They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Linki

an image

Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.

Minutę później siedzieli na łóżku, Brandon rozpinał guziki koszuli i pożądliwie patrzył na Allegrę. Zmęczony po długim dniu, odzyskał nagle siły i był gotów pochłonąć ją żywcem. Po chwili nadzy zatracili się w miłości i minęła dobra godzina, zanim wyczerpani i szczęśliwi oderwali się od siebie. Allegra zaczęła zapadać w sen, wtedy jednak Brandon wstał i delikatnie ją rozbudził. — Dokąd idziesz? — Przewróciła się na brzuch i sennie popatrzyła na wysoką szczupłą sylwetkę Brandona. Pasowali do siebie, a w gruncie rzeczy byli tak do siebie podobni, że często brano ich za rodzeństwo. — Późno już — odrzekł przepraszającym tonem i wolno zaczął zbierać swoją odzież z podłogi sypialni. Idziesz do domu? — Usiadła na łóżku i popatrzyła nań zaskoczona. Sprawiał wrażenie zakłopotanego. Nawet nie zdążyli ze sobą porozmawiać. Nie chciała, żeby wracał do siebie. Pomyślałem... Jutro muszę być w biurze bardzo wcześnie i nie chciałem cię budzić. — No i co z tego, że musisz wcześnie wstać? Ja też muszę —powiedziała z urazą. — Przecież masz tu czyste koszule. Poza tym wspólne spanie jest takie przyjemne. Było przyjemne i Brandon je lubił, ale lubił również nocować we własnym mieszkaniu, żyć we własnym tempie, budzić się we własnym łóżku. Odwiedzał Allegrę często, ale w połowie przypadków wracał później do domu; niekiedy czuła się przez to wykorzystana, porzucona gdy już znikał za drzwiami — bardzo samotna. Wspominała o tym nawet swojej psychoterapeutce. Ale ani razu nie posunęła się do próśb, teraz też nie zamierzała tego robić. Była tylko rozczarowana. — Szkoda, że nie chcesz zostać — powiedziała cicho, kiedy Brandon szedł do łazienki, żeby wziąć prysznic. Chwilę później wrócił do łóżka — uznał to rozwiązanie za mniejsze zło niż ewentualny spór. Allegra uśmiechała się, gdy leżeli już obok siebie. Być może trzeba będzie popracować nad takim czy innym aspektem ich związku — rozwodem Brandona, jego skłonnością do samotnego spędzania nocy — ale jedna kwestia nie ulegała wątpliwości. Kochała Brandona. — Dziękuję, że zostałeś — szepnęła. Musnął dłonią policzek Allegry, pocałował ją. Chwilę później zachrapał. Rozdzial II Nazajutrz Allegra wstała kwadrans po szóstej, wtedy bowiem zadzwonił nastawiony przez Brandona budzik. Nago powędrowała do kuchni, żeby zaparzyć kawę, w rym czasie zaś Brandon golił się i mył zęby. O szóstej czterdzieści pięć wyświeżony i ubrany siedział przy stole, patrząc z uznaniem na tacę z dzbankiem parującej kawy i dwiema słodkimi bułeczkami z borówkowym nadzieniem. Macie w tej restauracji doskonałą obsługę — stwierdził zadowolony, a potem, zerknąwszy na Allegrę, która wciąż naga usiadła naprzeciwko niego, dodał: — I zachwycające stroje kelnerek. — Ty też wyglądasz nieźle — zrewanżowała się komplementem Allegra, szacując wzrokiem ubraną w ciemnoszary garnitur sylwetkę Brandona. Brandon robił zakupy u Braci Brooks, a próby Allegry, by zwerbować go do drużyny Armaniego, spełzały na niczym. To nie był styl Brandona, ucieleśnienia dżentelmena z WalI Street. Powiedziałbym nawet, że jak na tę porę dnia cholemie dobrze. Uśmiechnęła się, ziewając jednocześnie, i nalała sobie filiżankę kawy. Miała jeszcze dużo czasu, w biurze powinna być dopiero o dziewiątej trzydzieści. — A tak nawiasem mówiąc, co robimy wieczorem? Miała zaproszenie na premierę, ale nie sądziła, iż w obliczu nawału pracy Brandon będzie mógł jej towarzyszyć. Zresztą sama też nie paliła się do wychodzenia wieczorem na jakąkolwiek imprezę. Ja będę tyrał. Koniec z rozrywkami. Powiedziałem kolegom, że zostanę w biurze do pólnocy — odparł z lekko spłoszonym wyrazem twarzy. Przygotowania do rozprawy były zawsze koszmarem i Allegra dziękowała niebiosom, że nigdy sama nie musiała występować przed sądem. W firmie istniał specjalny wydział procesowy, jej rola zatem sprowadza się do zapewniania współpracownikom wszelkich niezbędnych materiałów. Zadania Ałlegry nie były przez to mniej twórcze, chociaż z pewnością łatwiejsze. No i nie stawiały równie brutalnych wymagań, jakie rola obrońcy w procesach federalnych stawiała Brandonowi. Wpadniesz, kiedy już skończysz? — zapytała najlżejszym tonem, na jaki potrafiła się zdobyć. Pragnęła, by przyszedł, ale nie chciała wywierać naft presji, samej siebie zaś stawiać w pozycji petentki. — Chętnie bym wpadł — odparł z ubolewaniem w głosie - ale naprawdę nie mogę. Pod koniec dnia pewnie zwalę się z nóg. No i czasem trzeba pomieszkać we własnym domu. — Rodzice zaprosili nas w piątek na kolację — powiedziała, nie wątpiąc ani przez chwilę, że koniec końców jej matka zaprosiłaby również Brandona, choćby po to, żeby bez względu na żywioną doń antypatię sprawić przyjemność córce. — W piątek wieczorem lecę do Frisco zobaczyć się z dziewczyn- karni — odrzekł, dojadając bułeczkę. — Przecież ci mówiłem. — Nie sądziłam, że serio — stwierdziła zaskoczona. — A co ze Złotymi Globami? To ważny dzień. Brandon był najwyraźniej innego zdania