA - nawiązała stosunki dyplomatyczne z Chinami, aczkolwiek nadzieje na ich zacieśnienie i na wywieranie jakiegoś choćby niewielkiego wpływu na Pekin spełzły na niczym. Chińczycy nękali brytyjskich dyplomatów i dziennikarzy, stosowali wobec nich areszt domowy, a Londyn niewiele mógł zdziałać, by ulżyć ich doli czy spowodować ich uwolnienie. Foreign Office próbował rozwijać kontakty z poszczególnymi państwami komunistycznymi, lecz z racji bardzo ograniczonej swobody działania bezpośrednie efekty tych starań były niewielkie. Postawa tych państw nie stanowiła zbytniej zachęty dla brytyjskiej lewicy, a oznaki sympatii ze strony krajów Trzeciego Świata jakby zaczęły słabnąć