Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.
A nawet gdybyś stracił nieco w jego oczach, to chyba ja jestem od Kwiatkowskiego ważniejsza...? Wyobraź sobie, ONA mówi o Tobie oburzające rzeczy! Twierdzi, że zajmujesz się mną i kochasz mnie... bo przecież kochasz mnie, prawda?...tylko na razie, a już wkrótce znudzę Ci się i Twoje uczucia przeminą! Będziesz mnie źle traktował, zaniedbywał i przedkładał nade mnie jakieś kobiety. Cóż za niesmaczna bzdura! Jakież kobiety zdołałyby Ci przesłonić mój obraz?! Przecież nawet ta jedna, która Ci dopomogła w zdobyciu mnie, bez której, jak słyszałam, w ogóle byś mnie nie miał, w porównaniu ze mną nie ma dla Ciebie najmniejszego znaczenia! Wiem o tym doskonale, słucham Twoich rozmów z nią, jestem świadkiem rozmaitych rzeczy... Nie, nie, to widać, ONA się nie liczy i tym bardziej nie mogą się liczyć żadne inne! Wiem, że liczę się tylko ja, i nigdy nie uwierzę, że mógłbyś się dla mnie zmienić! Chociaż ONA mówi, że dla niej się zmieniłeś... No nie, nonsens oczywisty! To przecież zupełnie co innego! ONA i ja, cóż za porównanie...! Tymczasem, póki Cię nie ma, żyję z nią raczej w zgodzie. Gdyby nie rywalizacja o Twoje względy, rozumiałybyśmy się nawet zupełnie nieźle, ostatecznie obie jesteśmy tej samej płci. Nawet zapalam jej od pierwszego kopa w zamian za to, że zawsze wciska mi sprzęgło, co lubię, a czego Ty niekiedy zaniedbujesz. No, ale Tobie mogę wiele przebaczyć. Przyznam Ci się, że czasem jest mi jej nawet trochę żal. Straciła przecież Twoje uczucia! Wyobrażam sobie, jak ja bym się czuła, gdybym straciła Twoje uczucia...! Nie, co też mówię, w ogóle nie potrafię sobie tego wyobrazić... No i głupia jest, łatwowierna i ma takie idiotycznie dobre serce, a my obydwoje, Ty i ja, jesteśmy jednak trochę wymagający... Byłoby mi jej pewnie bardziej szkoda, gdyby nie to, że sama jest sobie winna. Za dużo naraz chciała mieć, i Ciebie, i mnie, i coś tam jeszcze... A swoją drogą, gdybyś miał mnie traktować tak jak ją i być dla mnie taki nieuprzejmy, nie zniosłabym tego absolutnie! Zapomniałam Ci powiedzieć, że mnie szalenie zdenerwowali w tych wszystkich warsztatach. Zgodnie stwierdzili, że Selektol jest dla mnie bardzo niedobry i szybko się na nim zestarzeję. Okropnie się przestraszyłam i chciałabym wiedzieć, co Ty na to? Namawiam ją, te idiotkę, żeby mi kupiła któregoś oleju zagranicznego, ale ONA upiera się, że nic bez Twojej zgody nie zmieni. Znalazła się nagle z posłuszeństwem! Cieszę się, mój Ukochany, że w sierpniu będziemy sami, że będziemy mieli dla siebie chociaż te dwa tygodnie, kiedy ONA wyjedzie. Cieszę się, że należę do Ciebie, a nie do jakiegoś tępego cepa. Przyznam Ci się tylko, że mam kilka takich nieśmiałych uwag... Rozumiem, że Ci może wygodniej chodzić w ciemnych koszulach, ale wolałabym, żebyś, ze względu na mnie, nosił tylko białe. I krawat. Dbasz o siebie i zawsze jesteś piękny, ale kiedy jedziesz do garażu Kwiatkowskie-go, nie zważasz na swój wygląd, a przecież jedziesz mną! No i kwiaty, nie rozumiem, przynosisz mi kwiaty, polem je zabierasz. Wolałabym, żebyś je zostawiał, przecież mają być dla mnie! Prawdę mówiąc, w ogóle nie pojmuję, po co brałeś ze sobą białe koszule, skoro mnie nie ma tam, gdzie jesteś... Nie wiem, czy życzysz sobie, żebym Ci napisała coś o niej. Czytała mi Twoją kartę i robiła jakieś głupie komentarze, coś tam takiego, że już jeden dzień Ci wystarczy, żebyś się zaczął oglądać za jakimiś dziwkami. Nie do pojęcia, o co jej chodzi, cóż masz robić, skoro mnie n nie ma? Zdaje się, że ostatnio ONA nie czuje się cudownie, robi na mnie takie wrażenie, jakby była zmęczona i przygnębiona, a pracy ma rzeczywiście dużo. Sprzeczałam się z nią o to, które z was prowadzi właściwie tę waszą głupią wojnę, Ty czy ONA. ONA twierdzi, : Ty. I mówi, że to przez to, że Ty chcesz udawać wielkiego gieroja, taki pan haremu, Casanovą najpiękniejszy z całej wsi, a dookoła Ciebie same niewolnice, i panicznie się boisz, żeby ktoś nie pomyślał przypadkiem, że Ci zależy na jakiejś kobiecie. Pewnie, sama bym się wstydziła, gdyby mi zależało na jakiejś kobiecie... I żeby udowodnić tę swoją władzę, zaczynasz się zachowywać jak złośliwy gbur, popadając stopniowo w coraz większą przesadę. Nie wierzę jej wcale, ale ONA mówi, że jeszcze się sama przekonam. Mam wrażenie, że jest bardzo na Ciebie rozgoryczona, wątpię, czy słusznie. Nie wiem, czy da mi jeszcze kawałek papieru, żebym mogła skończyć ten list... Dała mi kawałek papieru. Powiedziała, że mogę sobie do Ciebie pisać nawet epopeję, ONA się nie będzie wtrącać. Bardzo słusznie. Więc mnie się wydaje, że ONA przesadza. Chciałaby, żebyś jej okazywał jakąś tam życzliwość, sympatię, żebyś był miły i uprzejmy... Niedorzeczne wymagania! Może miałbyś ją nawet ściskać, tulić, całować, smarować jakąś pastą, bredzić, że ją kochasz i Bóg wie, co jeszcze?! Cóż ONA sobie wyobraża? Wszystkie Twoje czułości są dla mnie i mnie powinna otaczać Twoja tkliwość. ONA się obejdzie. Możliwe, że to nie tylko ONA ma takie zwyrodniałe pomysły, inne kobiety także. Najlepszym dowodem na to, że wszystkie mają pomieszane w głowie, była ta scena w zimie, kiedy wyjechali całą paczką do jakiegoś domu w lesie, ONA Ci o tym nie mówiła, ukryła to przed Tobą, żeby, jak twierdzi, nie zdemoralizować Cię do reszty, ale ja Ci o tym opowiem. Znam tę historię, bo przy mnie relacjonowała ją jednej swojej przyjaciółce. W tym leśnym domu było mało miejsca, więc nocowali po kilka osób w każdym pokoju, ONA spała razem z Barbarą i jej mężem, zdaje się, że ich nie znasz, ale to nic nie szkodzi. Barbara i jej mąż mieli łóżka pod jedną ścianą, a ONA pod drugą, naprzeciwko. Był straszny mróz, dwadzieścia stopni, samochody stały na dworze przez trzy dni, więc mąż Barbary wymontował akumulator i zabrał do pokoju. Trzeciego dnia rano ONA się obudziła i usłyszała, że mąż Barbary coś szepcze, miała jeszcze zamknięte oczy i nie widziała, z kim rozmawia, tylko słyszała, co mówi. Mówił czule, serdecznie, wręcz namiętnie, z wyraźnym, wielkim uczuciem. - Moje maleństwo, nie zimno ci? Nie wieje? Czekaj, okryję cię kocykiem, będzie maleństwu kochanemu cieplutko, nie zmarznie... ONA mówi, że przez chwilę nie wiedziała, co zrobić, bo to podsłuchiwanie wydało jej się nietaktowne, ale oni byli już chyba z osiem lat po ślubie, więc poczuła się wstrząśnięta i nie wytrzymała. - Barbara, on tak do ciebie..