Upokorzenie smakuje tak samo w ustach kaĹźdego czĹowieka.
Słuchał jej głosu i miał ochotę zamknąć oczy, żeby słyszeć lepiej. Mógł słuchać jej godzinami, dniami całymi, kiedy tak siedziała i mówiła, patrząc przed siebie, czasem spoglądając w jego kierunku. Czas stawał wtedy w miejscu. Nigdy przedtem ani potem nie czuł się tak... wspaniale. Tłumaczył sobie, że to nie ma sensu. Tak bezpamiętnie się angażować. Ale są rzeczy, których sobie nie przetłumaczysz. Siedział w oknie i patrzył jak po kolei gasną światła w mieszkaniach naprzeciwko. A kiedy zgasły już wszystkie ciągle nie mógł zasnąć. Bał się rzeczy, które mogą mu się przyśnić. Dopiero później nauczył się we śnie znajdować spokój i ukojenie. Kiedy za dnia starał się jak najbardziej zmęczyć, żeby wyczerpanym położyć się do łóżka i od razu zasnąć. Nie myśleć. Tak długo się kiedyś zastanawiał nad tym, czego ona oczekuje od życia. Kiedy już sądził, że ją rozumie, okazywało się zupełnie inaczej. Ileż to czasu wciąż żywił nadzieję... Mógł, uwielbiał patrzyć na nią kiedy siedziała, stała, szła, leżała, kucała, robiła cokolwiek. Kiedy śmiała się i kiedy była poważna. Kiedy żartowała i kiedy mówiła serio. Kiedy jadła. Kiedy piła. Gdy miała oczy zamknięte i gdy miała otwarte. I tylko czasem tak bardzo, tak bardzo to wszystko bolało. Bo tak niewiele mógł jej zaoferować, tak niewiele, co by w jej oczach miało znaczenie. Jest już tak późno, pomyślał, a mi tak bardzo chce się spać. Wtedy usłyszał nad sobą czyjś głos. Ktoś coś do niego mówił, ale on nie chciał aby mu zawracano głowę. Otworzył oczy. - Czy coś się stało? Stał nad nim młody mężczyzna, który z tak dużą wprawą o wszystko się zatroszczył. - Nie - odpowiedział nieprzekonująco. - Mamy problem - powiedział agent. Och, nie, pomyślał. Nie teraz. - Nie zdołamy wylądować. Technik twierdzi... Nie chciał tego słuchać. - Pomóż mi wstać. Niewiele widział. Przed oczami miał kolorowe plamy i wszystko wkoło wirowało w szalonym tempie. Za rękę dał się poprowadzić do kokpitu, gdzie nad konsolą pochylał się siedzący poprzednio pod ścianą technik. - Został uszkodzony moduł pamięci z koordynatami lotniska w Amsterdamie - powiedział technik. - O ile więc możemy lecieć na autopilocie, o tyle nie wylądujemy. - Jest jakaś kopia zapasowa? - wymamrotał bohater. Technik rzucił okiem na stojącego obok agenta. - Oczywiście. - Załadować. Technik pokręcił głową. - To niemożliwe. Kości pamięci są programowane na stałe, bez możliwości ponownego zapisu. Nie mogę zwolnić pamięci, powiedzmy tej z zapisem startu, nie mówiąc już o... - Nie potrafi pan usunąć blokady? Technik spojrzał się na niego poważnie. - Nie. - To niech się pan podłączy. Technik nie odrywał od niego wzroku. - Nie mam wystarczającej przepustowości magistrali. Nie mam też obejścia ośrodka logicznego. Nie potrafię. Bohater zaklął. Siarczyście. Przecież ja lecę na zabieg, pomyślał. Co za cholerny świat. Zginę od tego. Och, to pewne. Ale zginę tak czy inaczej. A tak,0, umrę tylko sam. I nikt nie będzie tego żałował. Poza mną. Obejrzał się za siebie. Stała tam, w drzwiach od kabiny pilotów. - Proszę mi cos obiecać - powiedział do technika. - Proszę zadzwonić po karetkę z pełnym, proszę pana, wyposażeniem neuronalnym. Proszę mi to obiecać. Tutaj mam pieniądze. Mój numer ubezpieczenia, mam Global MediCover, moja karta... Rzeczy wypadły mu z dłoni i posypały się na podłogę. - Przyrzekam. Usiadł na fotelu. Ledwo mógł cokolwiek postrzegać. Oparł głowę na dłoniach. - Niech pan przygotuje kopię - powiedział słabym głosem. - Wtyczka. Włożył sobie końcówkę. Ależ bolało. - Niech pan włączy monitor. Zobaczy pan, czy daję sobie radę. I niech się pan za mnie pomodli, jeśli pan potrafi. - Niech mi pan da parę minut na wyłączenie ośrodka logicznego. Albo niech mi pan zajrzy w oczy, jeśli pan umie rozpoznać... - Umiem. - To dobrze. A potem niech mnie pan włączy w obwód. Pamięci mam na szczęście dużo, pomyślał z sarkazmem. Nie takie rzeczy nosiło się w głowie. Odwrócił się do tyłu. Nic już nie widział. Tylko czarno-białe plamy. Wyciągnął rękę. - Skarbie - wyszeptał. - Czy możesz zrobić mi przyjemność i potrzymać mnie za rękę? Poczuł ciepły dotyk jej dłoni. - Dziękuję - powiedział