They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Linki

an image

Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.

ZrobiBa kilka kroków do przodu, potem do tyBu i znów do przodu. ZupeBnie jakby odmierzaBa drog. Magda o maBo nie udusiBa si ze [miechu. SchowaBa twarz za pusty ju| kubek i udawaBa, |e pije. Doskonale wiedziaBa, co za chwil nastpi. Nie wiedziaBa tylko, jak Damroka to zrobi. Damroka z impetem wskoczyBa na oba samochodziki, po czym bByskawicznie na nich usiadBa. - O kurcz blade, ale si rbnBam! PrzewróciBam si i chyba skrciBam nog... o masz... zniszczyBam wasze prezenty. Magda musiaBa si odwróci, |eby nie da niczego po sobie pozna. ChBopcy podbiegli do Damroki, wycignli spod niej sprasowane pudeBka i w milczeniu ogldali to, co zostaBo z samochodów. - No, to z prezentów nici - mruknB Kuba. - SBuchajcie, tak mi przykro. Strasznie was przepraszam, strasznie. Jak mogBam? Mam nadziej, |e nie jeste[cie zli. - Nie, skd... - odparli jednocze[nie, ale bez specjalnej szczero[ci w gBosie. Damroce wystarczyBo niecaBe pi minut, aby chBopcy uwierzyli, |e zniszczyBa im co[ bardzo cennego i |e bdzie caBkiem naturalne, jak to odkupi. Od sBowa do sBowa Damroka wymusiBa na nich obietnic, |e Baskawie jej pozwol na odkupienie zabawek, bo to rzeczywi[cie jej wina. Magda miaBa sporo rado[ci, obserwujc wszystko ze swojego krzeseBka. 209 & - A wic A> to bdzie za opowie[? - To bdzie opowie[ o |yciu. - Magda poprawiBa si na krze[le, odrzuciBa wBosy na plecy i przez dBug chwil w milczeniu patrzyBa w niebo. - ByB sobie las. Las w [rednim wieku. Gdy dorosBy czBowiek chciaB dotkn górnych gaBzek, musiaB wspi si na palce i jeszcze wycign rk do góry. Las byB rozlegBy i nie byBo w nim |adnych [cie|ek. WBa[nie w tym lesie pewnego razu zBy los porzuciB niewidomego czBowieka. CzBowiek jednak si nie poddaB. Z wycignitymi rkami, po omacku szedB przed siebie i próbowaB wydosta si z gszczu ro[lin. Jednak nie mógB zobaczy, gdzie koDczy si las. Nie mógB zobaczy, dokd i[, nawet po wej[ciu na drzewo. I tak posiniaczony, poraniony, z obolaB dusz i ciaBem bBkaB si po lesie... W tym momencie rozlegBo si ciche chrapnicie. To Robert zasnB. Wszyscy spojrzeli na niego, a Kinga przykryBa go czyj[ rzucon na koc bluz. Potem znów spojrzeli na Magd. - Mam wybitne zdolno[ci narracyjne. DosBownie przykuwam uwag sBuchaczy, prawda? Widz, |e melisa zadziaBaBa, co? - powiedziaBa nie wiadomo do kogo. - Ale idzmy dalej. Otó| po kilku dniach, kiedy ten czBowiek pogodziB si z tym, |e ju| do koDca swoich dni jego |ycie nie bdzie niczym innym, jak bBdzeniem w ciemno[ciach, potykaniem si, wstawaniem i znów bBdzeniem bez celu i przyszBo[ci, wpadB na co[ - dosBownie potknB si. Ach! - usByszaB miBy gBos tu| przy samej ziemi. PochyliB si i odnalazB kobiet. ByBa osBabiona i wycieDczona, ale wci| jeszcze |yBa. Nie miaBa nóg, nie mogBa si porusza. Nie mogBa znie[ ani lito[ci, któr dawali jej ludzie, ani obojtno[ci, której te| jej nie szczdzi- 210 li. CzBapic na rkach, doczoBgaBa si a| tam. ChciaBa si ukry przed [wiatem. My[laBa, |e to najlepsze i jedyne dla niej rozwizanie. Ale po tych kilku dniach samotno[ci i gBodu nie byBa ju| zdolna do |adnego wysiBku fizycznego