Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.
Tak, potrafi ich rozpoznać i uważa, że nie jestem jedyną obdarzoną tym darem - wytłumaczyła zdziwionej Shion. - Ja umiem rozpoznać, ale nie potrafię uczyć. Jeszcze - rzuciła Gwena.. Cicho, nie podważaj mej wiarygodności. - A... a czy ja mam ten dar? - zapytała Shion, oblizując wargi; czekała na odpowiedź, pełna jednocześnie nadziei i strachu. Elspeth przyjrzała jej się, używając magicznego wzroku, a potem spojrzała na resztę. - Nie, chyba że utajony - odparła. - Nikt z waszej trójki go nie ma; to jeden z rzadszych darów. Zdarza się tak często jak jasnowidzenie. Od czasów Vanyela ludzie, którzy go posiadali, albo opuszczali Valdemar, albo byli szkoleni w dalekowidzeniu. - Przerwała na chwilę. - Nie myśl, że jestem niezwykła, bo jestem magiem. Wielu heroldów było i jest obdarzonych, a to, że ja zostałam pierwszym magiem heroldów, to po prostu przypadek. Gdyby wcześniej pojawiło się zagrożenie, ktoś inny wyruszyłby na poszukiwania nauczyciela za granicą. Gdyby nie Ancar, ciągle siedziałabym w Haven, zbierając cięgi od Kero i Albericha! Shion wyglądała na rozczarowaną. - Nie przejmuj się - zaśmiała się Elspeth. - Każdy dar jest użyteczny, a im potężniejszy, tym bardziej niebezpieczny... Magia nie jest rozwiązaniem wszystkich problemów i czasami zwykła magia umysłu jest bardziej przydatna. Magowie nie zawsze zadają sobie trud, aby przeciwdziałać magii umysłu. - Bo magowie nie zawsze mogą jej przeciwdziałać - wtrącił się do rozmowy Mroczny Wiatr, podjeżdżając do nich. Elspeth uśmiechnęła się z wdzięcznością; może w jego towarzystwie Shion przestanie jej się naprzykrzać? Chociaż... W końcu Elspeth jest następczynią tronu i to, co się z nią działo na ziemiach Tayledras, miało znaczenie dla Valdemaru. Czyżby przesadnie reagowała na zupełnie niewinne pytania? "Dzięki bogom, że zna mój język na tyle, żeby w odpowiedniej chwili przybyć mi na ratunek!" - Elspeth była wdzięczna Mrocznemu Wiatrowi, że pojawił się w samą porę. - Są sposoby na zablokowanie magii umysłu, ale wtedy blokuje się całą magię - wyjaśnił Mroczny Wiatr Shion. - Tarcza magiczna zagłuszająca myślmowę tłumi prawie wszystko. Jeśli nie chcesz, aby wróg używał myślmowy, sama nie możesz go zaatakować. - To dla mnie zbyt skomplikowane - stwierdziła Shion i odjechała, zostawiając ich samych. - Czynisz postępy w valdemarskim - zakpiła Elspeth. Vree wystawił na chwilę głowę spod kaptura Mrocznego Wiatru, popatrzył z obrzydzeniem na deszcz, zaskrzeczał i schował się z powrotem. - Czynię postępy, bo większości słów uczę się wprost z twojej głowy, jasnopióra - odparł, posyłając jej ciepłe spojrzenie. - Pomyślałem, że uwolnię cię od wścibskiej koleżanki. - Też to zauważyłeś? Cała trójka jest taka. Pewnie bardzo ich intrygujesz i dlatego tak mnie wypytują. - Nie wiem... - Spojrzał w dal i przeszedł na tayledras: - Jedziemy od trzech dni i od trzech dni nie przestają pytać. Może my, Sokoli Bracia, jesteśmy bardziej zamknięci w sobie, ale oni nie widzą niczego niewłaściwego w zadawaniu intymnych pytań. Nie tylko chcą znać szczegóły tego, co będę robił w Haven, ale pragną wiedzieć o sprawach, które nie mają z tym nic wspólnego. Co myślę na taki a taki temat, jak się tu czuję, a przede wszystkim pytają o nas. Zupełnie, jakby mieli do tego prawo. To krępujące. Elspeth potrząsnęła głową, udając zaskoczoną. - Może się mylisz - powiedziała, ale jakoś bez przekonania. Przecież ona sama uważała Shion za natrętną... "Jestem następczynią tronu, być może matka kazała jej dowiedzieć się jak najwięcej o ludziach, którzy mi towarzyszą i w co jesteśmy, hm, zaangażowani..." - Nasze kultury bardzo się różnią - ciągnęła. - To, co brzmi jak pytanie o sprawy osobiste, może być pytaniem o to, czego się przy tobie nauczyłam. Spojrzał na nią wzrokiem, który mówił, że chyba wcale tak nie myśli. Jednak już dość miał rozmów na ten temat. Nie po raz pierwszy narzekał na wścibstwo heroldów, ale po raz pierwszy wspomniał o tym, że lubią plotkować. - Najprawdopodobniej powitają cię w zwykły sposób - powiedział, zmieniając temat. - Jeśli jeszcze ktoś podejdzie i powie: "Myślałem, że nie żyjesz", uduszę go - oświadczyła. - Nie wierzę, że ludzie mogą być aż tak głupi! Nawet gdybym nie żyła, co za różnica? Jedno z bliźniąt może objąć tron, nie jestem niezastąpiona! - Z plotek wynika coś innego, ke'chara. Rząd wpadł w panikę. Te pogłoski musiały zostać celowo i złośliwie rozpuszczone. - Celowo i złośliwie... - Słowa brzmiały znajomo. - To robota Ancara. Nie wiem tylko, co chce przez to osiągnąć. - Chce wywołać niepokój - rzekł Mroczny Wiatr, drapiąc Vree po piersi. Siedział pewnie na koniu, choć twierdził, że nie potrafi jeździć. Jednak trudno jest spaść z grzbietu wierzchowca jadącego stępa! - Zamierza narobić tyle zamieszania, ile tylko potrafi. W klanach nazywamy tę grę "sztuką sabotażu". - Nie sądzę, aby to wystarczyło Ancarowi. Mroczny Wiatr nadal drapał Vree; wyglądał tak, jakby czegoś szukał w swym kapturze. - No cóż - powiedział po chwili. - Twoje młodsze rodzeństwo objęłoby tron, ale niestety coś im stoi na przeszkodzie. Ich ojciec nie jest twoim, prawda? Może Ancar chciał, aby ludzie uwierzyli, że twój ojczym pomógł ci zejść z tego świata, żeby zapewnić swym dzieciom sukcesję? - Czyste szaleństwo! - wykrzyknęła zaskoczona. - Nikt, kto zna mojego ojczyma, nigdy w to nie uwierzy! - Powiedziałaś "zna" - mruknął Mroczny Wiatr. - Haven to bardzo duży kraj. Ilu ludzi choć raz widziało twojego ojczyma? Jego wypowiedź nabrała sensu. Ojciec Elspeth, brat Darena, próbował zamordować żonę i zagarnąć tron. Ludzie natychmiast uwierzyliby, że każdy z Rethwellanu jest mordercą. Daliby wiarę nawet temu, że ona knuje przeciw własnej matce, chociaż zdrada nie jest dziedziczna. - To jest ohydne - powiedziała wolno. - I pewnie masz rację, zwłaszcza że swoje pierwsze kroki skierowałam do Rethwellanu. Ludzie uwierzyliby, że Daren i jego brat pozbyli się mnie. - A jaki miałoby to wpływ na władców Valdemaru? - W najlepszym wypadku wywołałoby to zamieszanie, w najgorszym podważyłoby wiarygodność królowej i wszystko, co reprezentuje. Ten wąż jest równie przebiegły, jak zepsuty! Drugi Zmora Sokołów! - Miejmy nadzieję, że nigdy nie będzie dysponował taką mocą, jaką posiada Mornelithe. Musimy go zabić, zanim ją zdobędzie