Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.
Smok był długi, piękny i straszny. Ah-Cheu natychmiast uklękła, dotknęła czołem drogi i powiedziała: - O, smoku, daruj mi życie! Smok zaś tylko zachichotał gardłowo i zapytał: - Jak cię zwą, kobieto? Nie chcąc wyjawić smokowi swego prawdziwego imienia, rzekła: - Zwą mnie Kobietą Środka. - No, cóż, Kobieto Środka, dam ci do wyboru dwie możliwości. Pierwsza jest taka, że zjem cię tu na drodze. Druga zaś - że spełnię trzy twoje życzenia. Zaskoczona Ah-Cheu podniosła głowę. - To oczywiste, że wybiorę drugą możliwość. Dlaczego proponujesz mi takie łatwe rozwiązanie? - Zabawniej jest obserwować istoty ludzkie, jak się same niszczą, niż pokonać je szybko - odrzekł potwór. - W jaki sposób trzy życzenia mogą mnie zniszczyć? - Wypowiedz jedno, a sama zobaczysz. Ah-Cheu pomyślała o wielu rzeczach, których mogła zapragnąć, wkrótce jednak zawstydziła się swojej chciwości. - Pragnę, żeby gospodarstwo mojego męża zawsze wytwarzało tyle żywności, aby cała moja rodzina mogła najeść się do syta - powiedziała w końcu, postanowiwszy poprosić o to, czego naprawdę potrzebowała. - I tak się stanie - odparł smok i zniknął. Pojawił się po chwili, uśmiechając się i oblizując wargi. - Zrobiłem dokładnie to, o co mnie poprosiłaś - rzekł. - Zjadłem całą twoją rodzinę i dlatego nawet jeśli gospodarstwo twojego męża coś wytworzy, oni zawsze będą mogli najeść się do syta. Ah-Cheu zapłakała, żałując tego, czego zapragnęła i przeklinając własną głupotę, gdyż dopiero teraz zrozumiała plan potwora. Każde jej życzenie, choćby nie wiem jak niewinne, nieuchronnie zostanie zwrócone przeciwko niej. - Myśl o wszystkim, co zechcesz - powiedział smok - ale na nic ci się to nie zda. Kazałem prawnikom sporządzić odpowiednie dokumenty długie na dwa i pół metra, lecz i tak znalazłem w nich luki. Wtedy to Ah-Cheu zrozumiała, o co musi poprosić. - Pragnę, żeby cały świat był dokładnie taki sam, jak na minutę przed moją podróżą - powiedziała dobitnie. Smok spojrzał na nią z zaskoczeniem. - To wszystko? To wszystko, czego pragniesz? - Tak - odrzekła Ah-Cheu. - I musisz zrobić to teraz. I nagle znalazła się w domu swego męża. Właśnie zarzuciła torbę na plecy i żegnała się z rodziną. Natychmiast postawiła torbę na ziemi. - Zmieniłam zamiar - oświadczyła. - Nie idę. Wszyscy byli zszokowani i zaskoczeni. Jej mąż skrzyczał ją za to, że ma zmienne usposobienie. Teściowa zganiła ją, że zapomniała o swoim obowiązku wobec sióstr. Dzieci nadąsały się, ponieważ zawsze z podróży na północ i na południe przynosiła każdemu z nich jakiś upominek. Jednakże Ah-Cheu pozostała nieugięta. Nie zaryzykuje ponownego spotkania ze smokiem. A kiedy podniecenie opadło, Ah-Cheu była znacznie weselsza niż kiedykolwiek dotąd, gdyż wiedziała, że pozostało jej jeszcze jedno, trzecie życzenie, którego dotąd nie wykorzystała. I jeśli kiedykolwiek znajdzie się w wielkiej potrzebie, użyje go, by uratować siebie i swoją rodzinę. Pewnego roku wybuchł pożar. Ah-Cheu znajdowała się akurat poza domem, ale jej najmłodsze dziecko zostało uwięzione w środku. Omal nie wykorzystała trzeciego życzenia, potem jednak pomyślała: po co mam stracić ostatnie życzenie, jeśli mogę posłużyć się rękami? Zgięta nisko wbiegła do domu i uratowała swego syna, choć osmaliła sobie wszystkie włosy. W ten sposób zachowała trzecie życzenie. Pewnego roku zapanował głód i wyglądało na to, że wszyscy ludzie umrą. Ah-Cheu omal nie użyła trzeciego życzenia, potem jednak pomyślała: po co mam stracić życzenie, jeżeli mogę użyć moich nóg? Wyprawiła się na wzgórza i wróciła z koszykiem pełnym jadalnych korzeni i liści. W ten sposób ocaliła swoją rodzinę i razem doczekali dnia, w którym cesarscy żołnierze przybyli z wozami pełnymi ryżu. Nadal miała więc swoich bliskich i życzenie. W innym roku była wielka powódź i woda zalała wszystkie domy. Kiedy Ah-Cheu siedziała z dzieckiem swego syna na dachu, patrząc jak wzburzony nurt podmywa ściany, omal nie użyła życzenia, by otrzymać od smoka łódkę, którą mogłaby uciec. Potem wszakże pomyślała: po co miałabym wykorzystać trzecie życzenie, kiedy mogę posłużyć się rozumem? Zebrała deski z dachu oraz ścian i związała je swoimi spódnicami w dostatecznie dużą tratwę, aby mogło się na niej zmieścić dziecko. Położywszy je tam, popłynęła, pchając przed sobą tratwę, aż dotarła na bezpieczne, wyżej położone miejsce. A kiedy jej syn odnalazł ją żywą, zapłakał i rzekł: - Matko Ah-Cheu, nigdy żaden syn nie kochał swojej rodzicielki bardziej ode mnie! W ten sposób Ah-Cheu nie straciła nikogo z rodziny i znów zachowała ostatnie życzenie. Aż wreszcie padł na nią cień śmierci. Ah-Cheu leżała chora i słaba na najlepszym łóżku w domu swego syna i wszystkie kobiety, dzieci i starcy z wioski przyszli, by ją opłakiwać i oddać jej cześć, gdy tak umierała. - Los nigdy nie sprzyjał żadnej kobiecie tak, jak Ah-Cheu -powiedzieli. -Nigdy nie było lepszej, bardziej szczodrej i umiłowanej przez bogów kobiety! Dlatego Ah-Cheu cieszyła się, że opuszcza świat żywych, gdyż czuła się bardzo szczęśliwa. A ostatniej nocy jej życia, kiedy leżała sama w ciemnościach, usłyszała jakiś głos wołający ją po imieniu. - Kobieto Środka! - powiedział ten głos. Otworzywszy oczy, zobaczyła znajomego smoka. - Czego ode mnie chcesz? - zapytała. - Obawiam się, że nie jestem teraz smacznym kąskiem do zjedzenia. Potem jednak zauważyła, że piękny choć straszny stwór wygląda na przerażonego, i posłuchała tego, co miał jej do powiedzenia. - Kobieto Środka, nie wykorzystałaś swego trzeciego życzenia -rzekł smok. - Nigdy go nie potrzebowałam. - Och, okrutna kobieto! Jakże srogą zemstę wymyśliłaś! Przecież, zważywszy wszystko, nigdy nie wyrządziłem ci krzywdy! Jak możesz tak się na mnie mścić?! - Ale co ja takiego robię? - zapytała, nic nie rozumiejąc. - Jeżeli umrzesz, nie wykorzystując trzeciego życzenia, wtedy i ja umrę! - zawołał. - Może śmierć nie wydaje ci się taka straszna, lecz smoki zazwyczaj są nieśmiertelne. Możesz mi więc uwierzyć, kiedy ci powiem, że twoja śmierć pozbawi mnie całego życia, które mógłbym przeżyć. - Biedny smoku - westchnęła. - Ale czego mogłabym sobie życzyć? - Nieśmiertelności - odparł. - Bez żadnych sztuczek. Pozwolę ci żyć wiecznie. - Nie chcę żyć wiecznie - oświadczyła. - Sąsiedzi bardzo by mi tego zazdrościli. - W takim razie wielkiego bogactwa dla twojej rodziny. - Mają wszystko, czego właśnie teraz potrzebują. -Jakiekolwiek życzenie! - zawołał smok. - Jakiekolwiek, bo inaczej umrę! Wówczas Ah-Cheu uśmiechnęła się, dotknęła chudą, pomarszczoną ręką smoczego pazura i rzekła: - W takim razie mam życzenie, smoku. Życzę ci, aby reszta twojego życia była jednym pasmem szczęścia dla ciebie i dla wszystkich, których spotkasz. Smok najpierw spojrzał na nią z zaskoczeniem, a potem z ulgą. Następnie uśmiechnął się i rozpłakał z radości. Podziękował Ah-Cheu wiele razy i szczęśliwy opuścił jej dom