They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Linki

an image

Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.

Biegły księgowy z lisim sprytem był bardzo krytyczny w samoocenie. - Za tydzień, powiadasz? - Jakoś tak - potaknął Dave. - A jak tam młody Ryan? - Ma instynkt. Znalazł coś, co większość by przegapiła. Może to zasługa wieku. Młody cel, młody ogar. Choć zazwyczaj to się nie sprawdza. Ale tym razem... wygląda, że tak. Wiecie, kiedy jego ojciec mianował Pata Martina prokuratorem generalnym, co nieco obiło mi się o uszy. Pat naprawdę lubił Jacka seniora; lata pracy sprawiły, że zacząłem szanować jego opinie. Ten dzieciak może wysoko zajść. Oczywiście trzeba poczekać z dziesięć lat, żeby się o tym przekonać. - W tej działalności więzy krwi nie są dla nas najważniejsze, Dave - zauważył Tom. - Liczby to liczby, panie Davis. Niektórzy ludzie mają do nich nosa, niektórzy nie. On tak naprawdę jeszcze go nie ma, ale zmierza w dobrym kierunku. - Cunningham był współzałożycielem wydziału księgowości specjalnej przy Departamencie Sprawiedliwości, specjalizującego się w tropieniu pieniędzy terrorystów. Każdy potrzebuje pieniędzy do działania, a one zawsze gdzieś pozostawią ślad. Często jednak łatwiej znaleźć go po fakcie. Przydaje się to w śledztwach, ale nie w czynnej obronie. - Dzięki, Dave - powiedział na pożegnanie Hendley. - Informuj nas na bieżąco, jeśli możesz. - Tak jest. - Cunningham zebrał swoje papiery i wyszedł. - Wiesz co, byłby bardziej skuteczny, gdyby był indywidualistą - stwierdził Davis, kiedy tylko za gościem zamknęły się drzwi. - Nikt nie jest ideałem, Tom. W Departamencie Sprawiedliwości nigdy nie mieli nikogo lepszego od tych spraw. Założę się, że kiedy idzie na ryby, sieje śmierć. - Pewnie masz rację, Gerry. Więc nasz Sali to taki bankier przestępców? - Możliwe. Langley i Fort Meade wciąż nie mogą się zdecydować, co robić w tej sytuacji - odparł Hendley. - Widziałem dokumenty. Sporo ich, a prawdziwych danych niewiele. W dziedzinie analiz wywiadowczych za szybko przechodziło się do fazy spekulacji. W pewnym punkcie doświadczeni analitycy zaczynali przykładać do informacji miarę własnego lęku, co często prowadziło ich donikąd. Zwłaszcza gdy próbowali czytać w myślach ludzi, którzy nie mówili zbyt wiele - nawet między sobą. Może byli wśród nich tacy, co przechowywali wąglika lub zarazek ospy w niewinnych buteleczkach? Kto to, do ciężkiej cholery, może wiedzieć? Już raz Ameryka poznała to zło, ale kiedy o tym pomyśleć, to zawsze była doświadczana. Dzięki temu Amerykanie potrafią radzić sobie niemal ze wszystkim, ale są też świadomi, że zło ich nie omija. I że tych, którzy za nie odpowiadają, nie zawsze można zidentyfikować. Nowy prezydent nie mógł dać im gwarancji, że powstrzyma lub ukarze przestępców. A to już poważny problem. - Wiesz co, jesteśmy ofiarami własnego sukcesu - przyznał cicho były senator. - Poradziliśmy sobie z każdym państwem, które stanęło nam na drodze, ale tych niewidzialnych sukinsynów, co działają w imię swojej wizji Boga, trudniej zidentyfikować i wytropić. Bóg jest wszechobecny. Jego wynaturzeni słudzy też. - Mój drogi Gerry, gdyby to było takie proste, nas by tu nie było. - Dzięki Bogu, Tom, że mogę zawsze liczyć na twoje moralne wsparcie. - Przecież wiesz... żyjemy w świecie niedoskonałym. Nie zawsze pada tyle deszczu, żeby wzrosła kukurydza, a jeśli nawet, to może wylać rzeka. Mój ojciec mnie tego nauczył. - Zawsze cię miałem zapytać... jak, do ciężkiej cholery, twoja rodzina znalazła się w tej zapyziałej Nebrasce? - Mój pradziadek był żołnierzem, służył w 9. Pułku Kawalerii, z Murzynami. Nie miał zamiaru wracać do Georgii, kiedy służba mu się skończyła. Pobył trochę w Fort Crook pod Omaha, tamtejsze zimy jakoś mu nie przeszkadzały. No i kupił ziemię niedaleko Seneki, zaczął uprawiać kukurydzę... Tak zaczęła się historia rodziny Davisów. - Nie było w Nebrasce Ku-Klux-Klanu? - Nie, został w Indianie. W Nebrasce były mniejsze farmy. Na początku mój pradziadek ustrzelił nawet kilka bizonów. Wisi nad kominkiem taki zajebisty łeb. Wciąż, kurde, śmierdzi. Ojciec i brat polują teraz głównie na antylopy widłorogie, szybkie kozły, jak je nazywają. Ich mięso nigdy mi nie smakowało. - Tom, co ci mówi twój nos o tych nowych informacjach z wywiadu? - Hendley zmienił temat. - W najbliższym czasie nie wybieram się do Nowego Jorku, stary. Na wschód od Knoxville droga się rozwidlała