They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Linki

an image

Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.

- Nie wiedziałam, że taki z ciebie uparciuch - westchnęła Jamie, a potem zmyła Brenrrie krew z włosów. W dalszym ciągu uważała, że Connor i tak zauważy, co się stało. - Zapewne masz rację, ale mój mąż z pewnością nie powie ani słowa, dopóki nie wyruszymy w drogę. Niewykluczone, że zaczeka nawet do jutra. Gdybym pokazała mu szwy, zareagowałby wcześniej. - Czy mogę coś zaproponować? - spytała kucharka, która również do nich dołączyła. - Słucham cię, Elyne. - Przecież mogą się panie założyć. Brennie bardzo się ten pomysł spodobał. Gdyby Connor nie zauważył rany, Jamie zobowiązała się posadzić kwiaty przed domem Brenny, a gdyby okazał się spostrzegawczy i zażądał wyjaśnień, Brenna musiałaby co tydzień odwiedzać Kincaidów, bez względu na pogodę i inne okoliczności. Bracia usłyszeli z daleka ich śmiech. Alec ucieszył się, że Jamie jest zadowolona z wizyty, a Connor doznał głębokiej ulgi. Najwidoczniej towarzystwo Jamie działało kojąco na jego małżonkę. Słysząc skrzypnięcie otwieranych drzwi, Brenna natychmiast zdjela dziewczynkę z kolan i odwróciła się tyłem do męża. Alec zajął miejsce u szczytu stołu. Jamie usiadła po jego lewej stronie, Connor naprzeciwko, a Brenna obok męża. Grace wybrała sobie krzesło najbardziej oddalone od ojca, położyła głowę na blacie i wbiła w niego wzrok. Connor ledwo zerkną! na Brennę. Zapytał jedynie, czy wszystko w porządku. Uznała, że chodzi mu o jej zachowanie, toteż jedynie skinęła głową. - Gdzie reszta dzieci? - zwróciła się do Jamie. - Alec pozwolił im zostać z Gavinem i jego żoną - wyjaśniła. - Przekazałeś już Connorowi wiadomość? - Jeszcze nie - odparł z uśmiechem Alec. - Czy to dobre wieści? - spytała Brenna. - Ależ tak - uspokoiła ją Jamie. - Dowiedziałem się niedawno, że zamierza cię odwiedzić twoja macocha wraz z synem. Powinni przybyć dziś wieczorem albo jutro rano. Brenna podskoczyła tak gwałtownie, że o mało nie przewróciła stołka. - Twoja matka wybiera się do nas z wizytą? Connor delikatnie posadził ją na miejscu. - Nie matka, tylko macocha - sprostował. - Tak, oczywiście, macocha. Nie sądziłam, że tak szybko ją poznam. - Nie widzę powodu do paniki. Co cię trapi? - Nic. Pomyślałam sobie tylko, że ona być może już na nas czeka, - Albo przyjedzie dopiero jutro - przypomniał Alec. - Dlaczego tak się denerwujesz'.' Raczej powinnaś się cieszyć. . - Bardzo się cieszę. I na pewno zrobię wszystko, żeby ona dobrze się u nas czuła. - Dawno jej chyba nie było w domu - zauważyła Jamie. - Siedemnaście lat. - I przez ten czas w ogóle jej nie widziałeś? - Odwiedziłem ją kilka razy. Na przykład przed trzema laty. Tamtejsi górale poprosili mnie i Aleca o rozsądzenie sporu, więc przy okazji zajrzałem do Euphemii. - Do tej pory nie zdjęła żałoby - wtrącił Kincaid. - Pewnie bardzo kochała twego ojca - szepnęła Brenna. - Powinna żyć normalnie. Opłakiwanie zmarłych nie przywróci ich do życia. - A ty byś mnie opłakiwał? - spytała Jamie Aleca. JWJEGMWOtlti - Oczywiście. - Jak długo? Akc nie zamierzał się wdawać w tego rodzaju dyskusje. Sama myśl o śmierci żony przyprawiała go o dreszcz. - Nie umrzesz, rozumiesz? - powiedział tonem nie znoszącym sprzeciwu. Jedynie Jamie dojrzała strach w jego oczach. - Oczywiście, że nie. Przekazałeś Connorowi inne wieści? Alec natychmiast zaczął wtajemniczać Connora w miejscowe sprawy i tak się zagadali, że zapomnieli o swych małżonkach. - Usiądź bliżej, kochanie - poprosiła w pewnej chwili Jamie, patrząc czule na córeczkę. Brenna natychmiast zaczęła jej jednak dawać rozpaczliwe znaki, obawiając się, że dziewczynka powie coś, co obudzi czujność Connora. Do tej pory to ona wygrywała zakład. Rzuciwszy Jamie pełne wyrzutu spojrzenie, spałaszowała kolację aż do ostatniego okruszka. - Chciałem właśnie zapytać, z jakiego powodu... - Kincaid nie dokończył, bo Jamie wybuchneła śmiechem. - Co w tym zabawnego? Nawet nie wiesz, o co chciałem zapytać. - Przepraszam. Mów. - Dlaczego moja córka siedzi tak daleko? Ledwo ją widzę. Wszyscy popatrzyli na Grace, ale mała wcale się tym nie speszyła. Uśmiechnęła się do ojca i popatrzyła mu w oczy. - Brenno, może ty odpowiesz Alecowi - zaproponowała Jamie. - Nie. - Nie wolno się sprzeciwiać mojemu bratu - wyjaśnił Connor. - Ale ona właśnie to zrobiła. - Jamie znów wybuchneła śmiechem. Brenna uznała, że Jamie nie dotrzymuje warunków zakładu, gdyż swym zachowaniem wzbudza podejrzenia mężczyzn. Nie zamierzała tego tolerować. PREWAHI7. - Jamie, nie sądzisz, że powinnaś pójść do kuchni i podziękować Elyn za wspaniałą kolację? - Bez ciebie nawet się stąd nie ruszę. - Nie musicie nigdzie chodzić - stwierdził Connor. - Elyne i dwie inne służące obserwują was z hallu. Możecie je pochwalić. - Chyba powinnaś bardziej nad sobą panować - mruknął Alec, gdy jego żona znów parsknęła śmiechem. - Dziękuję za wspaniałą kolację. - Brenna gwałtownie wstała z krzesła. - A teraz proszę o wybaczenie. Jamie bez słowa zerwała się z krzesła i pobiegła za nią. Gdy Connor usłyszał, jak Brenna oskarża Jamie o oszustwo, > kielich z winem o mało nie wypadł mu z ręki. Usiłował się jeszcze łudzić, że słowa jego małżonki nie dotrą do Aleca. - Powinniśmy się obrazić - stwierdził Kincaid, kiedy wyszły służące. - Tak. Dlaczego one udają, że nic się stało. I jak, do diabła, Brenna skaleczyła się w głowę? t - Istnieje tylko jeden sposób, by się dowiedzieć. - Jaki? I Alec tylko się uśmiechnął. - Grace! - zawołał. Dziewczynka wolno do niego podeszła. Alec posadził sobie córkę na kolanach i pocałował ją w czoło, a potem kazał jej wszystko opowiedzieć. - Ta pani krzyczała na mamusię. - Ona ma na imię Brenna. Powiedz prawdę. - Grace na pewno nie kłamie - wtrącił Connor. - A co mama na to? - Płakała. t - Nie jesteś zaskoczony? - spytał Alec Connora. - Nie. ! - Mama też krzyczała. - A ty co zrobiłaś? - LV - Nic. Alec nie uwierzy) w ani jedno słowo. - Co jeszcze masz mi do powiedzenia? - Ta pani się śmiała, kiedy mamusia znowu zaczęła płakać