Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.
- Po ciszy waszych ucze musi cię razić zwariowany świat filmu. Ray uśmiechnął się życzliwie z wyrozumiałością dla jego ignoracji;% - Po pierwsze, atmosfera nawet angielskiego uniwersytetu, choć by konserwatywnego i nieco snobistycznego, nie jest bynajmnic%!% wyciszona. Przeciwnie. Rodzą się tam najdziwniejsze pomysły. Oczy%!' wiście, tak jak we wszystkich uczelniach, spotyka się tam moli książkowych. Ale to mniejszość. - Jakim cudem dostałeś się z Cambridge do Hollywoodu? - Całkiem zwyczajnie. Zawsze pociągał mnie teatr. Podczas wakacji towarzyszyłem w tournee studenckiemu zespołowi dramatycznemu, nie mającemu zresztą żadnego rozgłosu. Później zagrałem małą rólkę w filmie. Mógłbym grać dalej, gdyż producent był ze mnie zadowolony. Ale mój ojciec, konserwatywny prawnik o raczej ciasnych poglądach był tym oburzony. Pragnął, abym tak jak on został godnym poważania sędzią, podporą społeczeństwa brytyjskiego. Tymczasem O'Neill obejrzał film, w którym grałem, i poczuł do mnie sympatię, oczywiście zawodową. Potrzebował angielskiego studenta do swego filmu "Ratunku, gonią mnie dziewczęta!" Zaofiarował mi gażę, która wystawiła na ciężką próbę niezłomność mego ojca. Krótko mówiąc, przyjąłem. oto jestem z wami. 98 - enawidził bogatej burżuazji, zarówno angielskiej, francusfl'% amerykańskiej, aczkolwiek dzięki bogactwu Jeffa korzystał ułatwień w czarnej epoce swojego życia. Jeff okazywał mu - rOwawszy się na taboretach trzej młodzi ludzie zamówili ;. Barman nadskakiwał im, wiedząc, że zostawiają duże napiwkrótce ustawił przed sobą sześć pustych szklanek i po - gzóstą, ale Jeff więcej wypił. Jared źle znosił skutki alkoaÓr% rozbudzały w nim pierwotne instynkty, zwłaszcza gwał%ał się agresywnie do swego przyjaciela: - żmy się o tysiąc dolarów, że wypiję więcej niż ty. I%n zmrużył oczy jak ptak oślepiony silnym światłem. Goście e zazwyczaj nie byli już obsługiwani, a jeśli nie należeli do [ki towarzyskiej, doradzano im po cichu, lecz stanowczo, by kal. Wszelako Jared Dahl nie należał do tej kategorii. Ojciec iAł tak silną pozycję w kręgach politycznych i finansowych, że potraktować go bardziej elegancko. W dodatku cieszył się już popularnością, korzystał z własnych przywilejów. - który pił trzecią szklankę, patrzył na nich krytycznym ali. Nie lubił ekscesów, a jego koledzy staczali się już po Znej pochyłości. Goście siedzący przy sąsiednich stolikach bzbawieni tę scenę, niestosowną u White'a. Nazajutrz plotki G rozejść po całym Hollywoodzie. ly Anglik zachowywał spokój, nie chcąc być zamieszanym - . Podobnie jak Bob pił dopiero trzecią szklankę. l zrobił mu wymówkę: - y, dlaczego trzymasz się z boku? Weź udział w naszej Razem przyszliśmy do tego kurewskiego baru! A może 'ię za lepszego od nas? pewnością bym przegrał. Po cóż więc brać udział? steś niewieściuchem! - krzyknął ze złością Jared. i; poczerwieniał i odpowiedział ostro: - teś tak pijany, że straciłeś głowę. Nie radzę ci mnie wstał z groźną miną, lecz Bob, który siedział przy nim, tiał go za ramię. - taw go! Spiłeś się! Wystarczy jeden cios, żeby cię wysłać za 99 I o Jered z wściekłością wyrwał się Bobowi, ale Jeff uspokajająa p p ł go po plecach. - Ścigamy się, czy będziesz rozrabiał? Wrogość Jareda zwróciła się przeciw Jeffowi: - Jeszcze jedna szklanka i zwalisz się na ziemię. Nie panował już nad sobą. - Przywykłeś uważać mnie za błazna, którym możesz kierowel jak ci się podoba! Mam dość twojego pobłażania, pyszałkowato' maminsynka! Mam cię gdzieś! Jednym ruchem ręki strącił wszystkie puste szklanki, swoje i Jeff i Rozprysły się o podłogę na oczach skonsternowanego barmana. - Chory jestem patrząc na ciebie! - Uniósł się gniewem Jare%; - Mam powyżej uszu twoich grymasów, twojego małpiarstwa, twega nadętego pyska! Dosyć! Nie chcę cię więcej widzieć! Dałeś mi w koś Jeeo ostry, piskliwy głos zagłuszył muzykę i szmer rozmów. Jeff stał jak sparaliżowany tym wybuchem nienawiści. - Oszalałeś! - wybełkotał. Jared rzucił sto dolarów na ladę i wyszedł trzaskając drzwiami. Jeff starał się odzyskać spokój. - Nic sobie z tego nie rób! - poradził mu Bob. - Alkohol i uderzył mu do głowy. Wyśpi się i zapomni o wszystkim