They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Linki

an image

Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.

Kiedy Heather znalazła się w swoim kąciku za kotarą, myślała, jaka to będzie radość znaleźć się z dala od ciotki Fanny. Każda praca w Londynie będzie lepsza niż życie pod butem tej kobiety i znoszenie upokorzeń, a nawet bicia. Nie będzie już musiała słuchać ostrych słów, znosić napadów złości, a może nawet znajdzie się ktoś, kto będzie o nią dbał. Przygotowania do podróży nie zajęły dziewczynie wiele czasu, bo posiadała tylko to, co miała na sobie dziś i co będzie nosiła jutro. Następnego popołudnia Heather jechała już powozem Williama Courta do Londynu. Z ciekawością rozglądała się dookoła. Dopiero teraz dostrzegła zieleń pól i piękno wrzosowisk. Nigdy przedtem nie zwracała na to uwagi. Pan Court okazał się miłym i troskliwym opiekunem. Chętnie opowiadał o nowinkach z Londynu. Heather śmiała się, słuchając historyjek z królewskiego dworu. W pewnej chwili zwróciła uwagę na to, że jej nowy opiekun przygląda się jej w jakiś dziwny, nieprzyjemny sposób. Szybko jednak odwrócił wzrok i dziewczyna odetchnęła z ulgą. Było już ciemno, kiedy dotarli do rogatek Londynu. Heather czuła się bardzo zmęczona, więc gdy powóz zatrzymał się przed sklepem Williama Courta, odetchnęła z ulgą. Wewnątrz na półkach zobaczyła jedwabie, muśliny, batysty, atłasy i satyny w różnych kolorach i wzorach. Heather zaskoczył ogromny wybór tkanin i z zachwytem zaczęła dotykać to jednej, to drugiej, nie zwracając nawet uwagi na mężczyznę siedzącego przy biurku w drugim końcu sklepu. William Court zaśmiał się na widok rozgorączkowanej dziewczyny, biegającej po sklepie. - Później będziesz miała więcej czasu na obejrzenie wszystkiego, moja droga. Poznaj mego pomocnika. To pan Thomas Hint. Heather odwróciła się i zobaczyła małego, garbatego człowieczka, który wydał się jej najbrzydszym mężczyzną, jakiego w życiu widziała. Miał okrągłą twarz, krótki i szeroki nos, wytrzeszczone oczy i grube, wydęte usta, które nieustannie oblizywał, przypominając przez to jaszczurkę, którą kiedyś widziała na farmie. Odziany był w drogi, szkarłatny jedwab, poplamiony jedzeniem. Uśmiechnął się jedną stroną twarzy, co przypominało okrutny grymas. Dziewczyna nie mogła pojąć, dlaczego William zatrudnia kogoś takiego w swoim sklepie. Była pewna, że wystraszył więcej klientek, niż zachęcił do kupna. Ktoś, kto chciał od niego kupować, musiał mieć szczególny gust. Jakby w odpowiedzi na jej myśli Court powiedział: - Ludzie przyzwyczaili się do Thomasa. Mamy tu wiele klientek, bo wiedzą, że znamy się na swojej robocie. Praw da, Thomas? W odpowiedzi usłyszeli niezrozumiałe mruknięcie. - A teraz, moja droga, pokażę ci moje apartamenty na górze - ciągnął William. - Jestem przekonany, że ci się spodobają. Potem poprowadził Heather na tyły sklepu. Przez przejście zasłonięte kotarą przeszli do małego pokoju. Dalej były schody prowadzące do ciemnego, niewielkiego korytarza, a tam kolejne drzwi. Były masywne, ale bardzo proste. William otworzył je z uśmiechem, a Heather zaskoczona tym, co za nimi zobaczyła, złapała głęboki oddech. Pokój wypełniały stylowe meble. Na wspaniałym perskim dywanie razem z dwoma pasującymi do niej fotelami stała czerwona, obita atłasem kanapka. Na jasno pomalowanych ścianach wisiały obrazy olejne i gobeliny. Dziewczyna z zachwytem patrzyła na czerwone zasłony wykończone złotymi wstążkami i chwostami. Na stołach, tuż obok mosiężnych świeczników, umieszczono kruche figurki z porcelany. Każdy znajdujący się tu drobiazg wybrano starannie i najwyraźniej nie szczędzono na nic pieniędzy. William otworzył drzwi znajdujące się w tym pokoju i przepuścił Heather przodem. W drugim pomieszczeniu dziewczyna dostrzegła ogromne loże z baldachimem, zasłonięte atłasem w niebieskim odcieniu. Niewielka komoda pasowała do łóżka, a na niej stał ciężki kandelabr i misa świeżych owoców. Przy niej umieszczono ostry srebrny nożyk. - Och, jak tu elegancko! - westchnęła tylko. Zażył odrobinę tabaki i uśmiechnął się, patrząc, jak Heather podchodzi do lustra stojącego obok łóżka. - Lubię się rozpieszczać pięknymi drobiazgami, moja droga. Gdyby teraz się odwróciła, zrozumiałaby, co miał na myśli. Szybko popatrzył w bok, by nie dostrzegła jego pożądliwego spojrzenia. - Musisz być zmęczona, Heather. Podszedł do szafy i otworzył ją. W środku wisiała spora kolekcja damskich ubrań. Przeglądał je, póki nie znalazł beżowej sukienki z koronką, w której lśniły malutkie świecące punkciki podszyte cielistym materiałem. Była to sukienka piękna i droga. - Możesz się w to ubrać na kolację, moja miła - uśmiechnął się. - Uszyto ją na pewną młodą dziewczynę, ale nigdy po nią nie przyszła. Zawsze zastanawiałem się, dlaczego, bo przecież jest to jedna z najpiękniejszych, jakie zaprojektowałem, ale pewnie okazało się, że nie może sobie na nią pozwolić. - Spojrzał na Heather spod wpółprzymkniętych powiek. - Jej strata, a twój zysk. To mój podarek dla ciebie. Załóż ją, a będę bardzo szczęśliwy. Ruszył w stronę drzwi, mówiąc: - Wysłałem Thomasa, by kazał kucharce przygotować nam posiłek. Zaraz będzie gotowy, proszę więc, byś nie pozbawiała mnie swego uroczego towarzystwa na zbyt długo. Jeśli potrzebujesz jeszcze czegoś do ubrania, zawartość szafy jest do twojej dyspozycji. Heather uśmiechnęła się niepewnie, przyciskając piękną suknię, jakby nie mogła uwierzyć, że należy do niej. Kiedy William zamknął za sobą drzwi, odwróciła się powoli do lustra