They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Linki

an image

Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.

Biskup sam nic nie zrobi. Potrzebuje pomocy. Ale u kogo jej ma szukać na początku swych rządów? Owszem, znajdą się natychmiast księża, którzy z przymilnym uśmieszkiem będą mi się głęboko kłaniać, wychwalać mnie wszystkimi możliwymi tonami i sposobami i zaproponują swą "bezinteresowną" pomoc. Ale to są ludzie najmniej wartościowi. Jeżeli człowiek nie będzie czujny, to ci ludzie uczynią koło niego tzw. otoczkę i każą mu patrzeć na pozostałych kapłanów i wiernych ich oczyma i słuchać ich uszami. W ten sposób wciągają człowieka w swoje nie zawsze szlachetne i czyste interesy. Prawdziwie wartościowi kapłani nie narzucają się swoją pomocą biskupowi. Nie sugerują mu osobistych poglądów. Nie łatwo przeto nowemu biskupowi ich znaleźć. Trzeba bystrej obserwacji i krytycyzmu zdrowego wobec ... samego siebie, aby odnaleźć zdrowe ziarno, a plewy odrzucić. Tymczasem muszę szukać pomocy i ratunku u ... świętych! Dlatego wybieram się jako pielgrzym do Lourdes, aby błagać Niepokalaną o pomoc. - Trochę zazdroszczę ekscelencji - smętnie stwierdził don Angelo. Biskup roześmiał się. - Ale spryciarz z ciebie. Wiesz dobrze, że nie mogę pozwolić, aby mój sekretarz popełnił grzech zazdrości, i dlatego muszę cię wziąć ze sobą na pielgrzymkę. - Dziękuję, z serca dziękuję. - Przecież ty też potrzebujesz pomocy nieba jako mój sekretarz. - O tak! - ze szczerym zapałem potwierdził don Angelo słowa biskupa. Jeszcze nigdy Roncalli nie czuł się tak blisko Niepokalanej, jak w miejscu przez Nią umiłowanym, tj. w grocie w Lourdes. Oddał Matce Chrystusa-Kapłana swoje kapłaństwo i obecny swój urząd. Dalszy etap pielgrzymki prowadził do centrum nabożeństwa do Najświętszego Serca Jezusowego - Parayle-Monial. Wreszcie zatrzymali się dwaj pielgrzymi z Bergamo w Ars, aby prosić św. Jana Marię Vianney o błogosławieństwo dla swych prac nad zbawieniem dusz. Równocześnie biskup Radini ze swoim sekretarzem pilnie obserwowali przejawy i organizację życia religijnego we Francji, szczególnie działalność francuskiej Akcji Katolickiej. Zapytywali się przy tym wzajemnie, co można by z widzianego tam dobra zaszczepić w Bergamo. Po powrocie biskup Radini przystąpił z całą energią do ożywienia życia religijnego w swojej diecezji. Szczególną uwagę zwrócił na seminarium, gdzie kształtował się przyszły Kościół bergamski. Zaczął organizować budowę nowych kościołów, klasztorów i szkół katolickich. Równocześnie przystąpił do najtrudniejszej pracy biskupiej: wizytacji parafii. Wraz z nieodłącznym sekretarzem przemierzał diecezję we wszystkich kierunkach. Wnikał szczegółowo we wszystkie dziedziny życia kościelnego i wyciskał na nich ślady swojej gorliwości i energii. - Na pewno wydaje ci się, mój drogi - rzekł biskup pewnego dnia do swojego sekretarza, - że chcę wywrócić diecezję do góry nogami. Roncalli odpowiedział dwuznacznym uśmiechem. - No powiedz, mój młody człowieku, co sądzisz o swoim biskupie. Mów tylko szczerze! - Dyskrecja - odpowiedział ze uśmiechem don Angelo. - Świetnie, brawo! Widzę, że jesteś doskonałym sekretarzem. - Żart żartem, ekscelencjo. Po prostu przy ks. biskupie uczę się. Szczególnie podziwiam ogromny takt, delikatność i szacunek ekscelencji wobec kapłanów, nawet inaczej myślących niż ks. biskup. - Ja też niejednego uczę się od swych księży. Szczególnie... wiary. Podziwiam kapłanów, którzy nawet w odosobnieniu górskim zachowali silną wiarę i oddają się bez reszty pracy duszpasterskiej. Ci proboszczowie, bez dyplomów naukowych, bez manier światowych, lecz o sercach dobrych i szlachetnych potrafią wychować prawdziwych chrześcijan. Kazaniami prostymi, ale pełnymi wiary dają swoim parafianom solidne podstawy doktrynalne i wdrażają do życia opartego na zasadach Ewangelii. Nawet jeżeli z tych czy innych powodów opierają się moim zarządzeniom, to ich prawość i szczerość budzi we mnie w stosunku do nich wielki szacunek i zmusza nieraz do zrewidowania moich poczynań. - Nie śmiem przyznać się do... - nagle Angelo zamilkł. - Mów śmiało, jak syn swojemu ojcu. - Nie mogę po prostu zapomnieć jednego zdarzenia... Mianowicie, kiedy ekscelencja raz skarcił pewnego księdza, a później okazało się, że zaszła przykra omyłka, rzucił się mu do nóg przepraszając i prosząc o przebaczenie swojej pomyłki. To takie wstrząsające. Biskup obejmujący nogi swojego kapłana i przepraszający go. Ale równocześnie to takie wspaniałe! Po dłuższej przejmującej ciszy biskup Radini głęboko westchnął, zaczął mówić: - Widzisz, mój drogi. Każdy z nas pragnie czynić dobro. Ale zapamiętaj to sobie na całe życie: dobro musi być czynione dobrze! Jeżeli człowiek się pomyli, to powinien mieć odwagę, aby przyznać się do swojego błędu i naprawić go. Zresztą lepsze jest "mniejsze" dobro, gdyby to "większe" miało być osiągnięte z uszczerbkiem miłości i miłosierdzia, czy też za pomocą środków mogących rzucić cień na działalność kapłańską czy biskupią. Mistrz i uczeń pogrążyli się w zadumie. 24. O POWRÓT BRACI ODŁĄCZONYCH Oprócz modlitwy i obowiązków związanych z urzędem sekretarza i kapelana biskupa don Roncalli oddawał się bezpośrednio pracy duszpasterskiej. Często spowiadał po kościołach Bergamo, niósł pomoc religijną chorym, a w niedziele w kościele San Michele del Arco uczył dzieci katechizmu. Jedyną jego rozrywką był od czasu do czasu dziesięciokilometrowy spacer do Sotto ii Monte, aby odwiedzić rodzinę i z nią swobodnie pogwarzyć. Przykładem pracowitego życia i to bez odpoczynku był dla młodego kapłana msgr Radini. Coraz częściej jednak na twarzy biskupa malowało się zmęczenie i wyczerpanie. Sekretarz poczuwał się do obowiązku przypomnienia swojemu przełożonemu o należytym wypoczynku. Wtedy usłyszał charakterystyczną odpowiedź: - Jedyny odpoczynek, o którym biskup powinien prosić Boga i na niego zasłużyć, to niebo. Don Angelo był nieustępliwy: - A jednak i Chrystus wziął apostołów na miejsce samotne i powiedział: "Odpocznijcie trochę". A cnota roztropności, ekscelencjo? - Tak mówisz? - zamyślił się biskup. Po chwili zgodził się z wywodami sekretarza: - Masz rację. Wobec tego jedziemy do tego miejsca, gdzie Chrystus kazał apostołom odpocząć. - To znaczy? - Jak to? Mój kapelan nie wie, gdzie to było? - Wiem, tylko ... - Co tylko? Po prostu odbędziemy pielgrzymkę do Ziemi Świętej