They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Linki

an image

Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.

Nagle zdecydowałem się zadać mu jeszcze jedno pytanie. - Panie pułkowniku, nie chciałbym nadużywać uprzejmości, ale gdyby chodziło o pana docenta Pollaka-Schumachera….. Przerwał mi władczym ruchem ręki. - Z tym chujem nie mam nic wspólnego. Nie wiesz, że on mordował polskie dzieci? -Widząc moją zawiedzioną minę, dodał łagodniejszym tonem: - Ale nie przejmuj się, synu. Ten chuj bierze bez żadnych pośredników. Trzeba pójść i dać, to wszystko. Była to z mojej strony całkowita samowola. Andrzej nie upoważnił mnie do żadnych działań ani nawet pytań w swojej sprawie. Ale pomyślałem, że jeśli Paula może za łapówkę zdać poprawkę, to dlaczego on nie mógłby za łapówkę wrócić na studia? Przecież było bez sensu, że tak się zmarnował. Jeśli chciał być właśnie z nią, to była jedyna szansa. Albo powinien pozwolić, że by ją też wywalili, albo sam musiał przestać się wygłupiać. Oczywiście, gdyby się ostatecznie rozstali, Paula byłaby znów do wzięcia. Ale co z tego, kiedy i tak nie wyleczyłaby się z uzależnienia od Andrzeja. Przekonała mnie o tym afera z Jarugą. A że właśnie ja, przynajmniej w jakiejś części, byłem jej sprawcą, zapragnąłem zrobić coś, żeby to odkręcić. Niechby już w końcu zeszli się raz na zawsze i byłby spokój. Następnego dnia rano Andrzej przywiózł osobiście pieniądze do Krakowa, ja załatwiłem resztę, a potem poszliśmy to opić Pod Szóstkę. - Myślisz, że to na pewno wypali? - spytał. - Jak coś wyjdzie nie tak, stary jeszcze pomyśli, że ukradłem jego pieprzoną forsę. - Nie ma takiej możliwości - zapewniłem go. - Towarzysz pułkownik Gniadosz musi dbać o swoją wiarygodność. Kto by więcej do niego przyszedł? Andrzej pokręcił głową. - Czym się jeszcze martwisz? - spytałem. - Nie, to się w pale nie mieści. Wiedziałem, że w geesie kradną. Ale tacy wielcy komuniści? Myślałem, że to są przynajmniej przeciwnicy na jakimś poziomie. - Ja bym się tym tak bardzo nie przejmował. Nieprzekupni komuniści dla idei strzelali w potylicę. A z przekupnymi idzie się jakoś dogadać. Nic już nie powiedział, tylko wypił duszkiem całą szklankę rumuńskiego wina. Zrobiłem to samo i zamówiliśmy po następnej. - Mógłbyś i ty wyciągnąć z tego właściwe wnioski - zacząłem ostrożnie. - To znaczy? - Towarzysz docent Pollak-Schumacher też bierze. - Wiem - warknął. - Co z tego? - Studenckie życie ma swoje uroki, zapomniałeś? Niedwuznacznym gestem dał do zrozumienia, co myśli o moim gadaniu. Ale widziałem po nim, że sam musiał już o tym rozmyślać. Wystarczyło tylko popchnąć go we właściwym kierunku. - Co, miałbym pójść do niego z kopertą? - A czemu nie? Lepiej z kopertą niż z podaniem. Nikogo byś się o nic nie prosił. Płacisz i wymagasz. Machnął ręką, jakby słuchał debila, ale mógłbym się założyć, że zabiłem mu niezłego klina. - Ty też myślisz, że jestem frajerem? - spytał nadspodziewanie trzeźwo. Dwadzieścia dziewięć lat później rozmyślałem o tym na szklanką piwa Pod Gruszką, kiedy przysiadł się do mnie Dominik, nasz sekretarz redakcji. Zamieniliśmy kilka nieważnych zdań, potem zainteresował się nagle: - A co ty tu właściwie robisz? Nie wiedziałem cię od dwóch dni. - Miałem nadzieję, że może pułkownik Gniadosz cudownie ozdrowiał. - Zwariowałeś? Gniadosz? On już od dawna jest trupem. A tutaj, co masz? - Sięgnął po mój skoroszyt. - Pracujesz nad jakimś hitem, mam nadzieję? - Może. Bez ceregieli otworzył teczkę i przejrzał kartki. - A co to za bżdziny? - skrzywił się z niesmakiem. - Chyba nie powiesz mi, że chciałbyś robić o tym materiał? - Dlaczego nie? - Facet, kto to kupi? Holokausty, partyzantki, martyrologie, kogo to obchodzi? Wyrzuć te śmieci. - To nie śmieci, stary - powiedziałem. - A co? - Nasze, kurwa, życie. 23 Przyjechała z Krakowa nocnym pociągiem i zadzwoniła do niego z dworca. - Słuchaj, nie będę ci się narzucać, obiecuję. Ale muszę z kimś pogadać. To znaczy, muszę z tobą, bo nikt inny tego nie zrozumie. - Znasz drogę - powiedział tylko. - 1 wciąż masz klucz