They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Linki

an image

Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.

Już teraz trzeba przechodzić przez cudze tereny, żeby się dostać na równinę. Jak dotąd nikt nie próbował jeszcze zbyt twardo egzekwować swoich praw własności, ale może się to zmienić lada dzień. Jeśli zbudujemy statek trochę dalej, to owszem, wyciągniemy go spomiędzy drzew i przeniesiemy między chatami. Za to trzeba będzie dzień i noc trzymać wartę, żeby nie rozkradli nam materiałów. Albo nie zniszczyli. Znasz tych barbarzyńców. Chodziło mu o chaty, zburzone, gdy właściciele zostawili je na pewien czas bez nadzoru i zanieczyszczone jeziorka w pobliżu katarakty i źródła. A także o wysoce niehigieniczne zwyczaje wielu mieszkańców najbliższej okolicy, którzy nie chcieli korzystać z małych budek, wystawionych przez rożnych ludzi do publicznego użytku. - Zbudujemy nowe domy i hangar jak najbliżej równiny - oświadczył Burton. - Potem zetniemy każde drzewo, które wejdzie nam w drogę i przebijemy się przez tych, którzy odmówią nam prawa przejścia. To Alicja zeszła do ludzi mieszkających na granicy między równiną a wzgórzami i namówiła ich na zamianę. Nikomu nie mówiła, co zamierza. Znała trzy pary niezadowolone z lokalizacji ze względu na brak odosobnienia. Zawarli umowę i przeprowadzili się do chat grupy Burtona dwunastego dnia po zmartwychwstaniu, w czwartek. Wedle powszechnie uznanej konwencji niedziela była Dniem Zmartwychwstania. Ruach uważał, że pierwszy dzień powinien zostać nazwany sobotą, a jeszcze lepiej po prostu Pierwszym Dniem. Ponieważ jednak znalazł się na terenie zamieszkałym głównie przez gojów, czy też byłych gojów (choć kto raz był gojem, zostaje nim na zawsze), zgodził się z większością. Miał bambusowy pręt, wbity w ziemię przed chatą, na którym odliczał dni, co ranka robiąc kolejne nacięcie. Przenoszenie drewna na budowę łodzi zajęło cztery dni ciężkiej pracy. W tym czasie włoskie pary uznały, że mają dość zaharowywania się na śmierć. Po co budować statek i płynąć gdzie indziej, kiedy wszędzie na pewno jest tak samo jak tutaj? Zostali przecież wskrzeszeni z martwych, by cieszyć się życiem. Jakiż byłby inny powód dostarczania im alkoholu, papierosów, marihuany, gumy snów, nie mówiąc już o powszechnej nagości? Odeszli bez żalu i nie raniąc uczuć żadnej ze stron. Z tej okazji wydano nawet pożegnalne przyjęcie. Następnego dnia, dwudziestego, w pierwszym roku po Zmartwychwstaniu, miały miejsce dwa wydarzenia. Jedno z mich rozwiązało pewien problem, drugie dodało nowy, choć niezbyt ważny. O świcie grupa dotarła do kamienia obfitości. Znaleźli przy nim dwóch nowych ludzi. Spali, lecz bez trudu dali się obudzić. Obaj jednak byli przestraszeni i zdziwieni. Jeden z nich, wysoki i smagły, posługiwał jakimś nieznanym językiem. Drugi, także wysoki, przystojny - i mocno zbudowany miał szare oczy i czarne włosy. Jego mowa była zupełnie niezrozumiała do chwili, gdy Burton pojął, że przybysz mówi po angielsku. Był to dialekt z Cumberland używany za panowania Edwarda I, zwanego czasem Longshanks. Gdy tylko razem z Frigate'm opanowali wymowę i dokonali pewnych przestawień, mogli prowadzić z przybyszem niezbyt płynną rozmowę. Amerykanin dysponował bardzo dużym zasobem słów staroangielskiego, lecz wiele wyrazów i - konstrukcji gramatycznych spotykał po raz pierwszy. John de Greystock przyszedł na świat w posiadłości Greystocke'w pobliżu Cumberland. Towarzyszył Edwardowi I we Francji podczas inwazji na Gaskonię. Wyróżnił się w walce, jeśli można było wierzyć jego słowom. Został powołany do parlamentu jako baron Greystocke, a potem znów wyruszył na wojnę w Gaskonii. Był w orszaku biskupa Anthony'ego Bec, Patriarchy Jeruzalem. W dwudziestym ósmym i dwudziestym dziewiątym roku panowania Edwarda walczył ze Szkotami. Umarł w 1305. bezdzietnie, lecz swoje ziemie i baronię zapisał kuzynowi Ralphowi, synowi lorda Grimthorpe'a z Yorkshire. Został wskrzeszony gdzieś nad Rzeką wśród ludzi, z których dziewięćdziesiąt procent pochodziło z Anglii i Szkocji początku czternastego wieku, a dziesięć stanowili starożytni Sybaryci. Na drugim brzegu żyli Mongołowie z czasów Kublaj Chana i jacyś ciemnoskórzy, których nie potrafił zidentyfikować. Jego opis pasował do północnoamerykańskich Indian. Dziewiętnastego dnia po Zmartwychwstaniu dzicy zza Rzeki zaatakowali. Najwyraźniej jedynym ich motywem było pragnienie stoczenia dobrej walki. Jako broń służyły głównie kije i rogi obfitości, gdyż w okolicy nie było zbyt wielu kamieni. John de Greystock unieszkodliwił swoim cylindrem dziesięciu Mongołów, po czym otrzymał cios kamieniem w głowę i pchnięcie utwardzonym w ogniu końcem bambusowej włóczni. Obudził się nagi, jedynie ze swym - czy może po prostu jakimś - rogiem obfitości, pod tym tu kamieniem. Drugi mężczyzna opowiedział swą historię gestami. Łowił ryby, kiedy na haczyk złapało się coś tak dużego, że wciągnęło go pod wodę. Kiedy wypływał na powierzchnię uderzył głową w dno łódki i utonął. Problem, co się dzieje z zabitymi w życiu pozagrobowym, został rozwiązany. Dlaczego nie wskrzeszano ich w tym samym miejscu, gdzie umarli, było zupełnie inną sprawą. Drugim wydarzeniem było niepojawienie się w południe jedzenia w rogach obfitości. Zamiast niego znaleziono po sześć kawałków materiału. Były najróżniejszych rozmiarów, kolorów, odcieni i deseni. Cztery z nich najwyraźniej miały być noszone jako kilty, zapinane na magnetyczne paski. Dwa pozostałe zrobione były z cienkiej, niemal przezroczystej tkaniny, uszyte jak staniki, choć można było ich użyć do innych celów. Materiał był lekki i wchłaniał wilgoć, a przy tym niezwykle wytrzymały - nie dawał się przeciąć nawet najostrzejszym kamieniem czy bambusowym nożem. Ludzkość zbiorowo jęknęła z zachwytu na widok tych "ręczników". Wprawdzie mężczyźni i kobiety przyzwyczaili się już, a przynajmniej pogodzili z nagością, lecz osobnicy obdarzeni głębszym zmysłem estetycznym lub mniejszą zdolnością adaptacji wciąż uznawali powszechny widok ludzkich genitaliów za niezbyt piękny, czy wręcz odrażający. Teraz mieli kilty, biustonosze i turbany. Te ostatnie postanowiono nosić do czasu kiedy odrosną włosy, lecz później stały się powszechnym nakryciem głowy. Włosy rosły wszędzie z wyjątkiem twarzy