Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.
Mamy religię, która jest najważniejszym środkiem prowadzącym do tego celu. To dzięki niej udało nam się zdobyć kontrolę nad Czterema Królestwami, i to w chwili, kiedy omal nas nie zgniotły. Jest to najpotężniejszy ze znanych nam instrumentów sprawowania władzy nad ludźmi i światami. Głównym powodem popierania rozwoju handlu i wspierania handlarzy była chęć jak najszybszego zaszczepienia tej religii w innych światach oraz uzyskanie pewności, że wprowadzenie nowych technologu i nowej gospodarki będzie się odbywać pod naszą dokładną i wnikliwą kontrolą. Przerwał dla nabrania tchu, co Mallow natychmiast wykorzystał, by rzec spokojnie: - Znam tę teorię. Dokładnie ją rozumiem. - Czyżby? To więcej niż się spodziewałem. Zatem z pewnością rozumiesz, że handel dla samego handlu, masowa produkcja bezwartościowych urządzeń, które tylko powierzchownie mogą wpłynąć na gospodarkę danego świata, podporządkowanie polityki międzygwiezdnej bożkowi zysków i wyrwanie energii jądrowej spod kontroli religii mogą się skończyć jedynie odrzuceniem i całkowitym przekreśleniem polityki, którą z takim powodzeniem prowadzimy już od stu lat. - I która - rzekł obojętnym tonem Mallow - jest już tak przestarzała i niebezpieczna, że czas ją wreszcie zarzucić. Chociaż nasza religia 249 zapanowała w Czterech Królestwach, to nie przyjął jej prawie żaden inny świat na Peryferiach. Kiedy uzyskaliśmy kontrolę nad Królestwami, uciekło stamtąd dosyć ludzi, aby roznieść wszędzie wiadomości o tym, jak to Salvor Hardin wykorzystał swych kapłanów i ciemnotę ludu dla złamania potęgi świeckich władców i o-debrania królestwom niezależności. A jeśli to nie wystarczyło, to historia Askony dwadzieścia lat później jasno pokazała, jak się sprawy mają i o co w tej religii chodzi. Nie ma teraz władcy na Peryferiach, który by nie wolał raczej sam sobie poderżnąć gardło niż wpuścić choćby jednego kapłana z Fundacji na terytorium swojego państwa. Nie mam zamiaru zmuszać Korelii ani żadnego innego państwa do przyjęcia czegoś, czego zdecydowanie nie chcą. Nie, Sutt. Jeśli uzyskają dostęp do energii jądrowej i przez to staną się niebezpieczni, to szczera przyjaźń, nawiązana i podtrzymywana przez wymianę handlową, będzie stokroć lepszą gwarancją naszego bezpieczeństwa niż niepewne panowanie oparte na znienawidzonej hierarchii kapłańskiej, która - jeśli choć raz, choćby nieznacznie osłabnie - musi runąć, nie pozostawiając po sobie nic oprócz być może strachu i nienawiści. - Bardzo zgrabnie to ująłeś - rzekł cynicznie Sutt. - A więc, wracając do interesów, jakie są twoje warunki? Co chcesz za przyjęcie moich poglądów za swoje? - Myślisz, że moje przekonania są na sprzedaż? - A dlaczego nie? - odparł chłodno Sutt. - Przecież żyjesz z tego, co sprzedajesz. - Sprzedaję tylko z zyskiem - rzekł Mal-Iow, puszczając obelgę mimo uszu. - Możesz mi zaoferować więcej niż mam teraz? 250 - Zamiast połowy mógłbyś mieć trzy czwarte zysków. Mallow zaśmiał się krótko. - Znakomita propozycja. Cały handel na twoich warunkach nie przyniósłby mi nawet jednej dziesiątej tego, co mam teraz. Przebij mocniej. - Mógłbyś wejść do Rady... - I tak wejdę - bez ciebie i wbrew tobie. Sutt nagle zacisnął pięści. - Mógłbyś też uniknąć więzienia. Dwudziestu lat. Tyle dostaniesz, jeśli nie skorzystasz z mojej propozycji. Policz, jaki z tego zysk. - Żaden, jeśli nie uda ci się zrealizować tej groźby. - Grozi ci proces o zabójstwo. - Jakie zabójstwo? - spytał pogardliwie Mallow. Sutt rzekł szorstko, ale nie podnosząc głosu: - O zabójstwo duchownego anakreońskiego będącego w służbie Fundacji. - A więc tak się sprawy mają? A jakie masz dowody? Sekretarz burmistrza nachylił się ku niemu. - Mallow, ja nie żartuję. Wstępne dochodzenie jest już zakończone. Potrzeba tylko mojego podpisu, żeby sprawa znalazła się w sądzie. Wydałeś poddanego Fundacji na męki i śmierć z rąk rozwścieczonego tłumu i masz tylko pięć sekund, aby uniknąć należnej kary. Jeśli mam być szczery, to wolałbym, żebyś z tego nie skorzystał. Będziesz mniej niebezpieczny jako pokonany wróg niż jako niepewny sojusznik