Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.
- Witam, Tobinie - powiedziała cicho. Halabardy kręciły głowami, przypatrując się scenie. Wzrok, jakim mierzyły Sofię, zdradzał ich myśli; patrzyły na nią jak na męczennicę w przegranej sprawie. - Przywiozłeś nam Sofię całą i zdrową, Tobinie - ciągnęła Eleonora. - Dziękuję ci z całego serca. Skłonił się dwornie. - Cała przyjemność po mojej stronie. Sofia dobrze wiedziała, że nie jest dla niego przyjemnością, tylko problemem. 197 JILL BARNETT PERŁY - Chciałabym porozmawiać z Sofią na osobności. Tobin lekko uścisnął ramię narzeczonej, skłonił się i wyszedł. - Zostawcie nas - zwróciła się królowa do dwórek. Halabardy wstały, wygładziły spódnice i pomaszerowały w stronę drzwi, przy których stała Sofia. Zbliżając się do niej, cały czas coś szeptały. - Powinnyśmy były upuścić jej trochę krwi - mówiła Jehane. - Może wtedy nie miałaby siły uciekać. - Masz rację, Jehane - dodała Mavis, przechodząc obok Sofii. - Dostałyśmy nauczkę. Już nigdy nie będziemy spełniać jej zachcianek. Po chwili drzwi komnaty zamknęły się z głośnym trzaśnięciem. Eleonora długo patrzyła na Sofię nieruchomym wzrokiem, aż wreszcie pokręciła głową. - Ty nieroztropna, lekkomyślna dziewczyno - powiedziała lekko schrypniętym, pełnym emocji głosem, po czym otworzyła przed nią ramiona. Sofia przytuliła twarz do miękkiej szyi Eleonory, znajomo pachnącej cynamonem i anyżkiem, co dla niej oznaczało zawsze zapach bezpieczeństwa i domu. - Przepraszam - wyszeptała. -Naprawdę jest mi bardzo przykro. Eleonora poklepała ją po plecach. - Domyślam się, że musi ci być przykro... jeśli to wszystko, co usłyszałam na temat losu twoich przyjaciół, jest prawdą. - To było straszne, potworne - wyznała po raz pierwszy Sofia. Eleonora głęboko zaczerpnęła tchu. Sofii wydawało się, że królowa drży. Po chwili chwyciła Sofię za ramiona i cofnęła się o krok. - Niech no ci się przyjrzę. - Z uniesionymi brwiami patrzyła na głowę Sofii. - Wielkie nieba! Twoje włosy wyglądają okropnie! Sofia nie wiedziała, czy ma się śmiać, czy płakać. Była natomiast pewna tego, że bardzo się cieszy, iż znów widzi Eleonorę. - Odwróć się, dzieciaku. Sofia przygryzła dolną wargę i powoli spełniła prośbę. Królowa przyglądała się jej przez chwilę, która wydała się Sofii wiecznością. 198 - Mam nadzieję, że włosy szybko ci odrosną. - Ja też - powiedziała cicho Sofia. - Skąd masz te ubrania? - Od zbieracza szmat. - Tak właśnie wyglądają - stwierdziła królowa. - Mam tu różne suknie, tak że będziesz mogła się przebrać, zanim zobaczysz się z Edwardem. Sofia jęknęła i przygarbiła się tak, że wyglądała jak zgięta wpół. - Tym razem naprawdę przesadziłaś, Sofio. Edward jest wściekły. Moje wstawiennictwo za tobą nie zda się na nic. Nie sądzę, aby miał ochotę mnie wysłuchać. I, prawdę mówiąc, nie wiem, czy ja, będąc na jego miejscu, miałabym na to ochotę. Sofia wpatrywała się w czubki skórzanych butów, czując swą winę i wstyd. Nie chciała martwić Eleonory, tym bardziej że królowa nie mogłaby zrozumieć jej uczuć. Eleonora była królową Anglii i mężczyźni zawsze byli jej posłuszni, choćby tylko ze względu na Edwarda. Sofia była zwykłym pionkiem. - Mówiąc szczerze - ciągnęła Eleonora - twój ostatni postępek był tak szalony, że sama nie wiem, czy zasługujesz na moje poparcie. Zniszczyłaś moje zaufanie i wiarę w ciebie. Nie będę ci mówić, co czuł Edward, a możesz mi wierzyć, że dobrze to wiem, bo od czasu twojego zniknięcia wysłuchiwałam tego każdego wieczoru. Sofia aż wzdrygnęła się, słysząc te słowa. - Zawsze wiedziałam, że masz duży temperament. Kobieta może mieć duży temperament, nie ma w tym nic złego. Ale aż do tej pory nigdy nie sądziłam, że jesteś idiotką. Sofię bardzo zabolały te słowa. Darzyła Eleonorę wielkim szacunkiem; wiedziała, że popełniła duży błąd - Dokonałam złego wyboru. - Sądzę, że powinnaś zapytać siebie samą, dlaczego tak się stało. - Eleonora przyglądała się Sofii z uwagą. Dlaczego? Prawdę mówiąc, nie chciała wiedzieć, dlaczego zrobiła to, co zrobiła. Łzy nabiegły jej do oczu i zaczęła widzieć wszystko jak przez mgłę. Twarz Eleonory stała się jasnym owalem w morzu łez, których nie potrafiła powstrzymać. 199 JILL BARNETT Królowa podeszła do Sofii, ujęła jej twarz w swoje dłonie i złożyła na jej czole czuły, matczyny pocałunek. Zmierzwiła jej krótkie włosy i westchnęła. - Kocham cię, dzieciaku. Po tych słowach otworzyła drzwi. - Możecie już wejść - powiedziała. Sofia odwróciła się. Do komnaty wmaszerowały Halabardy z całą armią służących niosących jedzenie i balię z wodą. Odżyło wspomnienie koszmarnego dnia. Zamknęła piekące oczy i jęknęła. Królowa wyszła, a Halabardy wzięły się do roboty. Zdarły z Sofii ubranie, a potem zaczęły ją obracać, popychać, szturchać i szorować, niemal obdzierając ją ze skóry. Sofia nie miała jednak wątpliwości, że audiencja u króla będzie doświadczeniem znacznie bardziej bolesnym. Cholerny Edward! - Merrick trzasnął drzwiami sypialni. Clio suszyła włosy, rozczesując je przed kominkiem. Ech, pomyślała, hrabia znowu przeklina. Patrzyła, jak mąż przechodzi przez pokój i przystaje w pobliżu wychodzącego na wschód okna wieży. W tej chwili jednak słońce zachodziło, a jego blask sączył się do wnętrza przez drugie okno, nadając ścianom i podłodze odcień ciemnej purpury. Odłożyła grzebień i podeszła do męża, który stał przy oknie wysoki, sztywny i rozsierdzony tak, że dawno go już takiego nie widziała. Objęła ramionami jego szeroki tors i przytuliła twarz do pleców. - Co się stało? Zaczerpnął tchu i położył ręce na jej dłoniach. - Król wysłał de Clare'a z kolejną szaloną misją na północ. Naprawdę zaczyna mi się wydawać, że on nie chce, żeby Sofia i Tobin byli razem. - To niemożliwe. Wydaje mi się raczej, że król chętnie oddałby Sofię pierwszemu uczciwemu mężczyźnie, który zechciałby ją wziąć ze wszystkimi jej narowami. A jeśli chodzi o Tobina, to 200 PERŁY nawet teraz nie potrafi wyzbyć się tej swojej nieznośnej dumy. Nie umie się nagiąć do czyjegoś sposobu myślenia