Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.
Nauka księży znalazła się pod kontrolą rządową, zamknigto siedemset klasztorów, pozwolono przetrwać jedynie zakonom wykonującym użyteczne prace, rozpuszczono trzydzieści osiem tysięcy mnichów; zaatakowano pielgrzymki, dni świgtych patronów i zabobony. W Wielkim Ksigstwie Toskanu brat Józefa, Leopold, poszedł podobną drogą: opodatkował dochody kleru, przestał finansować Rzym zakazał publikowania bulli papieskich, nie zezwolił na dalszą działalność dworu nuncjusza, zlikwidował klasztory, przekazał szpitale w ręce świeckie, skończył z inkwizycją, papieskimi prowizorami i kontrolą kuru nad zakonami. Podobne ruchy można było zaobserwować praktycznie w całej Europie, zarówno w państwach katolickich, jak i protestanckich oraz prawosławnych. Była to niemal we wszystkich wypadkach reforma odgórna, narzucona przez despotyczne albo oligarchiczne władze, które uważały, że działają zgodnie z duchem Oświecenia. Reformy były często powierzchowne, mało skuteczne lub mało znaczące; całkiem niesłusznie uważano je za oznakę początku ostatecznego zwycięstwa rozumu. Co dziwne, przemiany najmniej zaznaczyły się we Francji, przypusz- czalnie głównym ośrodku sił oświeceniowych. Podobnie jak w Wielkiej 458 Historia Brytanii, chociaż z innych powodów, francuski Kościół narodowy uniknął# reformatorskich interwencji z góry. Nie znaczy to, że był to Kościót odrodzony. To, co Horacy Walpole powiedział o Anglu, a fortiori odnosi się do Francji: zasoby chrześcijaństwa wyczerpały się. Stulecie zmagań jansenistów z jezuitami nie pozostawiło żadnego dziedzictwa oprócz zobojętnienia. Oświecenie na różne sposoby odcisnęło się na Kościele; objęło swoim wpływem zwłaszcza wyższą hierarchię duchowną. Biskupi, jeśli nie brakowało im energii, zajmowali się budową dróg albo kanałów, a jeśli mieli pretensje intelektualne, zostawali les philosophes. Różne przejawy deizmu spotykało się powszechnie. Ludwik XV, bynajmniej nie dewot, odmówił Paryża kardynałowi Lomenie de Brienne: "No nie, arcybiskup Paryża musi przynajmniej wierzyć w Boga'. Chamfort drwił: "Wikariusz Generalny może pozwolić sobie na uśmieszek, kiedy atakuje się religię, biskup może śmiać się z całej duszy, a kardynał może temu atakowi serdecznie przyświadczyć'. Pod wieloma innymi względami Kościół był dalej tą samą instytucją co na początku XVI wieku. Był ogromny (sto trzydzieści tysięcy duchownych) i niezmiernie bogaty, zwłaszcza na północy kraju: w Pikardii należało do niego trzydzieści procent ziem, a w Cambresis ponad sześćdziesiąt procent. Ale różnice w dochodach, spore w Anglu, były niemal dziesięć razy większe we Francji, wahały się od minimalnych 300 liwrów dla księdza do 400 tysięcy dla najważniejszych biskupów, mamy tu więc do czynienia ze stosunkiem 1:1300. Praktycznie wszyscy biskupi należeli do szlachty, większość nie przebywała w swoich diecezjach. Widziany z lokalnego punktu widzenia, Kościół jawił się jako osobliwa mieszanka próżniactwa i pracowitości. Na przykład w Angers, liczącym w 1789 roku trzydzieści cztery tysiące ludności, było siedemdzie- sięciu dwóch kanoników i ponad czterdziestu duchownych parafialnych, do tego dochodziła olbrzymia liczba pieczeniarzy (w większości księży) przy katedrze oraz kościołach parafialnych i kolegiatach, sześćdziesięciu mnichów, czterdziestu braciszków zakonnych i ponad trzysta zakonnic. Na sześćdziesięciu mieszkańców przypadał jeden ksiądz, nie wliczając w to duchowieństwa zakonnego i seminarzystów. Istniała ogromna liczba i różnorodność instytucji kościelnych, z których większość biła w dzwony we wszystkie godziny dnia i nocy; w#związku z tym domy przy rynku "nieomal nie nadawały się do zamieszkania'. Część przedstawicieli kleru, podobnie jak w Anglii, była wykształcona i bawiła się kolekcjonowaniem lokalnych pamiątek. Niektórzy byli zwolennikami nowych idei. Benedyktyni z klasztoru Św. Albina ustawili gipsowe popiersia Woltera i Rousseau, a ojciec Cotelle de la Blandiniere, miejscowy ortodoksyjny teolog i autor Podręcznika diecezjalnego, poświęcił Wolterowi Wiara, rozum i bezrozumność 459 - w tonie jak największej aprobaty - swój wykład inauguracyjny w Akademii w Angers. Większość jednak bieżących zwyczajów i ogólną atmosferę można określić jednym tylko przymiotnikiem: średniowieczne. Relikwie dwa razy w tygodniu wystawiano w katedrze na widok publiczny, a w drugą niedzielę po Trzech Królach nadal rozlewano wino z kamiennego dzbana, który, jak wierzono, miał być używany podczas wesela w Kanie Galilejskiej. Niemal codziennie odbywały się procesje, będące dla niewierzących ryzykiem lub upokorzeniem, zwłaszcza że niesiono podczas nich relikwie - kawałek krzyża, do którego przybito Chrystusa, głowę św