They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Linki

an image

Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.

Oni przychodzą jeść w jego namiocie i wychodzą bezpiecznie. >tężny wódz jest ich przyjacielem. Kiedy mój naród wzywa wo-wników, ażeby poszli na ścieżkę wojenną, mokasyn Nieugiętego ?rca wyrusza ostatni. Ale nim się tak oddalą od wioski, że drze-a zasłaniają ją przed ich oczyma, wódz idzie na czele. Nie, Teto-ie, jego ramię nie podniesie się nigdy przeciw przybyszowi. — A więc giń, głupcze, z próżnymi rękami! — krzyknął Mah->ri. Napiął łuk, błyskawicznie wziął śmiertelny cel i posłał strza- ( w nagą pierś szlachetnego wroga, który mu zaufał. Postępek zdradzieckiego Tetona był zbyt szybki i zbyt dobrze ibmyślany, by Pawni mógł uciec się do któregoś ze zwykłych rodków obrony. Jego tarcza zawieszona była na ramieniu, a itrzała wypadła z właściwego miejsca i leżała w zagłębieniu dło-,i, trzymającej łuk. Ale bystre oczy wojownika dostrzegły ruch roga i przytomność umysłu go nie opuściła. Gwałtownie ścisnął odze, wierzchowiec wzniósł przednie nogi w powietrze, jeździec chylił się nisko i koń zastąpił mu tarczę w tej groźnej sytuacji. !ahtori jednak celował tak dobrze i z tak straszliwą siłą wypuścił ;rzałę, że przebiła szyję zwierzęcia i wyszła drugą stroną. W tej samej niemal chwili strzelił Nieugięte Serce. Strzała ;eszyła tarczę Tetona, ale nie zrobiła mu krzywdy. Przez kilka wil nieustannie brzęczały cięciwy i świstały strzały, choć wal-;ący nie mogli ani na moment zapomnieć o obronie. Wkrótce koł-any były puste, krew płynęła, ale nie słabła zaciętość wrogów. Nastąpiła seria wspaniałych, nieoczekiwanych i szybkich ma-iwrów na koniach. W końcu jednak Teton musiał zeskoczyć na emię, chcąc uniknąć ciosu, który położyłby go pewno trupem, 'awni przebił jego konia dzidą i przelatując koło niego wydał zyk triumfu. Zawrócił, by skorzystać z tej przewagi, gdy nagle tgo ognisty rumak potknął się i padł, nie mogąc już dłużej unieść «wego ciężaru. W odpowiedzi na przedwczesny okrzyk triumfu 249 wroga Mahtori z nożem i tomahawkiem rzucił się ku uwięzione* mu pod koniem młodzieńcowi. Nieugięte Serce zrozumiał, że na» wet największa zręczność nie wystarczy, by mógł się w porę wy« , dostać spod konia, i że nastąpiła decydująca chwila. Poszukiil I noża, ujął jego ostrze kciukiem oraz wskazującym palcem i z |>" dziwu godnym spokojem rzucił w nadbiegającego wroga. Osti zakręciło się parę razy w powietrzu, a gdy jego szpic natrafił i i |j gołą pierś pędzącego Siuksa, wbiło mu się w ciało aż po rączki, ,/j jeleniego rogu. Mahtori położył dłoń na nożu, namyślając się u docznie, czy go wyciągnąć. Przez chwilę na twarzy jego mało w się niewygasła nienawiść i okrucieństwo, a potem — jak gd\ wewnętrzny głos ostrzegł go, że nie ma czasu do stracenia chwiejnym krokiem podszedł ku brzegowi łachy i zanurzyw; stopy w wodzie stanął. Niegasnące poczucie dumy, wpojonej u w dzieciństwie, zagłuszyło przebiegłość i fałsz, który od tak da\ na przesłaniały szlachetniejsze rysy jego charakteru. — Niedorostku Wilków — powiedział z ponurym triuiu fem — skalp potężnego Dakoty nigdy nie będzie się suszył nad og-niskiem Pawni. Wyciągnął z rany nóż i rzucił go szyderczo wrogowi. Ciemna twarz mieniła się ogromem nienawiści i pogardy, której nie zdołał wyrazić słowami. Pomachał ręką zwycięzcy i rzucił się głową w rzekę tam, gdzie prąd rwał najszybciej. Ręka jego powiewał* triumfalnie nad wodą, gdy ciało na zawsze tonęło w odmętach Nieugięte Serce wydobył się spod konia. Ciszę, jaka panował* dotychczas na obu brzegach, przerwały gwałtowne, donośne okrzyki wojowników dwu plemion. Pięćdziesięciu wrogich jeźdźców znalazło się w rzece, śpiesząc ku zwycięzcy. Walka miała sif dopiero rozpocząć. Ale młody wódz nie zwracał uwagi na niebezpieczeństwo. Skoczył po nóż, przebiegł po piasku stopą antylopy, szukając miejsca, gdzie woda skryła jego skarb. Ciemna krwawi plama wskazała mu, gdzie zginął Mahtori. Pawni, uzbrojony w nóż, rzucił się w topiel, zdecydowany zginąć lub zdobyć łup, znah zwycięstwa. \ Tymczasem łacha stała się miejscem walki i przelewu krw Lepiej uzbrojeni, a może i bardziej zażarci Wilcy dopadli tam wystarczającej liczbie, by zmusić Tetonów do odwrotu. Zwycięż* pognali aż na przeciwny brzeg i w zamęcie walki stanęli na pe\s nym gruncie, ale wyszli im naprzeciw wszyscy piesi wojownicy Tetonów i zmusili do odwrotu. Walka stała się bardziej ostrożna, bardziej zgodna z wojennymi sposobami Indian. Ponieważ walczący ostygli już z pierwszego porywu zapału, z jakim rzucili się w tak niebezpieczną bitwę, wodzowie mogli znów wpływać na to, aby w natarciach kierowano iig rozwagą. W ten sposób rozgrywana bitwa toczyła się ze zmiennym powodzeniem i bez większych strat. Siuksom .udało się zająć teren wsto porośnięty bujnym zielskiem, w które konny nieprzyjaciel nie mógł wjechać, a jeśliby nawet zdołał, konie przeszkadzałyby tylko w walce. Pawni musieli więc albo wyprzeć Tetonów z tego (chronienia, albo zaniechać dalszej walki. Kilka rozpaczliwych prób spotkało się z niepowodzeniem i Pawni poczynali już tracić icrca i myśleć o odwrocie, gdy nagle dał się słyszeć w pobliżu dobrze znany okrzyk wojenny ich wodza i chwilę później zjawił się wśród nich Nieugięte Serce, wymachując skalpem Wielkiego Siuksa jak sztandarem, prowadzącym do zwycięstwa. Pawni wydali okrzyk radości i popędzili za wodzem ku wrogowi z takim impetem, że znosili wszystko przed sobą. Lecz krwa-We trofeum w rękach ich przywódcy było nie mniejszą podnietą do boju dla atakowanych, jak dla atakujących. W hordzie Mahto-Hego pozostało wielu walecznych wojowników. Zwycięstwo przechylało się na stronę liczniejszych