They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Linki

an image

Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.

Nie nazbyt, mimo to, ufam takim czysto wojskowym awanturom, jednak, bon gr~e mal gr~e, muszę przyznać, że te wypadki mają w sobie energię stanowczych decyzji, na jakie rzadko zdobywa się Polska w swoich dziejach wewnętrznych. Klimatu na jakiś wspomagający ruch społeczny nie ma, Pisudski nie dbał o przygotowanie opinii publicznej, działał przez zaskoczenie... - Znów tak jak w "Improwizacji": "co ja zechcę, niech wnet zgadną" - zacytowała Joanna, jeszcze wciąż pełna tamtej rozmowy. - "Zgadną" - powtórzył Józek i dokończył zdanie: - "ale jest w tym jakaś szansa naprawy czy sanacji - pojawia się takie słówko - stosunków, której nie należałoby przegapić. W każdym razie socjaliści poparli Piłsudskiego, a nawet komuniści zachowują jakby wyczekującą, ale nie wrogą, rezerwę: ochoczość konserwatystów, bo gadałem z różnymi ludźmi, trochę jest nieoczekiwana, choć kto wie, czy nie prorocza ale raczej trafnie rozróżniająca. Pozwolisz, Jo, że zapalę? Po chwili ciągnął: - Wojny domowej nie będzie, bo większość ludzi, zwłaszcza prostych, nie bardzo nawet rozumie, o co idzie. Ale odbywa się to w asyście nieustraszonej warszawskiej publiczności, która też ponosi, jak mówią, największe straty. Wielu śmiałków poległo przez czystą ciekawość albo usiłując dotrzeć pod kulami do domu czy do przyjaciół, żeby się czegoś dowiedzieć. - My robimy to samo. Słyszysz? Znowu ten gwizd... - Właśnie - roześmiał się przekornie. - My robimy to samo. Następnego dnia walka bratobójcza dobiegła końca. Sprzątano odstrzelone gałęzie drzew, obłupane tynki, odłamki pocisków i łuski karabinowych kul. Powracał szybko zwykły szum, turkot i gwar miasta, pootwierano sklepy i kawiarnie, komentowano zdarzenia. Powtarzano rzekomo przez Piłsudskiego stawiane postulaty: "nie wolno igrać z honorem żołnierza" - takim igraniom była choćby ta krakowska historia sprzed lat - interpretowała Ewa (naiwnie - zdaniem Tomyskiego), nie wolno rozkradać mienia publicznego, żyć pozorami na pokaz itp. Cytowano gorsząc się albo ciesząc wygłoszoną przez Piłsudskiego gawędą radiową, w której najmniej dosadnym zwrotem było nazwanie dotychczasowego stanu rzeczy "talerzem z nieczystościami" - słowem, nastawał czas nadziei, bardzo sprzecznych nadziei. Socjaliści widzieli w majowych wypadkach otwarcie się możliwości na stopniowe zdemokratyzowanie Polski w duchu "realistycznie traktowanego marksizmu", konserwatyści upatrywali w nich zapowiedź rządów silnej ręki, że niby Polska tego w pierwszym okresie niepodległości pilnie potrzebowała właśnie dla przeprowadzenia koniecznych reform; nacjonaliści, zwłaszcza ich "dynamiczny" młody odłam, przycichli czekając swego czasu; wszelcy "inni" w tym - rzesza ogromna - robotnicy i chłopi przybrali postawy zależnie od ich temperamentów, upodobań, poglądów na świat czy stopnia świadomości lub nie przybierali zgoła żadnej postawy. Marszałek Piłsudski, jak z góry przepowiadał był kiedyś Tomyski, zajął się głównie armią; Sejmu nie lubił, cywilów lekceważył nie szczędząc im dosadnych słów charakterystyki, wyróżniał tylko tych, co byli z nim na wojnie, a teraz, rozmundurowani, osadzili "kluczowe pozycje władzy", i dwu znakomitych uczonych, z których jeden został prezydentem, drugi - premierem Rzeczypospolitej, choć żaden z nich nie był ani z natury, ani z doświadczenia mężem stanu. Polska nie miała gdzie i kiedy wykształcić sobie "kierowników nawy państwowej", z dawnej, zaprawnej w życiu autonomicznej Galicji mogli być brani w rachubę - z uwagi na "uzdrowicielski" charakter majowego przełomu - tylko politycy chłopscy i socjalistyczni, lecz tych akurat Marszałek nie bardzo chciał brać w rachubę. Zastosowano więc improwizację, która zgodnie z chłopięcą filozofią Jacka Teligi szczególnie pasuje do Polaków, ale która wbrew jego pewności nie zawsze musi być udana. - Gorzej, gdyby na te stanowiska zaimprowizowano generałów - żartował Tomyski, a Ewa wracała jeszcze do wypadków majowych: - Znów absurdalna sytuacja, żeby prezydent Polski, dawny socjalista i premier, autentyczny chłop, od legendarnego Piasta Kołodzieja pierwszy chłop tak wysoko wzniesiony, musieli uciekać pieszo do Wilanowa przed Piłsudskim, też dawnym socjalistą, dopuścić do czegoś takiego, to nie było eleganckie... - Już drugi prezydent kończy nienormalnie swoją kadencję - zauważył Stefan. - Można by stać się przesądnym co do losu trzeciego. - Gdy kogoś wypędzają, jestem z wypędzonymi - powiedział Józef. - Chociaż ci dwaj panowie W. są dosyć postni, pewno bym się w ich towarzystwie morderczo nudził. - Jakbyście się zmówili! - sarknęła Ewa. - Oj, chłopcy, jacyśmy w sobie skłóceni. Któż to, Józku, mówił niedawno wszystkim dokoła, że to jest szansa i takie różne rzeczy... - Bo jest - przytaknł Tomyski. - Co nie przeszkadza, żeby współczuć pokonanym siłą... majestat państwa umykający na piechotę bocznymi dróżkami, tak, to mogło być bardziej elegancko rozegrane. Albo nie mogło - dodał po chwili namysłu. - Historia rzadko ma coś wspólnego z elegancją