Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.
Wiem, ¿e organy wymiaru sprawiedliwoœci w tym okrêgu od lat chroni¹ ludzi takich jak Jonah Hale. Facetów z wp³ywami i pieniêdzmi. Klub kolesiów. – Nie wie pani o Jonahu Hale'u nic poza tym, ¿e wygra³ na loterii i ¿e jego córka lubi k³amaæ. – Wiem, ¿e w³adze nie wys³ucha³yby Jessiki Hale, nawet gdyby posz³a na policjê z dowodem nagranym na kasetê wideo. No ale teraz wszystko wyjdzie na jaw. Proszê czytaæ. Œmia³o. Znowu spogl¹dam na kartkê. – Nie, nie tutaj – mówi. – Na drugiej kartce. – Wyrywa mi komunikat z rêki i przekrêca kartkê. – Tutaj. Niech pan to przeczyta. – Naciskaj¹cy palec zostawia œlad na papierze. "Zarzuty przeciw Hale'owi by³y znane w³adzom lokalnym i liczne organizacje spo³eczne, miêdzy innymi Departament ds. Przestêpstw Skierowanych Przeciw Dzieciom, nie zrobi³y nic, ¿eby temu zapobiec. Przeciwnie, wspiera³y Hale'a w jego staraniach o uzyskanie prawa opieki nad rzeczonym dzieckiem. Brak aktywnoœci w³adz jest czêœci¹ du¿o wiêkszego i powa¿niejszego skandalu zwi¹zanego z korupcj¹ i czynami przestêpczymi urzêdników. Ich nazwiska oraz dalsze szczegó³y zwi¹zane z ich dzia³alnoœci¹ zostanê ujawnione podczas konferencji prasowej w œrodê rano, 19 kwietna o godzinie 9.30 na schodach S¹du." – Nie wiedzia³ pan, ze by³a z tymi oskar¿eniami osiem miesiêcy temu na policji, w departamencie tego Judasza w spódnicy, McKay. Nazwisko Susan w ustach Suade zmra¿a mnie. Przez chwilê zastanawiam siê, czy wie o naszym zwi¹zku. Ale to niemo¿liwe. – Stado kurew – kontynuuje. – Siedz¹ w kieszeniach ludzi takich jak pañski klient. S¹ nic nie warte. Gorzej. Wprowadzaj¹ ludzi w b³¹d, ¿e coœ siê robi, gdy tymczasem nie robi siê nic. O wszystkim przeczyta pan w porannych gazetach. Po konferencji prasowej. Za dwa dni. Po tej lekturze bêdzie pan móg³ ju¿ tylko zap³akaæ. Po raz pierwszy s³yszê, ¿e Jessica wnios³a oskar¿enia przeciw Jonahowi, o ile Suade mówi prawdê. Nie dziwi mnie, ¿e gliny nic nie zrobi³y. Jeœli Jessica posz³a na policjê, wystarczy³o, ¿e spojrzeli w jej akta, popytali trochê i bez ¿adnych dowodów zamknêli sprawê. Nietrudno domyœliæ siê, ¿e kobieta, która wysz³a prosto z wiêzienia i toczy z ojcem zawziêt¹ walkê o prawo opieki nad dzieckiem, mo¿e powiedzieæ co tylko jej œlina na jêzyk przyniesie, ¿eby uzyskaæ przewagê. Ale jeœli wnios³a te oskar¿enia, to dlaczego Jonah nic mi o nich nie powiedzia³? – Jessica Hale jest narkomank¹ i ma powody, ¿eby k³amaæ – mówiê. – Od rodziców zawsze chcia³a tylko pieniêdzy. O to w tym wszystkim chodzi. – Wygl¹da wiêc na to, ¿e obdarza³ nimi wszystkich, tylko nie j¹ – odpowiada Suade. – Nie rozumiem. – Staruszek potrz¹sa³ kies¹ wszêdzie tam, gdzie trzeba, ¿eby sêdziowie wydawali odpowiednie wyroki, a gliniarze odwracali wzrok. Tak to siê robi. – Jessica pani o tym powiedzia³a? – Nie musia³a. Wiem, jak dzia³a ten system, jak odrzucaj¹ zasady, kiedy jest im wygodnie. I mam dowody. Mo¿e pan im powiedzieæ. – Co? Komu? – Przeczyta pan. Znów wracam do komunikatu prasowego, jak gdyby by³o tam coœ, co przegapi³em. – Ale nie tutaj, tylko w porannych gazetach. Myœli pan, ¿e zamieœci³am wszystko w komunikacie prasowym? ¯eby jacyœ g³upi reporterzy popsuli mi szyki i zadawali nie te pytania, co trzeba? Mam dokumenty, ¿eby wszystko udowodniæ. – Czyli co? Dokumenty, które dowodz¹, ¿e Jonah Hale molestowa³ wnuczkê? Chyba tylko ktoœ szalony by³by sk³onny przelaæ coœ takiego na papier. – Nie wa¿ne – odpowiada, zupe³nie jakby nasza rozmowa toczy³a siê na dwóch ró¿nych poziomach. – W³aœnie ¿e wa¿ne. Jonah Hale nie ma z tym nic wspólnego. Jeœli prowadzi pani wojnê z w³adzami lokalnymi, po co wci¹gaæ w ni¹ niewinnego cz³owieka? – Niewinnego cz³owieka! Mo¿e pan to pokazaæ swojemu niewini¹tku i patrzeæ, jak siê poci. – Wskazuje palcem komunikat prasowy. – I niech mu pan powie, ¿eby za³o¿y³ azbestowe kalosze, bo nied³ugo tam wst¹pi. Rzucam jej pe³ne zdziwienia spojrzenie. – Do piek³a – odpowiada. – A teraz proszê wyjœæ. – Wyprasza mnie niecierpliwym ruchem rêki. – Mam du¿o pracy. Musze adresowaæ koperty. Robi mi siê gor¹co, czujê gniew, którego nie jestem w stanie st³umiæ. Zolanda podnosi wzrok. Stojê w miejscu czerwony jak burak. – Niech pan ju¿ idzie. Do widzenia. I proszê zamkn¹æ drzwi. – Odwraca siê i znika w mroku na zapleczu. Szukam na kontuarze pude³ka z komunikatami prasowymi. Wziê³a je ze sob¹. Rozdzia³ pi¹ty Jêzyk pe³en jest przys³ów o sprawiedliwoœci. Sprawiedliwoœæ jest obosiecznym mieczem. Drugim ostrzem sprawiedliwoœci jest zemsta. Dla Zolandy Suade jest to jedyne ostrze, które tnie. Po wyjœciu od niej nie marnujê czasu. Telefon komórkowy trzymam zamkniêty w schowku w samochodzie. Wyci¹gam go, pod³¹czam do zapalniczki i zaczynam wybieraæ numer. Jade wzd3u? Palm Avenue. Jedn¹ rêk¹ prowadzê, a drug¹ zmieniam biegi i wciskam przyciski. – Halo – odzywa siê kobiecy g³os z drugiej strony. Szum podpowiada mi, ¿e korzysta z funkcji g³oœnomówi¹cej. Teraz ka¿dy mo¿e przys³uchiwaæ siê naszej rozmowie jeœli jest odpowiednio blisko. – Susan. Mówi Paul