Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.
[...] Zapewniam Cię, że chwilami czuję, że mógłbym rzucić wszystko i walić pięściami o drzwi – rozumiesz. Chodzi o to, że dotychczas tego nie robię. Ale czuję, że jeżeli cofnie tego żałosnego funta dziennie, m u s z ę rzucić rps w ogień. I właściwie dlaczegóż by nie. To nic – to zwykłe oszustwo – nic mi po tym... Jestem w tej chwili niezdolny do napisania linijki. Trzeba zachować pewien dystans, co jest ponad moje siły. Ledwie mogę usiedzieć spokojnie. Gdyby nie kochana Jess – doprawdy nie wiem.”506 Jessie musiała wówczas istotnie przeżywać ciężkie chwile, chociaż jej opowieść o wykradzeniu i uratowaniu przed spaleniem rękopisu W oczach Zachodu wysnuta jest chyba z wyobraźni, pobudzanej wspomnieniami retorycznych gróźb męża.507 Pinkerowi odpowiedział listem, w którym wściekłość bierze chwilami górę nad desperacją. „Gdyby Pan napisał po prostu: «nie mogę albo nie zrobię tego, o co Pan prosi» – nie miałbym nic więcej do powiedzenia. Ale sposobem zgoła pogardliwym zdaje się Pan proponować mi łapówkę – następny tydzień, zaiste – jak gdyby to była kość mająca nakłonić psa do stanięcia na tylnych łapach. [...] W ciągu ostatnich 23 i 1 miesiąca, jak dwu c z c i g o d n y c h specjalistów może zaświadczyć, od lipca ubiegłego roku do sierpnia bieżącego, miałem pięć ciężkich ataków podagry, co oznacza, że w istocie byłem albo zupełnie unieruchomiony, albo wpadałem w chorobę, albo się z niej wydobywałem. To dwanaście miesięcy, ale ponieważ często pracowałem, kiedy bynajmniej nie byłem zdrów – tak, z gorączką powyżej 100° [37.7° C], kiedy większość ludzi byłaby całkiem niezdolna do robienia czegokolwiek – tak, i 506 Do Galsworthy'ego, 22 XII 1909, Birmingham (cyt. Baines, s. 359–360). Wyliczenie w liście do Gibbona z 19 XII 1909: 1228 f-tr. rkpsu Raz[umowa] 130 000 [słów] Czarny oficer 10 000 Opowiadanie [Tajemny wspólnik, wówczas jeszcze Drugie ja] 12 000 Wspom[nienia] 35 000 187 000 Conrad pominął tu, że Wspomnienia umieścił poza Pinkerem; poza tym agent nie mógł sprzedać Razumowa nie mając całości tekstu – Conrad sam go od takiej próby odmawiał (list z [4 X ? 1909], LL, II. s. 102). 507 JCC, s. 141–142. Odnosi tam to rzekome zdarzenie do okresu nieco późniejszego, już po ukończeniu książki. 97 pracowałem twórczo – odejmijmy tylko 8 miesięcy; co właściwie pozostawia 16 miesięcy zdrowia i daje przeciętną 11 630 słów na miesiąc. W tym było 40 000 słów, o których powiedział mi Pan; «Nie mogę z tym nic zrobić», z miną, jakby to były śmiecie – czym nie są, proszę wiedzieć. Ale mniejsza o to. I przez cały ten czas nie było ani dnia, żebym wstał nie myśląc o Panu i położył się spać nie myśląc o mojej pracy w związku z Panem. Razumow wymaga 15–20 tys. słów więcej i zrobię to tak szybko, jak tylko potrafię je spisać. Ma Pan nowelę. Niech ją Pan sprzeda. [...] Raz., jeżeli się nim zająć, może pokryć dwie piąte, a może i więcej mojego zadłużenia, a na przyszły rok można ułożyć taki system pracy, który by zapewnił szybkie zarobki na bezpośrednie potrzeby, a jednocześnie pozwoliłby na popychanie dalej długiej powieści. Mam teraz w głowie całą Grę losu i malajską opowieść morską. Oto, do czego potrzebne jest zdrowie. Nie jestem diabelnym hipochondrykiem szukającym współczucia.” 508 Reakcja Pinkera była z pewnością polubowna, ale w każdym razie nastrój Conrada, przez parę dni stojącego na progu zupełnej rozsypki nerwowej, szybko się poprawił. Być może nawet generalna polemika z agentem, literacki rachunek sumienia i pokrzepiające listy od przyjaciół podziałały nań wzmacniająco: przekonał sam siebie, że nie jest winny powstałej sytuacji i przestał robić sobie wyrzuty. Do Gibbona napisał buńczucznie: „Będę harował jak nie wiem co. [...] A potem przyjadę Ciebie odwiedzić, wrzeszcząc i śpiewając dzikie pieśni bojowe, z orlim piórem we włosach i skalpem Pinkera u pasa. Amen!” 509 Ostatniego dnia roku, chociaż chory na grypę, zapewnił Meldruma, że jego zdrowie „cudownie się poprawiło w ciągu ubiegłych sześciu miesięcy”