Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.
Nie mogę czołgać się nocą, bo John nabrałby podejrzeń. John zrobił się jakiś dziwny, więc lepiej go nie denerwować. Szkoda, że nie przeniósł się do innego pokoju! Nawiasem mówiąc wolałabym, żeby nikt poza mną nie wypatrzył tamtej kobiety. Często się zastanawiam, czy mogłabym ją zobaczyć jednocześnie przez wszystkie okna. Choć kręcę się jak fryga, zawsze dostrzegam tylko jedną. Wprawdzie stale ją widzę, lecz istnieje przecież taka możliwość, że jej pełzanie jest szybsze od mego obrotu! Niekiedy obserwuję, jak czołga się na otwartej przestrzeni z szybkością cienia chmury unoszonej wiatrem. Gdyby tylko dało się usunąć zewnętrzny wzór i odsłonić głębię. Odkryłam kolejną ciekawą właściwość, ale tym razem ani słowa! Nie warto przesadnie ufać ludziom! Zostały tylko dwa dni na usunięcie tapety, ale nabieram przekonania, że John zaczyna coś dostrzegać. Nie podoba mi się wyraz jego oczu. Słyszałam, jak zadawał Jennie fachowe pytania na mój temat. Jej raport brzmiał naprawdę zadowalająco. Powiedziała, że w ciągu dnia długo spałam. Choć leżę cichutko, John już wie, że w nocy czuwam! Mnie również wypytywał o wszystko, udając serdeczność i miłość. Ale go przejrzałam! Z drugiej strony nic dziwnego, że tak się zachowuje, skoro od trzech miesięcy śpi w pokoju z żółtą tapetą. Nie wątpię ani trochę, że John i Jennie również są pod jej wpływem. Hurra! Nadszedł ostatni dzień, ale zdążę. John zostaje na noc w mieście, lecz wyjedzie dopiero wieczorem. Jennie chciała ze mną spać - chytra sztuka - ale oznajmiłam, że lepiej wypocznę, jeśli będę sama przez całą noc. Sprytne posunięcie, bo przecież mam towarzystwo! Ledwie księżyc zaświecił, tamta biedaczka zaczęła pełzać i szarpać kraty, więc podbiegłam, żeby jej pomóc. Ja ciągnęłam, ona potrząsała, ja szarpałam, ona pchała i tak do rana zerwałyśmy wiele metrów tapety. Ten pas sięga mojej wysokości i biegnie wokół połowy sypialni. Gdy wzeszło słońce, a koszmarny deseń ze mnie szydził, postanowiłam, że dziś z nim skończę! Jutro wyjeżdżamy, dlatego ludzie wynoszą już wszystkie meble i stawiają je na dawnych miejscach. Jennie osłupiała na widok ścian, ale oznajmiłam radośnie, że obrzydła mi paskudna tapeta, więc ją zerwałam. Wybuchnęła śmiechem i zapewniła, że chętnie sama by to zrobiła, bo ja nie powinnam się forsować. Tym razem zdradziła się wreszcie! Póki tu jestem, nikt oprócz mnie nie waży się tknąć żółtej tapety. Po moim trupie! Jennie próbowała wywabić mnie z sypialni - to przecież oczywiste. A ja na to, że tutaj jest cicho i pusto, więc chyba położę się znowu i będę spać do woli. Niech mnie nie budzą na obiad. Jak wstanę, sama zawołam. Już poszła. Zniknęła też służba i rzeczy. Nic nie zostało oprócz masywnego łoża przymocowanego do podłogi oraz płóciennego materaca, który spoczywał na nim od początku. Powinniśmy wszyscy przespać tę noc na dole, a jutro wsiąść na statek i popłynąć do domu. Ogołocona sypialnia zaczyna mi się podobać. Ależ te dzieciaki tutaj szalały! A łóżko jest wyraźnie pogryzione. Trzeba wziąć się do pracy. Zaryglowałam drzwi, a klucz rzuciłam na ścieżkę przed domem. Nie zamierzam wychodzić i nie życzę tu sobie żadnych intruzów przed powrotem Johna. Powinien się bardzo zdziwić. Mam tu sznur, którego nawet Jennie nie znalazła. Jeśli tamta kobieta się wydostanie i będzie próbowała uciec, mogę ją związać. Niestety, zapomniałam, że nie sięgnę wyżej. Powinnam na czymś stanąć. Nie zdołam przesunąć łóżka! Próbowałam je unieść i pchać, ale jestem za słaba. Z bezsilnej złości ugryzłam detal w rogu. Zęby mnie od tego rozbolały. Zerwałam wszystkie kawałki tapety, których zdołałam dosięgnąć, stojąc na podłodze. Papier ściśle przylega do ściany i kpi ze mnie! Wszystkie przyduszone głowy, wyłupiaste oczy i rozkołysane grzybowe narośle wyją z uciechy! Jestem tak wściekła, że gotowam popełnić rzecz straszną. Skok przez okno byłby wspaniałym ćwiczeniem gimnastycznym, ale przez mocne kraty nie dam rady się przedostać. Zresztą nie pozwoliłabym sobie na taki postępek. Wykluczone. Doskonale wiem, że jest to krok niewłaściwy i może być mylnie zrozumiany. Nie mam już nawet ochoty wyglądać przez okna - tyle jest pełzających kobiet, tak szybko się czołgają. Ciekawe, czy wszystkie one wydostały się zza żółtej tapety niczym ja? Mocno trzyma mnie ukryty sznur. Nie dam się wam zepchnąć na tamtą drogę. Sądzę, że z nadejściem nocy przyjdzie mi wrócić za deseń, a to bardzo trudne! Tak miło jest przebywać w tym obszernym pokoju i pełzać do woli! Nie chcę stąd wychodzić i nie wyjdę, choćby Jennie nalegała. Na zewnątrz trzeba się czołgać po ziemi; na dodatek wszystko jest zielone, a nie żółte. Tutaj pełznę łatwo po gładkiej podłodze, a ramię dotyka długich smug na ścianie, więc się nie zgubię. Aha, John stoi pod drzwiami! Daremne wysiłki, młody człowieku, nie zdołasz ich otworzyć. Jak to dobija się i krzyczy! Teraz woła do Jennie, żeby przyniosła siekierę. Jak mu nie wstyd niszczyć takie piękne drzwi! - John, kochanie! - wołam słodziutkim głosikiem