Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.
Potem nie mogę ci nic obiecać. Nie można żyć bez pieniędzy. Kiedy zacznie się ich używać, człowiek wpada w nałóg. Ludzie kradną, by je zdobyć. Po opodatkowaniu zostanie ci po mnie najwyżej pół miliona. - Dolarów? - rozpromienił się Michael. - To brzmi jak fortuna! - Umieszczając je na osiem procent - oznajmił rzeczowo Yossarian - będziesz miał czterdzieści tysięcy rocznie. Ale przynajmniej jedna trzecia pójdzie na podatki, co oznacza, że zostanie ci dwadzieścia siedem. - To tyle co nic! Nie utrzymam się z tego! - Wiem. Dlatego właśnie za dużo do ciebie mówię. Co będzie z twoją przyszłością? Masz jakieś plany? Ustąp miejsca. Zeszli z drogi młodemu mężczyźnie w tenisówkach, uciekającemu co sił w nogach przed półtuzinem policjantów, którzy osaczali go z kilku stron, ponieważ dopiero co zadźgał kogoś nożem w innej części dworca. Wśród policjantów sadził w swoich ciężkich buciorach Tom McMahon, sprawiający wrażenie chorego z wysiłku. Zwinny młodzieniec, któremu odcięto drogę ucieczki, zrobił ich wszystkich w konia, skręcając ostro w bok i dając nura na klatkę schodową, tę samą, którą niedawno schodził Yossarian z McBride'em. Teraz pewnie zniknie bez śladu, dumał Yossarian, albo, co nawet bardziej prawdopodobne, udając niewiniątko, pojawi się za plecami pogoni. Minęli śpiącego mężczyznę, który siedział w zrobionej przez siebie kałuży, a potem jeszcze jednego sztywnego małolata. Na koniec zablokowała im drogę chuda kobieta koło czterdziestki z pozlepianymi jasnymi włosami i trupim bąblem na ustach. - Obciągnę panu za miedziaka - zaproponowała. - Proszę... - jęknął Yossarian, dając krok w bok. - Obciągnę wam obydwu, każdemu za miedziaka. Obciągnę wam obu jednocześnie, każdemu za miedziaka. Obciągnę wam obu za jednego miedziaka, tatuśku. Michael ominął ją z krzywym uśmieszkiem. Kobieta chwyciła Yossariana za rękaw i przytrzymała. - Wyliżę ci jaja. Yossarian wyrwał się upokorzony. Płonęły mu policzki. A Michael osłupiał widząc, jak bardzo wstrząśnięty jest jego ojciec. 1. Purple Heart - odznaczenie nadawane za rany odniesione na polu bitwy. 10. George C. Tilyou Wiele poziomów niżej przy biurku z zasuwanym blatem pan George C. Tilyou, zmarły przed osiemdziesięciu laty przedsiębiorca z Coney Island, policzył swoje pieniądze i poczuł, że siedzi na czubku świata. Jego kapitał nigdy się nie zmniejszał. Przed oczyma miał peron diabelskiej kolejki, którą sprowadził na dół ze Steeplechase Park. Wznoszące się w górę ku punktowi, z którego następował największy spadek, i znikające z pola widzenia w czeluściach tunelu tory nigdy nie wyglądały na nowsze. Pan Tilyou pęczniał z dumy spoglądając na swą imponującą karuzelę, swoje Eldorado, skonstruowaną pierwotnie w Lipsku dla cesarza Niemiec, Wilhelma II. Była prawdopodobnie nadal najwspanialszym tego rodzaju urządzeniem na świecie. Trzy platformy z końmi, gondolami oraz rzeźbionymi kaczkami i świniami obracały się każda z inną szybkością. Często puszczał to swoje Eldorado w ruch bez żadnych pasażerów, żeby przyglądać się odbiciom rzucanym przez zamontowane w środku srebrne zwierciadła i rozkoszować głośnymi dźwiękami katarynki, które, jak zwykł żartować, stanowiły najwspanialszą muzykę dla jego uszu. Zmienił nazwę diabelskiej kolejki na Smoczą Gardziel. W innym miejscu ustawił Jaskinię Wiatrów, a przy wejściu wirującą Beczkę Śmiechu, w której nowicjusze już na samym dole padali na kolana i obijając się o siebie dopełzali w bezwładnej masie do drugiego końca, tam dopiero podnosząc się na nogi lub korzystając z pomocy personelu albo co bardziej doświadczonych klientów. Można było oczywiście pokonać całą odległość posuwając się lekkim skosem odwrotnie do kierunku rotacji, ale to wcale nie było zabawne. Albo wspinać się pod górę po opadającej podłodze, nie docierając nigdzie i pozostając przez cały czas w tym samym miejscu, ale to tym bardziej nie było zabawne. W czasach, kiedy noszenie spodni przez kobiety nie stało się jeszcze powszechne, gapie obojga płci czerpali szczególną przyjemność, obserwując zakłopotane damy, które tracąc równowagę kurczowo obciągały w dół spódnice. "Jeśli Paryż to Francja - przypomniał sobie słowa, które wygłosił jako główny rzecznik i impresario Steeplechase Park - to między czerwcem i wrześniem Coney Island jest całym światem". Pieniądze, które liczył każdego dnia, nie powinny się nigdy zdewaluować ani zestarzeć. Jego gotówka była niezniszczalna; miała nieprzemijającą wartość. Za plecami George'a Tilyou stał wyższy od niego sejf z kutego żelaza. Miał odzianych w czerwone kurtki i zielone dżokejskie czapki strażników z dawnych czasów. Wielu z nich znało go od samego początku i towarzyszyło mu od niepamiętnych czasów. Z zagadkowym i upartym geniuszem przeciwstawił się ekspertom, adwokatom i bankierom i w odpowiednim momencie zdołał zabrać wszystko ze sobą, zatrzymać to, co szczególnie cenił i co miał zamiar zachować. W testamencie zabezpieczył potrzeby żony i dzieci. Dokumenty własności, gotówka i duże ilości walut zostały, zgodnie z jego poleceniem, zapieczętowane w odpornych na działanie wilgoci i rozkładu pudłach i złożone w jego grobie na brooklyńskim cmentarzu Greenwood