Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.
143 Znacznie poważniejszą pozycję od płacy roboczej stanowiły w jego dochodach pieniądze, uzyskiwane ze sprzedaży wynoszonego z zakładu drewna. Oblicza on, że wraz z przychodzącą pod fabrykę żoną udawało mu się wynieść codzienie ok. 20 kg drewna, którego kilogram kosztował wówczas l zł. Daje to w sumie miesięczne zarobki w granicach ok. 700 zł, przy czym dodatkową pomoc stwarzały tej rodzinie darmowe obiady otrzymywane w instytucjach opiekuńczych, deputaty w zakładzie pracy oraz dodatkowe kartki żywnościo- we, pochodzące z „nielegalnego źródła". Płace robocze - w każdym razie w niektórych przedsiębiorstwach przemy- słowych - były zresztą wyższe, niż wynikałoby to z ordynacji taryfowych. Oto dane mówiące o stawkach godzinowych płaconych przez Zarząd Miejski wiosną 1942 r.: robotnik budowlany niewykwalifikowany - 2 zł, wykwalifiko- wany-3,50 zł, kopacz wykopów kanalizacyjnych - 2 zł, pomoc ślusar- ska-2,50 zł, monter-3,50, starszy monter-4 zł, elektromonter - 6 zł28. Warto w tym miejscu dodać, że autorzy wspomnień czy relacji pamiętnikar- skich pisząc o okupacyjnych zarobkach rzadko informują o dacie ich pobierania. Zaciera się tym samym obraz występującego pod koniec okupacji zjawiska niewątpliwej podwyżki zarobków, która mimo wszystko nie pokry- wała znacznie szybszego wzrostu cen i kosztów utrzymania. W raporcie o sytuacji społecznej w styczniu 1944 r. stwierdzano, że w zakładach prywatnych średnie wynagrodzenie robotnika niewykwalifikowanego wynosiło w Warsza- wie 4 zł za godzinę pracy, fachowca - 12 zł za godzinę, zaś pensje inżynierów i techników dochodziły do 6 tyś. złotych miesięcznie29. Oczywiście nie wszyscy pracodawcy rezygnowali dobrowolnie z zysków, jakich przysparzał im obowiązujący system wynagrodzeń. Sprawa była jasna w wypadku zakładów zagarniętych przez władze lub firmy niemieckie, w innym świetle ukazywała się jednak, gdy w grę wchodziły przedsiębiorstwa należące do Polaków i tylko nadzorowane przez niemieckiego Treuhandera. Wówczas wyzysk klasy robotniczej stawał się w warunkach okupacyjnych zwykłym przestępstwem narodowym. O istnieniu tego problemu niech świadczy poniższy fragment oświadczenia, a zarazem apelu Kierownictwa Walki Cywilnej, skierowanego w roku 1942 do właścicieli polskich firm i zakładów przemysłowych: Wzywamy pracodawców Polaków do jak najszerszego wykorzystywania wszelkich możliwości w kierunku podwyższenia swym pracownikom plac i zarobków. Należy nawet sięgać do pozaustawowych sposobów podwyższania zarobków. Każdy praco- 144 dawca obowiązany jest dbać o interesy swych pracowników tak jak o swoje własne. Nic wolno opierać się na płacach taryfowych w kalkulacji wykonywanych prac lub rentowności przedsiębiorstwa. Bogacenie się drogą wykorzystywania niskich plac taryfowych oraz różnych przepisów, ograniczających uprawnienia warstwy pracującej (Arbeitsamty, przymus pracy, skracanie urlopu itp.) stanowi jeden z najbardziej lotrowskich sposobów wykorzystywania koniunktury okupacyjnej30. W cytowanym dokumencie nieprzypadkowo obok płacy roboczej pojawiły się inne elementy, kształtujące ogólną sytuację warszawskiej klasy robotniczej. Wśród nich na pierwszym miejscu wymienić należy wprowadzony już 26 X 1939 obowiązek pracy dla wszystkich Polaków w wieku od 18 do 60 lat. 14 XII 1939 obowiązek ten został rozciągnięty również na młodzież od 14 do 18 roku życia. Wydane w tym samym czasie rozporządzenia, dotyczące ludności żydowskiej, zamiast obowiązku wprowadzały przymus pracy dla wszystkich Żydów w wieku 14—60 lat. Kolejnym, niezmiernie istotnym czynnikiem, rzutującym na warunki bytowe warszawskiej klasy robotniczej, było ograniczenie możliwości zmiany miejsca pracy. Odpowiednie rozporządzenie z 22 II 1940 głosiło, że wszelkie zmiany w zatrudnieniu pracownicy polscy muszą załatwiać za pośrednictwem urzędów pracy. Zarówno sam obowiązek pracy jak i przywiązanie robotników na stałe do ich warsztatów ułatwiać miało władzom okupacyjnym dysponowa- nie polską siłą roboczą i sprawowanie stałej kontroli nad wewnętrznym rynkiem pracy. Skoro mówimy o wprowadzonych przez okupanta zmianach w ustawo- dawstwie robotniczym, nie sposób pominąć znacznego skrócenia okresu urlopów (do sześciu dni rocznie) oraz szeregu zmian w zakresie ubezpieczeń społecznych. O sprawach tych wspominałem już przy okazji omawiania warunków pracy urzędników. Kilkakrotnie padło już określenie: urząd pracy. Warto teraz bliżej przypatrzeć się tej niesławnej pamięci instytucji. Znienawidzone przez warszawiaków Arbeitsamty powstawać zaczęły w mieście jesienią 1939 r. Początkowym ich zadaniem była rejestracja bezrobotnych. Pierwsze obwiesz- czenie, informujące ludność o obowiązku zgłaszania się bezrobotnych do centralnego Urzędu Pracy przy ul. Długiej 38/40 lub do jednej z jego dwu- dziestu filii, podpisane zostało przez gubernatora Fischera 10 XI 193931. Pozornie rejestrację bezrobotnych przeprowadzano w celu ułatwienia dystrybucji przydzielanych im zasiłków. Jednocześnie jednak rozpoczęto 10 - Okupowanej— 145 agitację za dobrowolnym wyjazdem do pracy w Rzeszy. W Warreawie akcja ta skończyła się kompletnym fiaskiem