They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Linki

an image

Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.

Spotkanie nie wypadło zbyt zachęcająco. Stary mistrz był oficjalny, zazdrosny zapewne o swoją sławę. Rozgoryczony Heine napisał: "W gruncie rzeczy ja i Goethe jesteśmy naturami sprzecznymi, które musiały się odepchnąć". W 1825 roku zdał końcowe egzaminy na uniwersytecie i otrzymał tytuł doktora praw. Zamierzał otworzyć kancelarię prawną w Hamburgu i ożenić się z szesnastoletnią Teresą Heine, młodsza siostrą Amelii. Stryj Salomon nie zgodził się na ten związek, więc zrezygnowany wyjechał na jakiś czas do Anglii. Londyn nie przypadł mu jednak do gustu, ponieważ "maszyny zachowują się w nim jak ludzie, a ludzie jak maszyny". Nie chcąc poddać się nudzie angielskiego życia, szukał rozrywek w ramionach kobiet. "Jeżeli wyjadę żywy z Anglii, to nie będzie zasługą kobiet - pisał. - Zanurzyłem się po uszy w miłostkach, straciłem przez niezręczność i głupotę 300 gwinei i jeszcze się cieszę, że uszedłem cało". Po powrocie do Niemiec począł redagować liberalne pismo w Bawarii, którą rządził wówczas ekscentryczny król Ludwik I. Heine nagiął się do dworskiej atmosfery, "kochał najrozkoszniejsze arystokratki i był przez nie kochany". Zamierzał objąć stanowisko profesora prawa na uniwersytecie w Monachium, ale katedry ostatecznie nie otrzymał, rozgoryczony wyjechał zatem do Włoch. Dosięgła go tam bolesna wiadomość o śmierci ojca. Załamał się wtedy zupełnie. Zmienił się nawet jego wygląd fizyczny: usta wykrzywił mu nerwowy grymas, a jasne włosy przyprószyła siwizna. "Ze wszystkich ludzi na świecie jego najbardziej kochałem" - napisał. Na wieść o rewolucji lipcowej we Francji postanowił pojechać do Paryża. Pojawił się w tam w kwietniu 1831 roku. Prędko znalazł nowych przyjaciół: Marię Józefa La Fayette'a, Teofila Gautiera, Wiktora Hugo, Honoriusza Balzaca. "Widywałem wielekroć Heinego podczas tego boskiego okresu - pisał o nim Teofil Gautier. - Był to bóg czarujący - złośliwy jak diabeł - i bardzo dobry, cokolwiek na ten temat powiedziano. Mało mnie obchodziło, czy uważał mnie za swego przyjaciela, czy za swego wyznawcę, bylebym mógł cieszyć się jego olśniewającą rozmową; bo jeśli trwonił pieniądze i zdrowie, to jeszcze rozrzutniej postępował ze swoim dowcipem". Przystojny poeta znalazł także w Paryżu nową przyjaciółkę, księżnę Krystynę Belgiojoso. Była to kobieta inteligentna, urokliwa i piękna, o niezwykle bladej cerze, która kontrastowała z jej hebanowymi włosami. Pochodziła z arystokratycznej włoskiej rodziny Trivulzi i w młodości studiowała łacinę, numizmatykę, medycynę i filozofię. Była dziedziczką znakomitego nazwiska, ale wszystkie swoje siły poświęciła walce o wyzwolenie Włoch. Poślubiła pięknego lekkoducha, księcia Emila Belgiojoso, lecz nadzwyczaj prędko rozczarowała się do męża i stwierdziła, że "kobieta, która wmówiła sobie, że może kochać tylko raz w życiu, bo jest osobą najwierniejszą w świecie, bierze właśnie po to jednego kochanka po drugim". Księżna prowadziła w Paryżu jeden z najmodniejszych wówczas salonów literackich, w którym zbierał się kwiat francuskiej literatury. Wkroczył do niego także Heine i wkrótce stał się również stałym bywalcem jej prywatnych apartamentów. Kiedy jednak Belgiojoso związała się z historykiem Mignetem, Heine trafił do sypialni George Sand. Pisarka zrobiła na nim duże wrażenie. "To, co interesujące, jest zazwyczaj wdzięcznym lub dowcipnym odchyleniem od ideału piękności, a rysy George Sand mają regularność grecką - pisał. - Ale ich kontur nie jest twardy, a sentymentalność łagodzi je jakby bolesną zasłoną. Czoło jej jest niewysokie, a śliczne brunatne włosy, przedzielone równym przedziałem, opadają w lokach na ramiona. Oczy ma nieco matowe, w każdym razie bez blasku; ich ogień zgasł może od wielu łez albo przepłynął w jej dzieła". Bywał u niej częstym gościem, przyjaźnił się z jej dziećmi, bronił jej przed oszczercami. "Heine szukał w tej miłości ucieczki od konfliktów wewnętrznych: kochając przerastał samego siebie, wznosił się ponad dualizm swego charakteru, który stwarzał w nim wieczne i gwałtowne konflikty" - skonstatował później jeden z biografów poety. W Paryżu uważano go za człowieka ironicznego i niebezpiecznego, który potrafi nawet rzucać uroki. Opowiadano, że przyprawił o śmierć Włocha Belliniego, kolejnego kochanka księżnej Belgiojoso, przepowiadając mu rychły zgon. Opinia ta wcale nie odstraszała od niego kobiet. W myśl swojej zasady nie wymieniał ich wszakże z nazwiska i znamy tylko imiona: Angeliki, Klaryssy, Jolanty, Hortensji, Marii. "Jeżeli chcesz, bym cię kochał, musisz mnie traktować jak psa"- napisał do jednej z nich. Jego ożywione życie towarzyskie nie sprzyjało niestety twórczości. "Wir, w jaki się dostałem, był zbyt silny, aby sprzyjać swobodnej twórczości poetyckiej" - żalił się przyjaciołom. Zradykalizowały się zarazem jego poglądy polityczne i począł popierać dążenia rewolucyjne. Bywał na zebraniach saintsimonistów i interesował się ruchem socjalistycznym. W 1834 roku w jego życie wkroczyła Krescencja Eugenia Mirat, dziewiętnastoletnia dziewczyna z podparyskiej wsi, którą nazwał Matyldą. Nie umiała ona czytać ani pisać, ale miała prężne, zwierzęco namiętne ciało. Swoją namiętnością podbiła zupełnie Heinego, który odkupił ją od ciotki za znaczną sumę pieniędzy - stała się jego wyłączną własnością. Świat przestał wtedy dla niego istnieć. Zerwał z przyjaciółmi i środowiskiem literackim, a swoje życie ograniczał wyłącznie do Matyldy. "Od października nic nie ma dla mnie znaczenia, co by się nie wiązało z moją miłością. Zaniedbałem wszystkiego, nie widuję nikogo. Wzdycham tylko czasem, myśląc o przyjaciołach..