Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.
Odwrócił się do Wallandera. Komisarz ze zdziwieniem spostrzegł, że ma zaczerwienione oczy. - Może pan wracać do domu - powiedział. - Nie jest pan już potrzebny. Edengren spojrzał na niego badawczo. - Złapiecie go? Zabójcę Isy? - Tak. Złapiemy. - Dlaczego to zrobił? - Nie mamy pojęcia. Edengren wyciągnął rękę na pożegnanie. Wallander odprowadził go do recepcji. Miejsce Ebby wciąż było puste. - Zostajemy w Szwecji do pogrzebu - powiedział Edengren. - Nie wiem, co dalej. Może sprzedam gospodarstwo w Skarby i wyjedziemy z kraju? Trudno nam myśleć o powrocie na Barnsó. Edengren wyszedł, nie czekając na odpowiedź. Wallander długo za nim spoglądał. Kiedy wrócił do pokoju zebrań, Martinsson siedział przy telefonie i rozmawiał z listonoszem o nazwisku Berg. Stanął obok, przysłuchując się. Ale nie mógł ustać w miejscu. Znów wyszedł na korytarz. Czekamy, pomyślał. Jesteśmy nieustannie zajęci. Załatwiamy telefony, przewracamy kartki skoroszytów, przeprowadzamy ostre rozmowy, wyciągamy wnioski. Ale tak naprawdę robimy jedno - czekamy. Jak dotąd Ake Larstam wciąż nas wyprzedza i nie potrafimy zmniejszyć dystansu. Usłyszał, że Martinsson zakończył rozmowę. Wrócił do pokoju. - Zgadza się - oświadczył. - Stefan Berg jest jego synem. Obecnie studiuje na uniwersytecie w Kentucky. - Czy nam to coś daje? - Wątpię. Berg był bardzo szczery. Przyznał, że często w rozdzielni mówi o sobie i swojej rodzinie. Czy ktoś słucha, czy nie. Ake Larstam z pewnością nieraz był świadkiem opowiadań Berga o synu i jego klubie. Wallander usiadł na swoim zwykłym miejscu. - Ale co to oznacza? Czy to dokądś prowadzi? - Nie wygląda na to. W nagłym przypływie gniewu Wallander zmiótł dłonią leżące na stole papiery. - Nie dopadniemy go - krzyknął. - Gdzież on się chowa? Kto jest dziewiątą osobą? Zebrani w pokoju patrzyli na niego wyczekująco. Wallander rozłożył ramiona w przepraszającym geście. Wyszedł z pokoju i zaczął chodzić tam i z powrotem po korytarzu. Nie wiedział, który to już raz. Wyszedł do recepcji. Ebby nadal nie było. Widocznie nie znalazła czystej koszuli w szafie, pomyślał. Pewnie pojechała kupić nową. Było siedem po trzeciej. Pozostało niespełna dziewięć godzin do końca dnia, w którym Ake Larstam miał powtórnie zaatakować. Wallander podjął decyzję. Wcześniej przekształcił pokój w prowizoryczne centrum dowodzenia, tym razem zamierzał stworzyć jądro grupy dochodzeniowej. Stojąc w drzwiach, czekał, aż ściągnie na siebie wzrok Ann-Britt Hóglund. - Weź ze sobą Martinssona - powiedział. - Chodźmy na chwilę do mnie. Przyszli oboje, Martinsson miał ze sobą krzesło. - Przegadajmy to razem, tylko we trójkę - zaczął Wallan der. - Mamy wciąż te same dwa pytania: Gdzie on się podzie- wa? Kto jest wybraną ofiarą? Jeśli przyjmiemy, że zaatakuje minutę przed północą, pozostaje nam niespełna dziewięć go dzin. Ale to naturalnie pobożne życzenie. Musimy założyć, że czasu jest mniej. Może już jest za późno. Tylko że jeszcze o tym nie wiemy. Wiedział, że zarówno Martinsson, jak i Ann-Britt Hóglund brali pod uwagę tę możliwość. Mimo to, jakby dopiero teraz dotarł do nich prawdziwy jej sens. - Gdzie jest Larstam? - powtórzył Wallander. - Jak rozu muje? Odnajdujemy go w mieszkaniu Svedberga. Musiał za kładać, że nigdy nie wpadniemy na to, żeby go tam szukać. Jednak na to wpadliśmy. Potem odnaleźliśmy łódź. Ale nie wiemy, czy zamierzał się na niej ukryć. Może uważa, że jest spalona. Co wtedy? - Rzuca nam wyzwanie - powiedział Martinsson. - Jeśli za każdym razem postępuje w ten sam sposób, to wybierze ofiarę i okoliczności tak, żeby wszystko odbyło się szybko, a ofiara nie była dla niego żadnym zagrożeniem. Co innego my. Wie, że go ścigamy. Wie, że odkryliśmy jego kobiece przebranie. - Dobrze - pochwalił Wallander. - To sensowna interpretacja. Zadajmy sobie pytanie, co on myśli. - Zastanawia się, co my myślimy - odparła Ann-Britt Hóglund. Wallander czuł, że zaczynają odbierać na tych samych falach. - Ty jesteś Larstamem - podsunął. - Jak on rozumuje? - Zamierza przeprowadzić to, co postanowił. Jest pewien, że nie wiemy, kto jest dziewiątą osobą