They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Linki

an image

Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.

Koszulę miał rozpiętą u góry, a krawat wisiał luźno na szyi. W dłoni trzymał szklankę z whisky. Ślub, zdaniem Victorii, był typowy dla Castletonów i Lightfootów. Odbył się na soczyście zielonym trawniku przed letnim domem Lightfootów w obecności większości mieszkańców Port Claxton. 377 Jayne Ann Krentz Wydawało się, że obie rodziny lubiły śluby i robiły z nich wielkie wydarzenie. Phila stwierdziła w duchu, iż powinna być wdzięczna za to, że nikt nie przyniósł fajerwerków. Wystarczyło, że musiała odganiać od siebie Fifi i Cupcake. Ostatni goście odeszli wreszcie, z wyraźną niechęcią, jakieś pół godziny wcześniej. Nick natychmiast zabrał Philę w zacisze domku Gilmarten. Tam nalał sobie whisky, a Phili szampana, po czym oboje przeszli na werandę, skąd obserwowali nadchodzący zmierzch. - Tak sobie myślałam... - zaczęła Phila, która czuła się po raz pierwszy w życiu naprawdę spokojna i szczęśliwa. - Nie powinienem tego robić, ale spytam. O czym myślałaś? - O Hilary. - To jest dzień naszego ślubu, Phila. Naprawdę nie masz o czym myśleć, tylko o mojej byłej żonie? A raczej o byłej żonie mojego ojca? - Rozwód Reeda i Hilary jeszcze się nie uprawomocnił. - Już niedługo. Doprawdy, nie musisz teraz o niej myśleć. - Kiedy mam świetny pomysł, Nick. - Tak? - spytał, obrzucając ją podejrzliwym spojrzeniem. - Jaki? - Sprzedaj jej swoją firmę w Kalifornii. Nick zdjął nogi z balustrady werandy i tupnął o podłogę. - Mam jej sprzedać moją firmę? Zwariowałaś? Dlaczego niby miałbym coś takiego robić? - Bądź rozsądny, Nick. Sam mówiłeś któregoś dnia, że nie możesz kierować firmą konsultingową w Kalifornii i spółką Castleton & Lightfoot w Seattle. 378 Jedyna okazja. - Zgadza się, ale za chińskiego boga nie przekazałbym firmy Hilary. - Nie powiedziałam, żebyś jej przekazał, tylko żebyś jej sprzedał. Za jej akcje w spółce. - I tak dostaniemy te udziały po rozwodzie. Tak jest zapisane w kontrakcie przedślubnym, który Hilary podpisała. Phila była zaskoczona. - Był kontrakt przedślubny? - Jasne. Już dawno temu postanowiono, że każdy, kto wchodzi do rodziny, dostanie pakiet udziałów do głosowania, ale udziały wrócą do nas w przypadku rozwodu. Wszystkie narzeczone Castletonow i Lightfootów podpisują kontrakty ślubne. To jest tradycja. - Ja niczego nie podpisywałam. Nick uśmiechnął się, popijając whisky. - Wiem. - Dlaczego? - Postanowiłem w twoim przypadku zerwać z tradycją. Poza tym będziesz ze mną do końca życia, nie ma zatem potrzeby podpisywania kontraktu na wypadek rozwodu. Nick ponownie założył nogi na balustradę. Jego krzesło znów odchyliło się do tyłu. - Czyżby? - Owszem. Nie znajdziesz nigdzie drugiego faceta, który pozwoli ci atakować się każdej nocy twoim wypróbowanym nalotem. - Och, Nick. Phila nie bardzo wiedziała, co powiedzieć. W końcu się uśmiechnęła. - Wiesz, że masz rację. Miałam cholerne szczęście, że cię znalazłam. Przypuszczalnie nie ma na świecie drugiego takiego jak ty. 379 Jayne Ann Krentz - Jeśli nawet jest i kiedykolwiek znajdzie się blisko ciebie, osobiście usunę go z tego świata. Mimo żartobliwego tonu Phila słyszała w głosie Nicka zimną determinację. Obrzuciła go szybkim spojrzeniem i na jego twarzy ujrzała twarde zdecydowanie. Pomyślała, iż najlepiej będzie wrócić do początkowego tematu. - Wracając do Hilary - zaczęła. - Czy musimy o niej teraz rozmawiać? - Przestań jęczeć, Nick. Mówię poważnie. Sprzedaj jej firmę konsultingową. Na pewno ją rozwinie. I będzie miała coś swojego. - Jest to najbardziej zwariowany pomysł, jaki w życiu słyszałem - oznajmił Nick. - Podaj mi j e d e n p o w ó d , dla którego miałbym jej sprzedać Lightfoot Consulting. - Mogłabym ci podać całe mnóstwo logicznych, praktycznych i mądrych powodów, ale jest tylko jeden, który się naprawdę liczy. - Jaki? - Hilary należy do rodziny. Nick jęknął głośno i napił się whisky. - Od pierwszego dnia, kiedy cię poznałem, wiedziałem, że będę miał z tobą same kłopoty. - Odniosłam podobne wrażenie. Weranda pogrążyła się w chłodnym, miękkim zmroku. Zapadła cisza. - Pomyślę - mruknął wreszcie Nick. - Ale nie dziś. - Dobrze - zgodziła się Phila. - Nie dziś. Nick spojrzał na zegarek. - Już nadszedł czas - powiedział. - Na co? - Czas, żebyś mnie zawlokła do łóżka - wyjaśnił cierpliwie Nick. Phila poczuła miłe, przenikające ją uczucie, które poruszyło jej nerwy tak, jak letni wiatr porusza liśćmi. Westchnęła z ukontentowaniem. Jedyna okazja - Najwyższy czas - potwierdziła. Odstawiła kieliszek z szampanem na balustradę i pochyliła się, żeby pocałować Nicka. Trzcinowy fotel przechylił się niebezpiecznie do tyłu i zaczął się przewracać. Phila usiłowała złapać równowagę, łapiąc za oparcie krzesła Nicka. Ponieważ stało ono tylko na dwóch nogach, ciężar Phili wystarczył, aby je przewrócić do tyłu. Nick złapał Philę i wysunął przed siebie jedną rękę, żeby złagodzić ich upadek. Oboje wylądowali bez szwanku na brzegu starej kanapy i zsunęli się na podłogę, zaplątani w ślubną suknię Phili. Nick odgarnął biały atłas i uśmiechnął się do żony. - Nowa taktyka? - spytał. - Nie jestem przyzwyczajona do noszenia długich sukien - wyjaśniła Phila i zaczerwieniła się. - Może tym razem będzie bezpieczniej, jeśli zaniosę cię do łóżka. W końcu to nasza noc poślubna. Czy bardzo by ci przeszkadzało, gdybyśmy zachowali się dzisiaj w sposób tradycyjny? Uśmiechnęła się do niego z miłością. - Nie - odparła. - Wiem, jak bardzo wam, Light-footom, zależy na tradycji. Nick podniósł się i pomógł Phili stanąć na nogi. Potem wziął ją na ręce i zaniósł do środka starego letniego domku. - Wydaje mi się - powiedziała Phila jakiś czas później, naga i lekko przygnieciona ciężarem męża - że mogłabym ten sposób polubić. Kilka miesięcy potem Nick i Reed, wykorzystując rzadki zimą słoneczny poranek, wybrali się na rundkę golfa na prywatne pole nad jeziorem Waszyngton. - Dlaczego Phila była dziś rano taka kąśliwa? - za- 380 381 Jayne Ann Krentz pytał Reed, osłaniając dłonią oczy i patrząc w ślad za piłką Nicka. - Znasz Philę. Często bywa rano kąśliwa. Nick wsunął kij do torby. - A l e nie t a k j a k dziś r a n o . Pokłóciliście s i ę ? Nick zaklął pod nosem. - Drobna sprzeczka, nic takiego