Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.
- Ona nie ma zamiaru oddać świata ojczystego bez oporu, Niunie. Jestem młoda. W porównaniu z doświadczeniem Intel jestem niczym. Inne she’panei zawahałyby się przed rzuceniem jej wyzwania. Ona wie zbyt wiele. Zabicie jej obrabowałoby Lud z tak wielu rzeczy. Nie wiesz nawet jak wielu. To byłby czyn... Nie wiem, Niunie. Nie wiem. Gdybym miała zostać jej następczynią jako she’pan świata ojczystego, taka młoda i niedoświadczona, jestem pewna, że zjawiłaby się jakaś starsza she’pan, by rzucić mi wyzwanie, i wtedy na mnie przyszłaby kolej, aby umrzeć. Pragnę, żeby żyła, rozpaczliwie pragnę, żeby żyła, ale ona umiera, Niunie. Trząsł się cały. Aż do bólu pragnął dodać jej otuchy, nie było to jednak możliwe. Mówiła o rzeczach wykraczających poza pojmowanie jego kasty, sądził jednak, że wyłożyła mu całą prawdę, okradając go w ten sposób z resztek pokoju ducha i nadziei. Zawsze dotąd sądził, że siostra go przeżyje. - Mieliśmy pecha - powiedziała - gdyż urodziliśmy się jako ostatni z Ludu. Nie tylko na Kesrith, Niunie, lecz z całego Ludu. Nie mieliśmy wyboru, po prostu dlatego, że jesteśmy ostatni. Wolałabym, by było inaczej. Jej słowa podważyły inne rzeczy, których był dotąd pewien. Podniósł ku niej wzrok. Wiatr smagał ich, przeszywając skórę Niuna takim chłodem, że przestał on już nawet dygotać. - Z całego Ludu? - Edunei upadły - odparła - i dzieci poumierały, a kel’e’ein były zajęte wojną i nie miały czasu na nic innego. Nie powinnam ci odpowiadać na to pytanie - dodała - ale z naszego pokolenia pozostało ich niewiele. Te, które są starsze, mogą jeszcze mieć nowe dzieci. Nie jest za późno. Próbowała dać mu otuchę. Niun przekonywał sam siebie, że Melein wierzy w ich przyszłość. To mu wystarczyło. - Ale w takim razie - wypowiedział myśl, która właśnie przyszła mu do głowy - Intel z pewnością nie ma zamiaru cię utracić. Może się przecież okazać, że jesteś po niej najlepsza i jeśli przekaże ci w spadku moje usługi, jeśli rzucisz wyzwanie lub będziesz musiała stawić mu czoło, Melein, potrafię cię obronić. Nie jestem do tego niezdolny. Dobrze władam yin’ein. Szkolili mnie przez dziewięć lat. Musiałem się czegoś nauczyć. Przez długą chwilę milczała. Wreszcie się podniosła. - Chodź - powiedziała. - Wracajmy do edunu. Zmarzłam. Gdy schodzili w dół szlakiem i wracali do domu, cały czas pogrążona była w milczeniu. Płakała. Niun ujrzał to w świetle gwiazd. Zdjął swą zasłonę i zaoferował jej w geście głębokiej czułości. - Nie - odparła gwałtownie. Skinął głową i przerzucił sobie mez przez ramię, idąc obok niej. - Masz rację - powiedziała wreszcie. - Nie zrezygnuję z urzędu i nie umrę bez walki, jeśli rzucą mi wyzwanie. Będę zabijać, by go utrzymać. - To wielki zaszczyt dla ciebie - stwierdził, gdyż uważał, że powinien był powiedzieć coś w tym rodzaju, gdy po raz pierwszy usłyszał od niej tę wiadomość. Ciężko westchnęła. - Cóż to za zaszczyt? Udać się do jakiegoś obcego edunu, do obcego Kel i zabić jakąś kobietę, która nigdy nie wyrządziła mi krzywdy? Nie chcę takiego zaszczytu. - Ale Intel dopilnuje, byś nie była bezbronna - sprzeciwił się. - Przygotuje cię do tego. Z pewnością planowała to od wielu lat. Podniosła ku niemu wzrok. Twarz miała nieruchomą i spokojną. - Myślę, że nie pomyliłeś się wiele - stwierdziła - sądząc, że pragnęła cię mieć u swego boku dlatego, iż wie, że mogę się stać przyczyną kłopotów w Domu. Tobie ufa, a mnie nie. Zadrżał, gdy usłyszał w jej głosie tyle goryczy. Zawsze podejrzewał, że Melein ją czuje. Cienie wtargnęły pomiędzy niego a wieżę Sen i she’pan. Przypomniał sobie, jak Melein każdego wieczoru przygotowywała kubek napoju, który pomagał she’pan zasnąć, a ta każdego wieczoru wypijała go, nie zadając pytań. Wyobrażał sobie, jakie paskudne myśli musiały lęgnąć się w oszołomionym narkotykiem umyśle Intel - she’pan przewidującej własną śmierć i nie bez powodu nie ufającej swej następczyni. Intel chciała rozbroić Melein. Wysłała Medaia na służbę, a jej brata zatrzymała u swego boku. Jakiś kel’en będzie musiał strzec jej grobu. W normalnych warunkach byłby to jeden z Mężów, a nie syn. Mogła jednak pozostawić inne polecenia na wypadek, gdyby umarła ze starości, a inne, gdyby stało się to z ręki Melein. Ponadto, gdyby ta druga chciała rzucić jej wyzwanie, musiałaby wyzwać Niuna, który zginąłby przed Intel. Musiałaby też znaleźć kel’ena, który by dla niej walczył, a żaden z obecnych na Kesrith by się na to nie zgodził. Intel podjęła trafną decyzję, gdy wygnała Medaia. Melein jednak nie była zdolna do rzeczy, o które podejrzewała ją she’pan. Niun uparcie wierzył, że tak było. Zmiana kasty, pobierane nauki oraz gorycz wywołana uwięzieniem nie mogły do tego stopnia zmienić jego prawdziwej siostry. Nie chciał uwierzyć, by obawy Intel były usprawiedliwione. „Pragnę, żeby żyła, rozpaczliwie pragnę, żeby żyła” - powiedziała mu Melein. - Ile - zapytał wreszcie - kazała mi przekazać? - Mniej - odparła - niż ci powiedziałam. - Tak jest - rzekł - tak właśnie myślałem. Wrócili razem do edunu. Gdy wchodzili do środka, Melein szła przed nim. Niun spojrzał w bok, na dusa, który odwrócił od niego wzrok. Gdy uniósł głowę, jego siostra zniknęła już w mroku, udając się w kierunku swej własnej wieży. Nie obejrzała się za siebie. Ruszył w kierunku wieży she’pan - tam gdzie było jego miejsce - by objąć swą władzę. Rozdział 11 Nad Kesrith zapadła cisza