They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Linki

an image

Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.

- Wychodzisz? Rozzłoszczona Quath rzuciła: - Tak, tak. Co z tego? - Sprawa nie została zakończona. Nic na tym nie skorzystałaś. - Teraz Factotum zaprezentowało staroświecką, wyświechtaną przemowę. - Oczywiście, Factotum, oczywiście - przerwała. - Zdenerwowały mnie te heretyckie kłamstwa, to wszystko. Zapomnij o tym, co powiedziałam. Quath wiedziała, że Factotum zrozumie to dosłownie i skasuje tę rozmowę. Tak będzie najlepiej. Biedne stworzenie nie byłoby w stanie poradzić sobie z tym zagadnieniem. A może, powiedziała do siebie ponuro Quath, żadna z podii też nie potrafiłaby tego. Dlaczego więc było jej tak ciężko? 4 Beq’qdahl przeszła z brzękiem, poruszając się szybko i zręcznie. - Zaraz rozpocznie się zgromadzenie - zawołała. - Co? - Quath, zaabsorbowana wkładaniem przez robota pancerza na zranioną nogę, spojrzała w górę. - Zgromadzenie ku czci Nimfur’thon, szczelinooka. Beq’qdahl zginała przednie nogi z wdziękiem i lekkością, kolory tułowia i mętne oczy marszczyły się z ironicznym humorem. Rurkowate włosy spływały na boki falami, co oznaczało przynależność do wspólnoty włókniarzy. - Mam nadzieję, że nie zapomniałaś? Quath spłonęła wstydem. Ilekroć pomyślała o Nimfur’thon, uporczywy koszmar wypełniał wszystkie wspomnienia. - Oczywiście, żenię. Chociaż niektórzy noszą żałobę w sercu. - Racja. A więc będziesz. Quath zdecydowała się pokryć zmieszanie przytykiem: - Nie zauważyłam jednak zbyt wielu oznak publicznej żałoby. Beq’qdahl pojęła aluzję zawartą w jej słowach. - Chodzi ci o to, że my wszyscy powinniśmy robić to, czego ty nie robisz? - Zacisnęła otwór, chcąc pokazać, że ta uwaga ma zostać odebrana jako złośliwość. - Przynajmniej nie starałam się o przeniesienie do orbitalnej tkalni. - No to się nie starałaś, co dobrze o tobie świadczy. Brak ci doświadczenia. - Pleciesz bzdury - powiedziała Quath ostro. - Błędnie oceniłaś pancerz na kontuzjowanej nodze. Mam cztery pody, podobnie jak ty. - Od tak dawna, że niedługo zapewne będziesz miała więcej. - To uwaga na twoim poziomie. - Bardzo dobrze - Beq’qdahl usadowiła się na kolanowej rzepce, raak, raak. - Czy sądzisz, że stać mnie na coś więcej? - Przybyłaś tu jako kwadro. Przemierzyłam mniejszy obszar niż ty, to prawda, lecz miałam cztery nogi. Nadal mam tyle. Oczywiście wszyscy aspirujemy do orbitalnej tkalni, ale twoja arogancka postawa... - Faktycznie, larwa z ciebie. Moją ambicją jest zastąpić samą Tukar’ramin. Quath wygładziła rurkowate włosy i wysączyła czerwoną papkę. Chciała zademonstrować, że nie może już utrzymać w ryzach wybuchu gniewu. - Nie do wiary! - Niezupełnie. Nie muszę tak kurczowo trzymać się ziemi, jak ty. Quath zawrzała gniewem. Lęk wysokości, na który cierpiała, uwierał ją niczym cierń. - Majaczysz jak w malignie. Następnym razem powiesz, że masz zamiar zostać iluminatą. Beq’qdahl była zaskoczona. - Gówno prawda! Uważaj. Iluminaty przenikają nas całkowicie. Ktoś może podsłuchiwać. - Mają takie samo pochodzenie, jak my - powiedziała Quath. - Lecz wzniosły się nad nasze królestwo. - Nikt nie jest nieomylny. - To prawda, ale lepiej udawać, że jest inaczej. Quath aż podskoczyła. - Ja chcę prawdy, jakakolwiek by ona była. Nie będę niczego udawać. Zapadło milczenie. - Czy coś cię rozdrażniło? Przemawiasz śmiało, lecz twoje rzęski i spektrum tułowia mówią co innego. Quath ogarnął niepokój. Czyżby Beq’qdahl wiedziała, co czuła naprawdę? Czy znała jej wątpliwości? Ujawnienie ich mogłoby zrujnować przyszłość Quath. Przyszykowała się do miażdżącej riposty, lecz zmieniła zdanie. - Nie twoja sprawa, co ja myślę. - Bardzo dobrze. Mam nadzieję, że twoja bezcenna jaźń zachowa kamienny spokój, nawet jeśli ja awansuję przed tobą. -Beq’qdahl wystukotała szyderczą symfonię