Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.
- Jeśli nie będzie mnie w domu, zostaw wiadomość na automatycznej sekretarce - zasugerował. - A teraz powinniśmy chyba odpocząć. Może się jeszcze jutro zobaczymy. Helena wstała i powoli ruszyła przed siebie. Nagle zatrzymała się i zaczekała na niego. Odwróciła się, objęła Newmana rękami za szyję i mocno pocałowała w usta. Wychodząc zauważył stojącą w drzwiach Paulę. Minę miała obojętną. - Cholera! - zaklął pod nosem. Paula z niezwykłą uprzejmością powiedziała Helenie dobranoc. Kobieta zaraz zniknęła za drzwiami windy. Paula popatrzyła na Newmana. - Nosisz niewłaściwy odcień szminki. Rozdział 23 Marler postanowił podjąć ryzyko. Było już późno. Siedział w samochodzie zaparkowanym koło "Bellewe Palace, w którym nic się nie działo. Zamierzał się umyć i ogolić, żeby rano wyglądać po ludzku. Zdjął podniszczona wiatrówkę i beret. Pod spodem miał elegancki sportowy strój. Wysiadł z samochodu, otworzył bagażnik i wrzucił do środka stare ciuchy, zabrał, co mu było trzeba z walizki i zamknął auto. Szyby w oknach zostawił nieco opuszczone. Wewnątrz powietrze było aż gęste od dymu papierosów. Otulony w trencz, trzymając w ręku neseser z przyrządami do golenia, ruszył przed siebie Avenue Louise, potem przeszedł przez Boulevard de Waterloo i zniknął we wnętrzu "Hiltona". Zmieszał się z tłumem gości powracających z nocnego wypadu. Czuć było od nich alkohol. Sądząc po tonie rozmów, nie grzeszyli trzeźwością. Marler podszedł do recepcji i zwrócił się do recepcjonisty. - Mam za sobą długą jazdę samochodem. Chciałbym wziąć prysznic i odświeżyć się przed dalszą jazdą do Ostendy. Potrzebuję jednoosobowego pokoju. Zapłacę za dobę, choć zatrzymam się pewnie nie dłużej niż godzinę... Kiedy dotarł do wynajętego pokoju, szybko się rozebrał, wziął prysznic i ogolił się. Potem włożył świeże ubranie. Sprawdził w lustrze, jak wygląda. Prezentował się zupełnie inaczej, można powiedzieć, że nawet szacownie. Wrócił do holu, zamówił kanapki i kawę. Zjadł wszystko, kawę wypił do ostatniej kropli, zapłacił i wyszedł z hotelu. Pierwszą rzeczą, jaką zrobił, kiedy ponownie wsiadł do auta, było sprawdzenie, czy karabin Armalite nadal leży pod siedzeniem. Kiedy ustalił, że tam jest, przykrył go dodatkowo egzemplarzem Herald Tribune, który zabrał z "Hiltona". Ułożył się wygodniej w fotelu, żeby odpocząć, ale spać nie zamierzał. Był w stanie wytrzymać czterdzieści osiem godzin bez zmrużenia oka. Kiedy nadszedł ranek, Marler uznał, że opłacało się zatroszczyć, by wyglądać jak porządny turysta. Naprawdę opłacało. Był środek nocy, kiedy zadzwonił telefon. Doktor Wand spał mocno, ale obudził się natychmiast i zaświecił stojącą przy jego łóżku lampę nocną. Nałożył pince-nez i spojrzał na zegar, zastanawiając się, kto to może dzwonić. Podniósł słuchawkę. Tak jak przypuszczał, była to rozmowa międzynarodowa z Hongkongiem. Operator poinformował go, że łączy z Moonglow International - Import Export. W Hongkongu jest już ranek, ale sprawa musi być pilna, skoro dzwonią do niego o tej porze. W słuchawce odezwał się po angielsku jakiś głos. - Philip Cardon? Tak? Proszę jeszcze raz powtórzyć - powiedział Wand, zamieniwszy z rozmówcą kilka zdań, które brzmiały jak zwykła rozmowa dotycząca biznesu. - Rozumiem - ciągnął po wysłuchaniu kilku następnych zdań. - Polecam więc zerwać kontrakt z panem Cardonem. Tak, zerwać. Nie potrzebujemy już więcej jego usług... Zleciwszy zamordowanie następnego człowieka, Wand ściągnął pince-nez, ostrożnie położył je na stole, zgasił światło i ponownie zapadł w głęboki sen. Mówiąc do pozostałych, Tweed powoli przechadzał się tam i z powrotem po pokoju. Gdy tylko Helena Claybourne zniknęła w windzie, Newman z Paulą udali się do pokoju Tweeda. Zdali mu sprawozdanie ze swoich rozmów z Heleną i Williem. Tweed natomiast krótko streścił im swoją rozmowę z Lee Holmes. - Nadal nie znamy prawdy - ciągnął Tweed - lecz wiemy, że jedna z tych kobiet kłamie. - Chodzi o te perfumy? - upewnił się Newman. - Właśnie o nie. Lee powiedziała mi, że Helena ma flakonik i dała jej się poperfumować, natomiast Helena oświadczyła coś wręcz przeciwnego