Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.
Z szacunku dla Sallah Telgar sprowadzimy jej ciało na Pern i pochowamy je. A do transportu będą potrzebne dwie osoby. Lord Larad z pewnością będzie chciał uczestniczyć w uroczystościach pogrzebowych. Zapadła głęboka cisza, którą w końcu przerwał Robinton. - Zgadzam się. Po tak długim czasie pamięć tej odważnej kobiety zostanie wreszcie uczczona. Natychmiast zawiadomię Lorda Larada. - Czyjej skafander będzie się jeszcze nadawał do użytku? - spytał Piemur zaciekawiony. Kiedy zauważył szok na twarzy Jancis, zdał sobie sprawę jak gruboskórnie to zabrzmiało i jęcząc ukrył twarz na jej ramieniu. Farli, chcąc go pocieszyć, otoczyła jego szyję ogonem. - Sądzę, że po drobnych naprawach będzie go można znów używać. - Siwsp powiedział to tak spokojnie, że Robinton był pewien, iż od początku planował odzyskanie skafandra. - Musicie się ciepło ubrać, gdyż temperatura na mostku wynosi obecnie minus dziesięć stopni. Ta informacja nie poruszyła Jaxoma, gdyż był przyzwyczajony do chłodu pomiędzy, ale Piemur wzdrygnął się dramatycznie i skulił, jakby już odczuwał mróz. - Czy Farli też może lecieć? - Nawet bym to doradzał - odparł Siwsp. - A jeżeli poleciałaby również jaszczurka Jancis, Trig, będziemy mieli dwie jaszczurki ogniste, które rozumieją ten sposób przemieszczania się w pomiędzy. Mimo oczywistej niechęci, Jancis poinstruowała młodego spiżowego Triga, by usadowił się na prawym ramieniu Piemura. Jaxom i Piemur opuścili budynki sami, tak by nikt spoza ich małej grupy nie odgadł, że w tej podróży jest coś niezwykłego. Ciężkie pojemniki z tlenem, które Siwsp kazał im wziąć na wszelki wypadek, były już umocowane do grzbietu Rutha, ale zanim dosiedli smoka, Jaxom sprawdził liny. - Jesteś gotów, Piemurze? - spytał spoglądając przez ramię. - Całkiem gotów - odparł Piemur, chwytając mocno skórzany pas Jaxoma. - Ale bardzo się cieszę, że Ruth już wcześniej tam był. Powiedz Piemurowi, żeby się nie martwił. Takie unoszenie się jest świetne! powiedział Ruth odlatując. Jaxom przekazał tę wiadomość i poczuł, jak palce Piemura zaciskają się na jego pasie. Zdał sobie sprawę, że harfiarz też się denerwuje. Na pewno nie wątpił, że Ruth dowiezie ich na miejsce, tylko że było to tak daleko. Pomiędzy nigdy nie wydawało się tak zimne, ani przejście tak długie. Jaxom, licząc po cichu, doszedł do dziesięciu sekund, zanim pojawili się na pokładzie “Yokohamy”. - Jesteśmy na miejscu? - spytał Piemur. Jego dłonie były sztywno zaciśnięte na pasie Jaxoma. Spoglądając przez ramię, by dodać Piemurowi otuchy, Jaxom zobaczył, że chłopak ma zamknięte oczy. Zamiast go wyśmiać, odchrząknął, odwrócił się i zszedł z karku Rutha. - Na Skorupy! Co się dzieje? - wykrzyknął Piemur, otwierając oczy, gdy on i Jaxom nadal się zsuwali, aż wylądowali na zimnej ścianie. Nie wykonujcie gwałtownych ruchów, ostrzegł ich Ruth. Jaxom przekazał to Piemurowi, który miał wrażenie, że lodowata ściana przepala jego skórzaną czapkę i kurtkę. - Tu jest naprawdę zimno! - zawołał. Jaxom tylko kiwnął głową. - Wciągnę nas z powrotem na Rutha, Piemurze - powiedział. Chwycił ostrożnie smoka za szyję i powoli obaj się wyprostowali. Farli odwinęła ogon i spoglądała na Jaxoma ćwierkając zachęcająco. - Tylko tego mi potrzeba - mruknął cierpko Piemur. - Moja jaszczurka ognista mówi mi, jak się zachowywać w stanie nieważkości. Farli odepchnęła się od jego ramienia i uniosła. Trig zapiszczał. Gdy Farli odpowiedziała zachęcająco puścił się i, za jej przykładem, także odpłynął. Oboje zatrzymali się na suficie, ćwierkając z ożywieniem. - Dosyć, wy dwoje - rozkazał zdegustowany Piemur. - Nic im nie będzie - uspokoił go Jaxom - a Ruth mówi, że jeśli będziemy się ruszać powoli, nic nam się nie stanie. Mamy dużo do zrobienia. Słuchaj, Piemurze, zejdź ostrożnie, a potem odczep butle z tlenem. Ruth mówi, że są one ciężkie i nie poruszy się dopóki ich nie odczepimy. On chce wyglądać przez okno! - Wyglądać! Jaxom usłyszał lekki wstyd w głosie Piemura i uśmiechnął się. - Mieli już trochę praktyki. Hm! Powietrze dziwnie tu pachnie, jakoś martwo. - Pewnie będzie lepiej, gdy zainstalujemy zbiorniki z tlenem - odrzekł wesoło Piemur. Jaxom ostrożnie zsiadł z białego smoka po jego prawej stronie. Jeżeli pozostanie między Ruthem a ścianą, chyba nie odpłynie. Stoisz w dobrym miejscu, Ruth, powiedział przyjacielowi z aprobatą. Trzymając się jego szyi uważnie się opuszczał na podłogę. Tylko tutaj się mieszczę, zauważył Ruth, powoli obracając głowę w prawo, by na niego spojrzeć. Zaczepię się ogonem, tak żebym nie odpłynął, kiedy będziesz mnie rozładowywać. Teraz wiem, do czego smokom są potrzebne ogony, roześmiał się Jaxom nerwowo. - Nie śmiej się - warknął Piemur. Dopiero co przerzucił nogę przez szyję Rutha i zaraz musiał złapać go za skrzydło, by nie odpłynąć w górę. - Nie śmiałem się z ciebie, Piemurze. Ruth właśnie wynalazł sposób zakotwiczania się tutaj. Patrz na jego ogon. I schodź na prawo, nie na lewo. Nie trzymaj go tak mocno za skrzydło. Jest delikatne. - Wiem. Przepraszam, Ruth. - Ale Jaxom przyglądał mu się z niepokojem. Widział, że Piemur musiał włożyć sporo wysiłku w rozluźnienie swojego chwytu