Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.
Widzisz, po prostu lotnictwo, wszystko, co lata w powietrzu. - W powietrzu... - powtórzyła wpatrzona w niego, stojąc przed obrazem w stylu Salvadora Dali. Żyła z Aleksandrem w niewymiernej, a jednak ograniczonej przestrzeni, jak to powietrze, o którym mówił, i w tej chwili nie była pewna, czy on podnosi ją wyżej, czy sprowadza na ziemię, w świat przedmiotów stałych i wymiernych. - Dolores - usłyszała swoje imię z ust człowieka, któremu powierzyła swą miłość. - Dolores, kto wie, może graniczyłoby to z niemożliwością, gdybyś w krótkim czasie dowiedziała się, jak naprawdę wygląda sytuacja w prowincji Las Monjas. Obserwowała Aleksandra zawiązującego bardzo długo krawat w mistrzowski węzeł. Odwracanie i owijanie tych dwóch pasków jedwabiu za każdym razem wprawiało ją jakby w hipnotyczny trans. - Zrobię to dla ciebie, dowiem się - odrzekła niemal odruchowo, ciągle jeszcze obserwując jego ręce. I rzeczywiście to zrobiła. Jej opracowanie tajnych informacji zostało też przepisane na maszynie i - podobnie jak u Kiry - zaopatrzone w dodatkowe znaki ołówkiem. Lecz bez dat. Również jak Kira, Dolores wyciągnęła pożyteczną naukę z pedantycznych upodobań Aleksandra do wykresów, map i wszelkiego rodzaju symboli graficznych. Aleksander był świadomy ryzyka, jakie podejmuje przeprowadzając ten pierwszy eksperyment z Dolores. Dla zaspokojenia swojej ciekawości zerwał milczący pakt między nimi i dopuścił do ich obsesji nowy czynnik. Obsesja ta odznaczała się prostotą zaufania pustelnika do samotności, a wzniósłszy się ponad rekwizyty i maskarady, osiągnęła prawdziwą wewnętrzną harmonię. Teraz Aleksander zburzył tę harmonię, gdyż pozwolił, aby Dolores zaczęła się zastanawiać nad prawdziwym znaczeniem jego prośby; ona sama naturalnie nigdy nie dokończyła zniszczenia prosząc o wyjaśnienie. Nie znosiła wścibstwa. Lecz mógł jej pomóc, gdyby ujął w słowa pytanie, którego nie wypowiedziała. I zrobił to następnego popołudnia, kiedy spotkali się w mieszkaniu Eli. Naturalnie informacją zdobytą przez Dolores bynajmniej się nie interesował. Była w jego posiadaniu już od siedmiu miesięcy i nadal odczuwał zawodową dumę z rezultatu swoich badań, który mógłby stanowić pomnik inteligentnej pedanterii. Dyplomaci gromadzili fakty na chybił trafił, jak studenci: albo wkuwali je na pamięć, albo też praktykowali sztukę pomijania. - Dolores, dlaczego zrobiłaś dla mnie tę robotę? - spytał ją, gdy leżeli trzymając się za ręce po seansie miłosnym. Dolores, jak zwykle miała obrączkę na palcu. - To nie była robota, to była zabawa. Pomagał mi Xavier. - Kto... - Urwał w obawie, że to imię jej męża, lecz zauważyła jego wahanie i powiedziała: - Xavier to mój mały synek. Uwielbia geografię, mity greckie, mnie, koniki polne i tunele - dokładnie w tym porządku. Nic mi to nie przeszkadza, że moje miejsce jest po mitach, a geografia to tylko masa mitów pomieszanych z rzekami, górami i wulkanami. Więc, jak widzisz, Xavier ma logiczny umysł