They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Linki

an image

Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.

Po kilku minutach pogawędki John Dashwood, przypomniawszy sobie, że Fanny nie została powiadomiona o wizycie szwagierki, opuścił pokój w poszukiwaniu żony i Elinor zmuszona była nawiązać bliższą znajomość z Robertem, który z radosną beztroską i błogim samozadowoleniem, kosztem wydziedziczonego brata korzystał z niesprawiedliwego podziału matczynej fortuny i miłości, którą zaskarbił sobie jedynie hulaszczym trybem życia w czasie, gdy jego brat niezłomnie trwał w uczciwości. Wszystko to utwierdziło Elinor w jak najgorszej opinii na temat serca i umysłu Roberta. Nie spędzili ze sobą nawet dwóch minut, a już zaczął mówić o Edwardzie, gdyż sam również słyszał o prebendzie i bardzo się o wszystko dopytywał. Elinor powtórzyła szczegóły, które zreferowała Johnowi i które na Robercie wywarły zgoła odmienne, choć równie wielkie wrażenie. Robert wybuchnął szalonym śmiechem. Myśl, że Edward będzie duchownym i że będzie mieszkał na małej plebanii, niezmiernie go rozbawiła; a gdy w dodatku wyobraził sobie, jak odziany w białą komżę Edward czyta modlitwy i ogłasza zapowiedzi o małżeństwie Johna Smitha i Mary Brown, stwierdził, że doprawdy trudno o coś zabawniejszego. Poważna i milcząca Elinor czekała na koniec tych wygłupów z utkwionym w jej rozmówcy spojrzeniu, w którym malowała się cała jej pogarda. Było to bardzo stosowne spojrzenie, gdyż przynosiło jej ulgę, niczego przed nim nie wyjawiając. Do porządku nie przywołały go wymówki Elinor, lecz jego własna delikatność. - Moglibyśmy to traktować jako żart - oświadczył, przytomniejąc po wybuchu sztucznego śmiechu, który znacznie przedłużył jego autentyczną wesołość - ale na Boga, to bardzo poważna sprawa. Biedny Edward! Jest zgubiony 208 na zawsze. Jest mi ogromnie przykro z tego powodu... bo wiem, że jest z niego stworzenie na wskroś dobroduszne i o najczystszych w świecie intencjach. Nie wolno pani, panno Dashwood, osądzać go na Podstawie powierzchownej znajomości. Biedny Edward! Jego ogłada z pew^oś^ą przedstawia wiele do życzenia. Ale, wie pani, nie wszyscy rodzimy się jednakowo uzdolnieni. Jednakowo ujmujący. Biedaczek! Widzieć go pomiędzy obcymi..- to naprawdę było żałosne... ale klnę się na duszę, że ma on serce najlepsze w całym królestwie! Oświadczam i zapewniam panią, że nigdy w życiu nie byłem tak wstrząśnięty, jak wówczas, gdy buchnęła owa \vieść. Nie mogłem w to uwierzyć. Jako pierwsza powiedziała mi o tym matką^ ja za^ czująC, że muszę wykazać się stanowczością, natychmiast jej powied2jajern. Droga mamo, nie wiem, jak zamierzasz w tej sytuacji postąpić, aie co (j0 mnie, to muszę powiedzieć, że jeśli Edward poślubi tę młodą kobjete _ nie chcę go więcej widzieć". Tak właśnie powiedziałem. Doprawdy byłem niezwykle wstrząśnięty... Biedny Edward!... Jest już skończony... wypisał się na zawsze z przyzwoitego towarzystwa!... Ale, jak od razu powiedziałem matce ani trochę mnie to nie zaskoczyło; należało tego oczekiwać, sądząc z przebiegu jego edukacji. Biedna matka była bliska postradania zmysłów. - Widział pan tę damę? - Tak, raz, kiedy bawiła u nas w gościnie. Akurat zajrzałem na dziesięć minut i to, co widziałem, w zupełności wystarczy. NajpospoirtSza; zagubiona, wiejska dziewczyna, bez smaku, bez stylu i nieomal brzydka... Pamiętam ją doskonale. Właśnie ktoś taki, jak przypuszczałem. Zawsze sądziłem że taka osóbka usidli biednego Edwarda. Gdy tylko matka opowiedzjaja mi 0 wszystkim, od razu zaproponowałem, że osobiście z nim porozmawiam j Snróbuję odwieść go od tego małżeństwa; tylko, że wtedy, jak stwier(j2ijem; by}0 już za późno, by czemukolwiek zapobiec, gdyż z początku nie wiedziałem o niczym, dopóki nie nastąpiło zerwanie, a wówczas, rozumie panj nje mnje było się wtrącać... Ale myślę, że gdybym znał sprawę kilka godzin wcześniej, zapewne można by coś wskórać... Z pewnością przedstawiłbym t0 Edwardowi w bardzo mocnym świetle. „Drogi bracie - powiedziałbym _ zważ co czynisz. Wchodzisz w najbardziej haniebny związek, który twoja rodzina jednomyślnie potępia...". Słowem nie mogę oprzeć się wrażeniu, Le w swoim czasie można było temu zapobiec. Ale teraz jest już za późno. On tnUSl zginąć śmiercią głodową, wie pani... to nie ulega wątpliwości; musi umrzeć z głodu