Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.
— Sean, opowiedzieć ci, jak moja córeczka i jej komisja ustalają, która część Alaski należy do Eskimosów? — zapytał. — I tak ci opowie. — Claudia nachyliła się, żeby pogłaskać ojca po ręku. — To jego najlepsza historia. Bardzo śmieszna, na pewno ci się spodoba. Riccardo mówił dalej, jakby jego córka zupełnie się nie odezwała. — Udają się na ulicę Fourth w Anchorage, gdzie znajdują się wszystkie najgorsze knajpy, i zbierają kilku Eskimosów, którzy jeszcze trzymają się na nogach. Pakują ich do samolotów i lecąc nad półwyspem pytają: „Powiedz nam, gdzie twoi przodkowie żyli. Pokaż wasze tradycyjne tereny łowieckie. Na przykład tamto jezioro, czy twoi przodkowie łowili w nim kiedyś ryby?" — Riccardo, który był świetnym aktorem, zmienił głos. — „Oczywiście!!", krzyczy Eskimos z tylnego siedzenia, a oczy mu wychodzą z orbit od Jacka Danielsa. „Mój dziadziuś łowił tam ryby". Zmienił głos, naśladując teraz Claudię. — „A co z tamtymi górami na horyzoncie, które my, źli biali ludzie, ukradliśmy wam i nazywamy Brooks Rangę? Czy twój dziadek polował kiedyś w tych górach?" — Riccardo znowu przybrał głos pijanego Eskimosa. — „Jasne, człowieku. Zastrzelił tam od cholery niedźwiedzi. Pamiętam, że babcia mi o tym opowiadała". — Nie przerywaj, tatusiu. Masz dziś wspaniałą publiczność. Pan Courteney z pewnością docenia twój dowcip — zachęciła go Claudia. — Powiedzieć ci coś? — spytał Seana Riccardo. — Jeszcze się nie zdarzyło, żeby jakiś Eskimos odmówił przyjęcia góry czy jeziora, które mu proponowała Claudia. Czy to nie prawdziwy sukces? Moja córeczka ma wspaniałe osiągnięcia: ani jednej przegranej sprawy. — No to masz niesamowitego farta, Szefie — powiedział mu Sean. — Przynajmniej coś ci może zostawią, tutaj zabrali wszystko. Claudia obudziła się na dźwięk lekkiego stukotu porcelanowej zastawy, dochodzącego sprzed namiotu i grzecznego kaszlnięcia Mosesa. Nikt jej jeszcze nie podawał herbaty do łóżka. Był to luksus, 28 który zapewniał jej wyjątkowo przyjemne poczucie dekadencji. W namiocie było jeszcze zupełnie ciemno i okropnie zimno. Kiedy Moses podniósł klapę wejściową, Claudia usłyszała chrzęst szronu. Nigdy nie przypuszczała, że w Afryce może być tak chłodno. Usiadła na łóżku z kołdrą zarzuconą n? .ramiona i objąwszy obiema dłońmi gorącą filiżankę patrzyła, jak Moses krząta się po namiocie. Nalał dzban gorącej wody do miednicy i powiesił czysty ręcznik na krześle. Następnie napełnił kubeczek ciepłą wodą i nawet wycisnął pastę z tubki na szczotkę. Wreszcie przyniósł rozgrzany koksownik i ustawił go na środku namiotu. — Dzisiaj zimno, donna. — I zbyt wcześnie — zgodziła się z nim sennym głosem Claudia. — Donna, czy słyszałaś, jak lwy ryczały w nocy? — Nic nie słyszałam. — Ziewnęła. Nawet gdyby przy jej łóżku orkiestra dęta grała „Najpiękniejszą Amerykę", to i tak by to jej nie obudziło. Moses ułożył na zapasowym łóżku jej ubranie. Claudia zauważyła, że buty są wypolerowane do połysku. — Donna, jeśli czegoś potrzebujesz, to mnie zawołaj — powiedział przed wyjściem z namiotu. Wyskoczyła z łóżka i stała przez chwilę przy koksowniku ogrzewając nad żarem spodnie, zanim je wciągnęła na siebie. Kiedy wyszła na dwór, zobaczyła na niebie gwiazdy. Zatrzymała się z podniesioną głową i stwierdziła, że nadal ją zdumiewa, jak bardzo rozgwieżdżony firmament przypomina jubilerską robotę. Z pewną dumą znalazła Krzyż Południa, a potem podeszła do ogniska, przy którym czekali już na nią mężczyźni. Wyciągnęła ręce ku jasnym płomieniom. — Nic się nie zmieniłaś od dziecka. — Ojciec uśmiechnął się do niej. — Pamiętasz, jak każdego ranka musiałem się namęczyć, żeby zwlec cię z łóżka i wysłać do szkoły? — Kelner podał jej drugą filiżankę herbaty. Sean gwizdnął i Claudia usłyszała, jak Job zapuszcza silnik toyoty i podjeżdża do przedniej bramy obozowiska. Zaczęli wkładać na siebie ciepłe ubrania: golfy i anoraki, czapki i wełniane szaliki. Kiedy podeszli do wozu, strzelby były już poukładane na stojakach, a Job i Shadrach, dwóch Matabelczyków, stało z tyłu wozu. Pomiędzy nimi stał malutki naganiacz z plemienia Ndorobo, który sięgał Claudii zaledwie do pachy, ale miał wyjątkowo ujmujący uśmiech i jasne, złośliwe oczy. Claudia lubiła całą murzyńską załogę obozu, ale Matatu był jej faworytem. Przypominał jednego z krasnali z „Królewny Śnieżki". Trzej Murzyni byli ubrani w długie wojskowe kurtki i zrobione na drutach czapki balaclava i wszyscy odpowiedzieli śnieżnobiałymi uśmiechami na przywitanie Claudii. W obozie nie było osoby, która by jej nie polubiła od pierwszego wejrzenia. Sean zajął miejsce za kierownicą. Claudia usiadła również na przednim siedzeniu pomiędzy nim a ojcem