They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Linki

an image

Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.

Co należy zrobić z dzieckiem, Rruk zdecyduje później. Przez chwilę zdawało się, że Ansset przyjmie wyrok w milczeniu. Wstał i ruszył do drzwi. Ale zamiast wyjść, odwrócił się i krzyknął na nią. I krzyk stał się pieśnią. Opowiadał, jaką radość sprawiło mu znalezienie Fiimmy, chociaż wcale jej nie szukał. Opowiadał, jaką mękę sprawiała mu świadomość, że jego pieśni umarły na zawsze, że jego głos, nawet poprawiony podczas samotnych ćwiczeń w lasach i na pustkowiach, jest nieodwracalnie zniszczony, niezdolny wyrazić rzeczy ukryte w jego wnętrzu. - Brzmi słabo i brzydko, Rruk, ale ona słucha. Ona rozumie. Tłumaczy to na swój dziecinny głos i wychodzi piękno. - I brzydota. Są w tobie brzydkie rzeczy, Ansset. - Tak! I tutaj też są brzydkie rzeczy. Niektóre żyją, oddychają i żałośnie próbują śpiewać w Strażnicy. Niektóre bawią się jak zabłąkane dzieci na Przylądku i udają, że przez resztę życia mają coś ważnego do roboty. Ale wiedzą, że to kłamstwo! Wiedzą, że ich życie dobiegło kresu, kiedy skończyli piętnaście lat, wrócili do domu i nie mogli zostać nauczycielami. Przeżywają swoje życie w ciągu piętnastu lat, a cała reszta, następne sto lat jest niczym! To ma być piękne? - Ty żyłeś dłużej niż piętnaście lat - przypomniała mu Rruk. - Tak. Doświadczyłem wszystkiego. I przetrwałem. Poznałem metody przetrwania, Rruk. Myślisz, że ktoś tak kruchy i utalentowany jak Fiimma wytrzymałby długo w zewnętrznym świecie? Myślisz, że ona wytrzymałaby to, przez co ja przeszedłem? - Nie. - Teraz wytrzyma. Ponieważ teraz ona zna moje sposoby. Wie, jak zachować nadzieję, kiedy straciło się już wszystko. Wie, ponieważ ja ją tego nauczyłem, i to właśnie pokazuje w swoich pieśniach. Ta wiedza jest brutalna i surowa, ale w niej staje się piękna. Myślisz, że zaszkodzi jej pieśniom? Zmienią się, ale publiczność na zewnątrz... wiem, czego oni chcą. Oni chcą jej. Takiej, jaka jest teraz. O wiele bardziej, niż chcieliby jej przedtem. - Nauczyłeś się przemawiać w Susquehannie - zauważyła Rruk. Roześmiał się i znowu ruszył do drzwi. - Ktoś musi wygłaszać mowy. - Dobrze to robisz. - Rruk - powiedział, wciąż odwrócony do niej plecami. -Gdyby chodziło o kogoś innego, nie o Fiimmę. Gdyby nie była tak doskonałą śpiewaczką. Gdyby tak bardzo nie pragnęła mojego głosu. Nigdy nie złamałbym danego ci słowa. Rruk podeszła do Ansseta, stojącego przy drzwiach. Dotknęła jego ramienia, przesunęła palcami po jego plecach. Odwrócił się do niej, a ona wzięła jego twarz w dłonie, przyciągnęła bliżej i pocałowała w oczy i usta. - Kochałam cię - powiedziała - przez całe życie. I zapłakała. Rozdział 9 Wiadomość, roznoszona przez Głuchych, szybko rozeszła się po Domu Pieśni. Dzieci miały wrócić do Wspólnych Sal i Izb, gdzie Ślepcy będą się nimi opiekować i zabierać na posiłki w razie potrzeby. Wszyscy nauczyciele i wychowawcy, wszyscy mistrzowie, starsi mistrzowie, Mistrzowie Pieśni i wszyscy poszukiwacze przebywający w domu - wszyscy mieli stawić się w wielkiej sali, ponieważ Mistrzyni Pieśni z Wysokiej Sali pragnie do nich przemówić. Nie śpiewać. Mówić. Więc przyszli, zaniepokojeni, wypytując na głos i po cichu, co się dzieje. Rruk stanęła przed nimi; znowu panowała nad sobą, więc nikt nie przypuszczał, że niedawno straciła Kontrolę. Za nią na kamiennym podeście stał Ansset, stary człowiek. Spośród nauczycieli tylko Ller go rozpoznał i zdziwił się - przecież tego starca należało usunąć po cichu, a nie przyprowadzać na ogólne zebranie. A jednak Ller poczuł dreszcz nadziei. Może Słowik Mikala znowu zaśpiewa. Absurdalne życzenie - słyszał przecież, jak straszliwie jego pieśni zmieniły głos Fiimmy. Ale wciąż miał nadzieję. Ponieważ znał głos Ansseta, a kto raz go usłyszał, ten zawsze za nim tęsknił. Rruk mówiła wyraźnie, ale nie śpiewała. Tych słów nie chciała powierzyć pieśni. - W taki sposób zostałam Mistrzynią Pieśni z Wysokiej Sali - przypomniała zebranym. - Nikt o mnie nie pomyślał oprócz Onna, który sam powinien był zająć to miejsce. Lecz przypadek kształtuje Dom Pieśni. Przed laty wprowadzono zwyczaj, że zdajemy się na przypadek, kiedy wybieramy zarządcę Domu Pieśni, który akurat był gotowy w chwili śmierci poprzedniego Mistrza Pieśni z Wysokiej Sali. Przypadek powołał mnie na to stanowisko, gdzie moim obowiązkiem jest strzec bezpieczeństwa Domu Pieśni. - Lecz chodzi nie tylko o bezpieczeństwo. Ściany Domu Pieśni nie po to zbudowano z kamienia, żeby uczyniły nas miękkimi. Zbudowano je z kamienia, żeby uczyniły nas silnymi. I czasami coś musi się zmienić. Czasami coś musi się zdarzyć, nawet jeśli można temu zapobiec. Czasami musimy wpuścić coś nowego do Domu Pieśni. Dopiero wtedy Ller zauważył Fiimmę, siedzącą w odległym kącie, jedyną uczennicę na sali. - Coś nowego się zdarzyło - oznajmiła Rruk i skinęła na dziewczynę, która czekała w kąciku. Wydawała się przerażona, nie dlatego, że okazywała strach, ale ponieważ nie okazywała niczego, kiedy powoli wstała i weszła na scenę. - Śpiewaj - rozkazała Rruk. I Fiimma zaśpiewała. A kiedy pieśń ucichła, nauczyciele byli poruszeni. Nie mogli się powstrzymać. Zaśpiewali dla niej odpowiedź. Gdyż zamiast dziecięcej niewinności i prostoty, zamiast zwykłej wirtuozerii, pieśń Fiimmy sięgnęła głębin, jakich większość słuchaczy nigdy nie poznała. Wydarła z nich uczucia, jakich nigdy sami w sobie nie odkryli. Fiimma śpiewała tak, jakby była starsza niż Ziemia, jakby cały ból tysiącleci ludzkiej historii przetoczył się po niej i zostawił na niej blizny, lecz pozostawił jej także mądrość i nadzieję