They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Linki

an image

Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.

Co masz mi do zaoferowania oprócz niewolniczego posłuszeństwa? Ziemia wokół niej drżała i trzęsła się. W grocie panowały nieprzeniknione ciemności, mimo to zdawało się jej, że widzi ciemnoczerwony ogień żarzący się nieopodal i że słyszy jakieś krzyki, jakby ktoś wzywał pomocy w śmiertelnej potrzebie, dochodzące z bardzo daleka. Potwornie się bała, że zaraz się zmoczy, ale jakoś do tego nie doszło. - Mo-mo-moją duszę, panie! Weźcie w zamian moją duszę! Ziemia zatrzęsła się pod wpływem potwornego śmiechu: - A po co mi twoja dusza? Griselda myślała gorączkowo, co poza tym mogłaby mu zaoferować? Mózg jednak otaczała gęsta mgła, była tak oszołomiona, że nie udało jej się zebrać myśli, a co dopiero odpowiedzieć jako tako rozsądnie. Zanim zdążyła coś wymyślić, on odezwał się znowu. - Ale wezmę sobie to, co chcę. Dostaniesz swoje wieczne życie, chociaż będzie ci ono wydzielane w małych porcjach, a twój czas zależeć będzie od tego, czy zdołasz przenieść swoją duszę od jednego życia do drugiego. Wszystko się skończy, gdyby twoja dusza, która będzie opuszczać twoje ciało, została unicestwiona... - Wasza wola, panie - wykrztusiła Griselda z płaczem. - Po co mi jakaś dusza? Niech tak będzie. Dam sobie z tym radę. I co jeszcze, panie? Nie spodobał mu się ten jej zarozumiały ton, choć powodem było oszołomienie. Ze złością głos mówił dalej: - Twoje kolejne śmierci będą ciężkie, bo będziesz otoczona nienawiścią. Ale umiejętności, o które prosisz, otrzymasz. Zapłata jest wysoka, ale akurat potrzebuję służącej z rodu tych niczego nie rozumiejących, poszukujących ludzi. Od tej chwili jesteś moją niewolnicą. Działanie narkotyków osiągnęło teraz szczyt. Raz po raz w otumanionym umyśle Griseldy błyskała jakaś myśl, ale była prawie sparaliżowana i przerażona tym, co zrobiła. Wciąż jednak wszystko wokół niej krążyło i krążyło, wpadła w cudowną euforię, w końcu z przeciągłym jękiem osunęła się na kamienną podłogę, w stanie zbliżonym do letargu leżała na plecach z otwartymi ustami. Ocknęła się po wielu, wielu godzinach, nigdy zresztą się nie dowiedziała, jak długo to trwało, może nawet kilka dni? W grocie panowała cisza, było ciemno i zimno. Spróbowała usiąść i krzyknęła z bólu. Strasznego, przeszywającego całe ciało. Czuła się jak obita kijami, w dole brzucha krew pulsowała boleśnie. Nie była w stanie się ruszyć, a co dopiero wstać i wyjść. Musiała się jednak jakoś pozbierać. Ubranie miała poszarpane na strzępy. Szczerze mówiąc, zostały z niego tylko szmaty, które służyły jej teraz za posłanie. Griselda - która, jak powiedzieliśmy, w tamtych czasach nosiła zupełnie inne imię, znaczyło ono po prostu „awanturnica” - ostrożnie dotknęła swoich piersi i stwierdziła, że są okropnie poranione i pokryte jakąś kleistą mazią. W ogóle całe ciało z przodu było pokryte paskudnymi ranami, jakby ją długo dźgano czymś ostrym. Nagle zesztywniała. Nie była w tej ciemności sama. Równocześnie częściowo wróciła jej pamięć. Przypomniała sobie, że kiedy leżała całkiem bezradna na podłodze, zmuszono ją, by wypiła jakiś napój. Wciąż jeszcze czuła na wargach jego obrzydliwy smak. Ów potwornie gorzki wywar przemienił ją ze zwyczajnej młodej kobiety w... No właśnie, w co? Wszystko, co ludzkie, zostało jej odjęte. Trudno powiedzieć, by Griselda specjalnie tego żałowała, ale teraz była całkowicie pozbawiona wszelkich ludzkich cech. Dotarł do niej złośliwy chichot. Jednocześnie w grocie zapłonęło zielonkawe światło, które nie wiadomo skąd pochodziło. Całe wnętrze rozjaśniło się jakby samo z siebie. To było pierwsze spotkanie Griseldy z dwoma indywiduami, Impy i Simpy. Wysoko na kamiennej półce siedziały dwa diabliki, czy jak je nazwać, i pożądliwie spoglądały na jej obnażone ciało. Czyżby to oni...? Oczywiście, że nie, to niemożliwe, nie dokonaliby czegoś takiego tymi swoimi ledwo widocznymi organikami. Nie, nie, ten, który brał ją w posiadanie, musiał być zupełnie innych rozmiarów. Griselda zadrżała gwałtownie, gdy spojrzała na swoje ciało. Wszędzie zaschnięta krew, niezliczone paskudne rany, jakby ją ktoś wielokrotnie nadziewał na ogromny haczyk do łowienia ryb. Ból w dole brzucha nie ustawał. Miała wrażenie, że została wbita na pal. Wszystko opuchnięte, nie mogła się ruszyć. - Jesteśmy twoimi giermkami - zachichotał szyderczo jeden z tych na kamiennej półce. - Nauczymy cię wyplatać koszyki. Obaj uznali, że ta uwaga jest niebywale komiczna. - I nauczymy cię czarowania na poziomie amatorskim - dodał drugi i to zdanie było najwidoczniej jeszcze śmieszniejsze. - Jesteśmy też do dyspozycji, gdybyś szukała kawalera do łóżka. Albo kiedy my będziemy się chcieli zabawić z prawdziwą dziwką! Śmiali się ordynarnie. Griselda była śmiertelnie przerażona, ale też i zafascynowana. Chciała się dowiedzieć, czy naprawdę będzie mogła wracać do życia po śmierci, jeśli zechce. Opowiedzieli jej, jak tego dokonać