Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.
I tak Leszczyńscy formalnie zasiedli w 1545 r. na krześle wojewody brzesko--kujawskiego, ale Rafał, działacz egzekucyjny, zrezygnował z tego urzędu i jego potomkowie musieli od początku zabiegać o wysokie godności. Wcześniej też, bo w 1542 r., wojewodą bełskim został Mikołaj Sieniawski, hetman polny. Kariera Zebrzydowskich zaczęła się od momentu objęcia przez Andrzeja biskupstwa krakowskiego (1551), choć inni Zebrzydowscy szybko pojawili się w senacie. W dwóch przypadkach można mówić o powrocie do majątku i elity władzy rodzin, które w XIV-XV w. do niej należały. Mamy tu na myśl1 26. Jan Zamoyski. Miedzioryt Franco Forma Koniecpolskich, nieobecnych na wysokich stanowiskach w XVI w., a z których Stanisław, hetman, w 1625 r. został wojewodą sandomierskim, a w 1633 r. kasztelanem krakowskim. Podobnie było z Myszkowskimi, którzy widoczni w XV stuleciu, dalszą karierę zawdzięczali głównie Piotrowi, biskupowi krakowskiemu od 1577 r., obok którego od 1565 r. jako wojewoda krakowski działał Stanisław. Z XVI stulecia wywodzi się początek świetności rodziny Opalińs-kich, których przedstawiciel Andrzej w 1574 r. został marszałkiem wielkim koronnym, oraz Zamoyskich, z których Jan w 1578 r. został kanclerzem, a w 1580 r. również hetmanem wielkim koronnym. W początkach XVII w. do elity politycznej i majątkowej weszli przedstawiciele Potockich w osobie Jana, od 1608 r. wojewody bracławs-kiego, Ossolińskich, z których Zbigniew w 1605 r. objął województwo podlaskie, wreszcie Lubomirskich — Stanisław od 1628 r. piastował funkcję wojewody ruskiego, choć podwaliny pod karierę tej rodziny położył Sebastian, niezwykle czynny, m.in. w latach 1581-1592 żupnik krakowski. Jak wskazują powyższe przykłady, połączenie wymiany członków elity politycznej i majątkowej (który to proces da się w Polsce prześledzić w pewnym stopniu) z działalnością polityczną szlachty średniej, a konkretnie ruchu egzekucyjnego, nie jest takie proste. Spośród rodzin znikających z grona ówczesnej elity duża część odchodzi w sposób naturalny, na skutek urwania się linii męskiej. Może to mieć dwojaki charakter: bądź wygaśnięcia całej rodziny w linii męskiej (np. Szydłowieccy, Kmitowie, Bonerowie), bądź tylko głównej linii dygnitarskiej i majątkowej, przy kontynuacji, przez kilkadziesiąt lat przynajmniej, innej linii (np. Tarnowscy, Tęczyńscy, Firlejowie). W każdym razie nie widać tu wyraźnego wyparcia starych rodzin przez młode, lecz przeważa duża śmiertelność i normalna wymiana Pokoleń. Nieco inaczej przedstawia się problem awansu społecznego i wejścia nowych rodzin do elity politycznej i ekonomicznej jednocześnie. Z ruchem 132 133 27. Zamość, prywatne miasto Jana Zamoyskiego egzekucyjnym można w jakimś stopniu wiązać awans Leszczyńskich, już mniej Ossolińskich — nie od Hieronima bowiem zaczęła się ich kariera — oraz Zamoyskich — choć Jan Zamoyski tylko podczas pierwszego i drugiego bezkrólewia współdziałał z ruchem egzekucyjnym, później zaś robił karierę dzięki poparciu króla. Jego droga nie była zresztą wyjątkowa. Choć zwykle podkreśla się, że to biskup Piotr Myszkowski stworzył podstawy kariery Myszkowskich, a Sebastian Lubomirski zbudował podwaliny ekonomiczne rodziny Lubomirskich, zawsze ostatecznie decydowała o wszystkim łaska królewska. Król bowiem i jego aktualne decyzje polityczne determinowały awans na wysokie urzędy i korzystne nadania bogatych starostw. Mimo powszechnie powtarzanej obecnie opinii, że władza królewska w Polsce była nikła, a król pozostawał stale pod naciskiem grup i interesów magnackich, w XVI stuleciu, a chyba i w pierwszej połowie XVII w., to właśnie monarcha decydował o karierze, a tym samym i o bogactwie, przynajmniej nowej magnaterii, która wtedy wyrastała w Koronie. Wśród tych nowych rodzin magnackich zdarzały się oczywiście dawne średnioszlacheckie, ale ich działania polityczne, ekonomiczne bądź kulturalne były dla ich kariery tylko wsparciem decyzji władcy. Dlatego rodziny średnioszlacheckie, nawet bardzo dynamicznie działające na polu polityki, gospodarki i kultury, rzadko wchodziły do ścisłej elity polityczno-majątkowej kraju, a tym bardziej umacniały w niej swoje stanowisko, co udało się właściwie jedynie Janowi Zamoyskiemu. 134 Czas wolny Jeśli chcemy przyjrzeć się, w jaki sposób szlachcic polski w XVI w. spędzał swój czas wolny, warto wyjaśnić, co rozumiemy przez ówczesne pojęcie czasu wolnego. Oczywiście i święta wprowadzone przez Kościół, i tradycje klasyczne, nawiązujące do pojęcia „otia", wskazywały, że ten czas miał jedną wspólną cechę: nie był czasem pracy. I choć w zasadzie szlachcic pracą fizyczną się nie parał, to nie należał też do tzw. klasy próżniaczej, nie pojmował bowiem swego życiowego zadania jako korzystania jedynie z pracy innych, bez własnego wysiłku, starań i troski. Jednakże, gdy w grę wchodzi zarządzanie lub nadzorowanie pracy innych, linia oddzielająca czas wolny od czasu pracy często bywa nieostra i w każdym konkretnym wypadku można ją rozumieć inaczej. Z pewnością natomiast dla ówczesnego człowieka praca fizyczna i czas wolny stanowiły pojęcia całkowicie różne. Zakaz pracy, przynajmniej fizycznej, w niedzielę obowiązywał zarówno katolików, jak i protestantów czy prawosławnych. Kościoły wymagały od swych wiernych, by tego dnia wywiązywali się z obowiązków przede wszystkim religijnych. Tu nasuwa się pytanie, czy obok niedziel funkcjonowały inne dni wolne od pracy, święta ogólnokościelne lub lokalne, które przecież mogły być nader liczne. Historycy obliczają, że (w niektórych przynajmniej) polskich miastach pod koniec średniowiecza liczba wszystkich dni świątecznych sięgała 150, a niekiedy nawet dochodziła do 180. Były to święta kościelne, jak Boże Narodzenie czy Wielkanoc, święta patronów miejscowych kościołów, cechów, bractw, dalej uroczystości związane z działaniem władz miejskich, przybyciem lub wyjazdem wysoko postawionych osób, szczególnie monarchy itp. W każdym razie gotowość do przerywania pracy i świętowania — zabawy, wypoczynku albo uroczystych ceremonii — była w miastach rozpowszechniona i chętnie z takich okazji korzystano. Skłonność do świętowania nie wydaje się natomiast tak duża na wsi polskiej