Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.
Nie zamierzam spieprzyć ci życia, stary. Chcę tylko oddać przysługę nam obu. Zaczął się wiercić. – No, nie wiem. Janice nie pochwaliłaby tego. Przemieściłem się znów na kanapie i siedząc na samym brzegu zacząłem tonem konspiratora: – Janice nie musi nic wiedzieć. Powiesz jej tylko, że wyjeżdżasz do Szkocji. Zrób to na luzie. – Mówiłem tak cicho, że przez mój szept przebijał się syk spalanego gazu. Postanowiłem go dodatkowo zmotywować, ale najpierw spytałem: – Gdzie masz kibelek? – Wejdź do kuchni i zobaczysz drzwi. Wstałem zabierając ze sobą torbę. – Nie ma w niej nic prywatnego – wyjaśniłem. – Praca, rozumiesz. Kiwnął głową, ale nie byłem pewny, czy zrozumiał, co powiedziałem, bo ja nie. Wszedłem do toalety. Nie myliłem się, łazienka była częścią kuchni, oddzielona od niej ścianką działową, dzięki czemu właściciel mógł zdzierać z mieszkańców za dodatkowe pomieszczenie. Usiadłem na sedesie i odliczyłem sześć tysięcy dolarów, a kiedy upchnąłem je w kieszeni, rozmyśliłem się i odłożyłem dwa tysiące do torby. Spuściłem wodę i wracając, mówiłem: – Wszystko, co wiem, mówi mi, że to jest łatwa robota, ale jesteś mi potrzebny, a jeśli jesteś przyzwoitym człowiekiem, to podobnie jak ja potrzebujesz gotówki. Zobacz, co mam dla ciebie. Wyjąłem pewnym ruchem z kieszeni cztery kawałki, układając je równocześnie w wachlarzyk drugą ręką, aby wraz z wydawanym szelestem wyglądały superpowabnie. Z trudem powstrzymał się przed patrzeniem na tę pokusę. Nawet ta ilość kasy mogła zmienić jego życie. – Tu są cztery kawałki w dolarach amerykańskich. Tak mi wypłacono. Weź je, to prezent. Zapłać rachunki, zrób z nimi obojętnie co. Cóż ci mogę więcej powiedzieć? Ja jestem zdecydowany, tak czy owak, wykonać tę robotę. Jeśli decydujesz się na współpracę, zastanów się, bo muszę to wiedzieć dzisiaj. Nie mam czasu na pieprzenie się. Jeśli nie zgodzi się do wieczora, wówczas nadejdzie czas na opowieść o tym, co go czeka. Mógłby uważać, że został opłacony, nie miałby jednak przyjemności płynącej z pracy. Dotknął pieniędzy palcami i musiał je złożyć na połowę, by wsunąć do kieszeni dżinsów. Próbował przybrać wyraz twarzy poważnego biznesmena, ale bezskutecznie. Zamiast tego powiedział: – To miłe. Dzięki, Nick, wielkie dzięki. Cokolwiek się wydarzy, będzie miał pieniądze. Taka sytuacja poprawiła mi samopoczucie i dodała energii. Potrzebowałem tego. Musiałem jednak dopilnować, aby się z tym nie pieprzył. – Nie próbuj zamienić tych dolców w banku ani wpłacać ich na konto, bo pomyślą, że handlujesz prochami. Nie podawaj zwłaszcza obecnego adresu. Uśmiechnął się szeroko, a ja mówiłem dalej: – Przepuść forsę przez parę kantorów wymiany. Kursy będą gówniane, ale trudno. Wybierz ładny dzień. Wynajmij taksówkę; możesz sobie na to pozwolić. Nie wymieniaj tylko więcej niż trzysta dolców naraz. I jeszcze, kup sobie, do cholery, ciepły płaszcz. Spojrzał w górę i szeroki uśmiech zamienił się w tamten znany mi już zadziorny śmiech. Przestał się jednak śmiać, kiedy usłyszał zgrzyt klucza w zamku. – Cholera, to Janice! Nie mów przy niej o forsie. Obiecaj, że nie powiesz. Wstał i postarał się, by bluza zamaskowała jego brzuszysko. Dołączyłem do niego i czekaliśmy przed ogniem na Janice, jak na królową, która składa nam wizytę. Otworzyła drzwi, pokazała się w nich, poczuła ciepło i spojrzała wprost na Toma, ignorując mnie zupełnie. – Czy odebrałeś pranie? – zapytała. Zajrzała do kuchni i zaczęła zdejmować brązowy płaszcz. Tom skrzywił się, jak gdyby mnie przepraszał, i odpowiedział: – Nie zdążyli, bo zepsuły się suszarki. Wychodzę i zaraz przyniosę... A to jest Nick. Rozmawiał z tobą rano. Patrząc na mnie, cisnęła płaszcz na poręcz kanapy. Uśmiechnąłem się, mówiąc: – Cześć, miło cię widzieć. – Cześć. Znalazłeś go tutaj? – burknęła i zniknęła w kuchni. Janice miała dwadzieścia parę lat i wyglądała raczej atrakcyjnie, choć należała do gatunku dziewcząt pospolitych. Włosy, nieco dłuższe niż włosy Toma, miała ściągnięte w koński ogon; właściwie nie były przetłuszczone, ale też nie wyglądały na umyte. Ich właścicielka miała zbyt mocny makijaż, który kończył się gwałtownie na linii podbródka. Usiadłem, lecz Tom nadal sterczał przy ogniu, nie wiedząc, co mi powiedzieć o swojej niesympatycznej dziewczynie