Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.
Jeszcze niecałe dwa wieki temu we wszystkich krajach europejskich miary były zagmatwane. Najgorzej przedstawiała się sytuacja we Francji. Na przykład stopa królewska zwana także paryską miała 12 cali, tzn. 144 linie, w Rouen zaś używano stopy odpowiadającej 120 liniom, w Dole — 150,3, w Strasburgu 128,27, a w jego okolicach — 130,9. Podobnie wahał się łokieć: w Paryżu wynosił on 3 stopy 7 cali 8 linii (czyli 524 linie) dla płójna, 526,4 linii dla wełny, 527,5 dla jedwabiu. W Lille stosowano łokieć odpowiadający 305 liniom, w Saint-Malo zaś 597 liniom. Niemal każde księstwo europejskie miało własną milę, a jej długość wahała się od niespełna kilometra do przeszło 12 kilometrów. Wspólną miały jedynie nazwę, przejętą od Rzymian, co jeszcze bardziej gmatwało sytuację w tej dziedzinie. Nic dziwnego, że zdarzały się, zabawne z naszego punktu widzenia, próby wykorzystania owego chaosu do celów propagandowych. Na przykład król pruski Fryderyk Wilhelm II (1786—1797) — ten sam, który niechlubnie zapisał się w dziejach naszego narodu, biorąc dwukrotnie udział w rozbiorach Polski — polecił zmniejszyć obowiązującą w swym kraju tzw. milę pocztową, aby wywołać wrażenie, że jego państwo jest znacznie większe, niż było w istocie. Francuska mila morska, która była w użyciu również w Anglii i Niderlandach, w samej Francji miała rozmaite wartości — im dalej od centrum kraju, tym stawała się dłuższa. Nic więc dziwnego, że w słynnej osiemnastowiecznej „Encyklopedii" zdarzały się na przykład takie definicje miar: „... miara rozmiaru różna w różnych miejscach, gdzie jest w użyciu..." Jeszcze bardziej zagmatwane były miary powierzchni. Jedną z nich był „journal" — tj. obszar, który rolnik może zaorać w ciągu jednego dnia. Wielki chemik Antoine Laurent Lavoisier (1743—1794), w czasach gdy był generalnym inspektorem podatkowym, stwierdził: „Jest rzeczą wprost przerażającą, że w samym podokręgu Pćronne, przecież stosunkowo niewielkim, »journal« ma aż 17 różnych wartości". Ale i poza Francją, w innych krajach, wagi i miary były podobnie zagmatwane. W Anglii podstawową jednostką długości był jard ustalony jeszcze w 1101 roku przez króla Henryka I (1100—1135), syna Wilhelma Zdobywcy, jako odległość od końca jego nosa do końca wskazującego palca wyciągniętej ręki. Oprócz jardu istniał jeszcze pręt, łokieć angielski (3 stopy 9 cali) i łokieć flamandzki (2 stopy 3 cale). Dwa wzorce jarda przechowywano w Londynie, jeden w Royal Society ', drugi zaś w ministerstwie finansów. Jak się okazało dopiero w roku 1791, oba wzorce poważnie się różniły. Zjednoczone Królestwo miało dwa systemy wag: dla szlachetnych 1 Towarzystwo Królewskie, jedno z pierwszych na świecie towarzystw naukowych, powstałe w 1660 r. 163 metali i kamieni (tzw. „Troy Weight") oraz funtowy dla towarów i przedmiotów występujących w większych masach. Stosunki podstawowych wag w Europie przedstawiały się następująco: 100 paryskich liwrów lub amsterdamskich funtów odpowiadało 109,9 funtom londyńskim, 166 funtom weneckim i 146 funtom rzymskim. W Polsce także używano rozmaitych miar. Najpowszechniejsze z nich to mila (ok. 7420 m), łokieć (ok. 59,55 cm), stopa = 12 cali (ok. 29,8 cm), cal (ok. 24,8 mm), funt = 32 łuty (ok. 405 g), centnar = 4 kamienie = 100 funtów. Ponadto posługiwano się stopą paryską (ok. 32,5 cm), stopą krakowską (ok. 35,6 cm), sążniem krakowskim (ok. 1,788 m), łokciem lwowskim = 2 stopom po 12 cali (ok. 60 cm), funtem lwowskim (ok. 405 g), milą ukraińską (wahającą się od ok. 8040 m do ok. 12 307 m). W samej Warszawie, obok łokcia warszawskiego mającego 24 cale, używano łokcia grzybowskiego liczącego 28 cali. Dopiero w 1764 roku Komisja Skarbowa przyjęła łokieć warszawski za powszechnie obowiązujący. Jak już powiedzieliśmy, różnorodność wag i miar utrudniała życie gospodarcze, szczególnie zaś międzynarodową wymianę handlową. Ułatwiała też zadanie wszelkiego rodzaju oszustom. Od XVII wieku za ujednoliceniem miar przemawiał jeszcze jeden czynnik, początkowo nie mający większego wpływu na losy ludzkości, ale szybko zdobywający sobie coraz większe znaczenie. Oto powstała wówczas nauka nowoczesna, oparta na doświadczeniu. Nowe potrzeby nauki, a zwłaszcza gwałtownie rozwijającej się fizyki wymagały powszechnej akceptacji logicznej i dokładnej miary. Bez tego niemożliwe było prowadzenie doświadczeń, a zwłaszcza korzystanie z ich wyników lub ich powtarzanie w odległych krajach. Świat naukowy musiał posługiwać się wspólną, precyzyjnie określoną, stałą i łatwą do sprawdzenia miarą. Z jednostką czasu nie było kłopotów — sekunda była znana i ustalona już od głębokiej starożytności, ponadto łatwo ją było obliczyć. Nic więc dziwnego, że kiedy Galileusz (1564—1642) i Christian Huyghens (1629—1695) odkryli i zbadali zjawisko izochronizmu2 wahadła, większość uczonych skłaniała się, aby za podstawową jednostkę miary długości przyjąć długość wahadła, którego okres wahań wynosi sekundę. W roku 1670 słynny brytyjski architekt i astronom Sir Christopher Wren (1632—1723) przedłożył w Royal Society propozycję uznania za obowiązującą jednostkę długości wahadła półsekundowego. W tym samym roku astronom lyoński ksiądz Jean Picard (1620—1682), sławny z pomiaru łuku południka, określił długość wahadła sekundowego, którą nazwał „promieniem astronomicznym", i proponował dzielić ją na 3 stopy. Warto zaznaczyć, że pomysł przyjęcia wahadła sekundowego za powszechną jednostkę miary długości narodził się w Polsce. Autorem jego był proboszcz parafii Św. Mikołaja w Krakowie i profesor tamtejszej Akademii, matematyk Stanisław Pudłowski (1597—1645). Jak z tego widać, niesłusznie uznaje się dziś priorytet Huyghensa w tej dziedzinie, ponieważ holenderski uczony wystąpił z tym projektem dopiero w 1664 roku, a więc w wiele lat 2 Stały okres wahań, zależny od długości wahadła. 164 po śmierci Pudłowskiego