Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.
- Starszy syn lorda Bellamy. Zna go pan? - Sullivan? - Whitehead zesztywniał. - Chyba nie mam powodu uważać, że nie mówisz poważnie, Klaro? Nie ściągałabyś mnie z Londynu, gdyby tak było. Co ty o nim wiesz? - Że jest nieprzyzwoicie przystojny - odparła z lekkim uśmiechem. -1 czarujący. Ach, i jeszcze coś. Odczuwa do mnie niepohamowaną namiętność. - Tak uważasz? - Whitehead wstał z fotela, stanął przed Klarą i popatrzył na nią z namysłem. - A to łajdak. Uśmiech zgasł na jej ustach. - Czy istotnie tak trudno w to uwierzyć? - zapytała smutno, ale zaraz uniosła rękę i dodała: - Nie musi pan 23 MaryBalogh odpowiadać. Oczywiście, że to niemożliwe. Nawet prze2 chwilę się nie łudziłam, że może być inaczej. - A mimo to poważnie rozważasz możliwość poślubienia tego oszusta, Klaro? - zapytał. - To do ciebie całkiem niepodobne. Czyżby istniało coś, o czym nie wiem? - Owszem, całkiem sporo. A więc uważa go pan za łajdaka, panie Whitehead? Co pan o nim wie? - Bellamy, ogólnie rzecz biorąc, jest dość bogaty -odparł Whitehead. -1 do tego całkiem hojny. Ałe Sullivan jest ekstrawagancki, Klaro. Do tego kompletnie nieodpowiedzialny i lekkomyślny. Hazardzista i, trzeba to powiedzieć, kobieciarz. Jak mniemam, nadal jest przyjmowany w dobrym towarzystwie, ale doszły mnie słuchy, że ojcowie córek na wydaniu, zwłaszcza stanowiących dobrą partię, trzymają je od niego z daleka. Teraz uznaję ich postępowanie za nader rozsądne. - A więc jest tak, jak myślałam. Nie powiedział mi pan nic, czego bym się sama nie domyślała. Jest zatem oczywiste, że przed ślubem muszę mieć bardzo starannie sporządzoną intercyzę. - Klaro - zaczął Whitehead, po czym zamilkł i przyglądał się jej przez dłuższą chwilę bez słowa, aż wreszcie ponownie usiadł w fotelu. - Przecież znając już całą prawdę, z pewnością nie możesz dalej poważnie myśleć o tych planach! Sama zrozumiałaś, że dowody jego afektu wobec ciebie są nieszczere, a poza tym przyznałaś, że nie jesteś w nim zakochana. A może to nie była prawda? Czy w grę wchodzą twoje uczucia? - W żadnym wypadku - zapewniła go. - Nie jestem ślepa, dostrzegam wszystkie szczegóły, które mogłyby mnie doprowadzić do fałszywych wniosków i oczekiwań. Nie będę więc rozczarowana, ponieważ niewiele się spodziewam i niewiele oczekuję. Ale nie zmieniłam zamiaru. Whitehead przyglądał się jej w milczeniu. - Widzi pan, w swych rozważaniach pominął pan jeden 24 Zatańczymy? aspekt, a mianowicie czynnik ludzki - kontynuowała Klara. - Wciąż jestem dosyć młoda i z całą pewnością dosyć bogata, by stać się dla męża atrakcyjną. Nie mogę oczekiwać, że jakiś mężczyzna mnie pokocha, przeciw temu przemawia zbyt wiele czynników. Nie, proszę nie próbować zaprzeczać, jest pan dla mnie bardzo uprzejmy, ale ja znam prawdę. Męża mogę tylko kupić za swój majątek. Bez względu na to, jak nieprzyjemnie i okrutnie zabrzmi dla pana moja zgoda na takie traktowanie, proszę jednak wziąć pod uwagę właśnie ów czynnik ludzki. Pragnę mieć męża. Pragnę zawrzeć związek małżeński. - Ale nie taki, w którym brak uczuć - zaoponował, ponownie ujmując jej dłoń. - Nie taki, w którym nie ma racjonalnych perspektyw, że takie uczucia się rozwiną, Klaro. Nie rób nic, czego żałowałabyś do końca życia. A tego byś pożałowała, kochanie. - Może tak. A może nie. Lub nie tak bardzo, jak się pan obawia. W każdym razie uważam, że jeśli nadal będę żyła tak jak dotąd, w końcu stanie się to dla mnie nie do zniesienia. - Hm... Klaro. - Poklepał ją po dłoni. - Zamieszkaj z nami, z Miriam i ze mną. Będziesz dla nas córką, a do tego towarzyszką Miriam. Po śmierci ojca odmówiłaś nam, ale zgódź się teraz. Nie musisz żyć sama. Nie musisz być samotna. - Ależ ja nie jestem ani sama, ani samotna - zaprotestowała. - A przynajmniej nie w ten sposób, który ma pan na myśli. Harriet jest moją ukochaną przyjaciółką, a oprócz niej mam jeszcze innych znajomych. I chociaż uwielbiam wychodzić z domu tak często, jak to tylko możliwe, to nie czynię tego z powodu potrzeby towarzystwa. Dzisiejsi goście u mnie nie byli niczym wyjątkowym