Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.
Taka postawa wobec polityki podważa założenia, na których opiera się demokracja parlamentarna. Sprzeczność między osobistym interesem polityków a dobrem publicznym istniała, oczywiście, zawsze, jednak jest ona poważnie wzmocniona obowiązującymi dziś postawami, które przekładają sukces mierzony pieniędzmi 23 nad wartości wewnętrzne, takie jak uczciwość. W ten sposób wywyższenie motywu zysku i osłabienie skuteczności kolektywnego procesu decyzyjnego wzajemnie się stymulują na zasadzie zwrotności. Awansowanie korzyści własnych do rangi zasady moralnej doprowadziło do skorumpowania polityki, a fiasko tej ostatniej stało się najsilniejszym argumentem za przyznaniem rynkom jeszcze większej swobody. Funkcje, które nie mogą i nie powinny być sterowane jedynie siłami rynkowymi, obejmują wiele najważniejszych spraw ludzkiego życia, począwszy od wartości moralnych, poprzez powiązania rodzinne, aż po dokonania estetyczne i intelektualne. Jednak fundamentalizm rynkowy nieustannie dąży do rozciągnięcia swego zasięgu na te obszary w postaci ideologicznego imperializmu. W myśl jego zasad całą ludzką aktywność powinno się postrzegać jako oparte na umowach transakcje, a ocenę sprowadzać do jedynego wspólnego mianownika - pieniądza. Działalność tę powinien w miarę możliwości regulować czynnik nie bardziej natrętny niż niewidzialna ręka mnożącej zyski konkurencji. Wypady ideologii rynkowej w rejony dalekie od sfery biznesu i ekonomii powodują demoralizujące skutki społeczne. Fundamentalizm rynkowy stał się jednak już tak potężny, że jeśli jakiekolwiek siły polityczne ośmielają się stawić mu opór, otrzymują etykietkę sentymentalnych, nielogicznych, naiwnych... Prawda jest wszakże taka, że to właśnie fundamentalizm rynkowy można nazwać naiwnym i sprzecznym z logiką. Nawet jeśli pominiemy poważne problemy moralne i etyczne i skupimy się wyłącznie na kwestiach ekonomicznych, to musimy stwierdzić, że fundamentalizm rynkowy jest głęboko i nieodwracalnie skażony. Mówiąc najprościej, jeśli dajemy siłom rynkowym pełnię władzy choćby tylko w sferze ekonomicznej i finansowej, to stają się one źródłem chaosu i mogą ostatecznie doprowadzić do upadku światowego systemu kapitalistycznego. To właśnie jest najważniejszym praktycznym przesłaniem mojej linii rozumowania w tej książce. 24 Zakłada się powszechnie, że demokracja i kapitalizm idą z sobą w parze. W rzeczywistości ów związek jest znacznie bardziej skomplikowany. Kapitalizm potrzebuje demokracji jako przeciwwagi, ponieważ oparty na nim system nie wykazuje najmniejszej skłonności do osiągania stanu równowagi. Posiadacze kapitału dążą do maksymalizowania swych zysków. Polegając na własnej przemyślności, będą kontynuować te akumulację aż do naruszenia równowagi. Przed stu pięćdziesięciu laty Marks i Engels przedstawili bardzo dobrą analizę systemu kapitalistycznego - musze przyznać, że pod pewnymi względami lepszą od teorii równowagi głoszonej przez ekonomie klasyczną. Przepisane przez nich lekarstwo, czyli komunizm, było wszakże gorsze od samej choroby. Główną jednak przyczyną niespełnienia się ich straszliwych przepowiedni były neutralizujące polityczne kroki podejmowane w krajach demokratycznych. Pech chce, że znów zagraża nam wyciąganie błędnych wniosków z lekcji historii. Tym razem niebezpieczeństwo pochodzi nie od komunizmu, ale od fundamentalizmu rynkowego. Komunizm obalił mechanizm rynkowy i wprowadził wspólną kontrolę nad wszelką działalnością gospodarczą. Fundamentalizm rynkowy dąży zaś do zniesienia kolektywnego procesu decyzyjnego i wprowadzenia supremacji wartości rynkowych nad wszystkimi wartościami politycznymi i społecznymi. Obie te skrajności są szkodliwe. To, czego nam brak, to właściwa równowaga między polityką i rynkiem, między tworzeniem zasad i ich przestrzeganiem. Jeśli jednak nawet tę potrzebę rozpoznamy, to w jaki sposób możemy ją zaspokoić? Świat wkroczył w okres głębokiej nierównowagi, w którym żadne pojedyncze państwo nie może stawić czoła światowym rynkom finansowym, a w skali międzynarodowej praktycznie nie istnieją żadne instytucje prawodawcze