Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.
Szkoda. Powinna pani kiedyś tam pojechać. Nawet mówiąc tesłowa, pomyślał: "Wiem, że tegonie zrobi". Chciałbym obejrzećlondyńskie muzea. Może w sobotę moglibyśmy zwiedzić kilkaz nich? Catherine zaplanowała na sobotę nadrobienie zaległej pracy biurowej. Ale przecież Constantin Demirisprosił ją, żeby zajęła się gośćmi. Dobrze powiedziała. Może być w sobotę. Wcale nie cieszyła się na to spotkanie z Francuzem. Jesttakizgorzkniały- Zachowuje się, jakby wciąż ktośgo wykorzystywał". Dzień zaczął się dośćprzyjemnie. Najpierw pojechali do muzeumbrytyjskiego,gdzie wędrowali po salach wypełnionych cudownymi skarbami z przeszłości. Obejrzeli egzemplarz Wielkiej Karty Wolności, pro204 klamację podpisaną przez Elżbietę Pierwszą oraz pakty pokojowe, będącenastępstwem dawno rozegranychbitew. Catherine zauważyła w zachowaniu Renarda coś dziwnego, ale dopieropo niemal godzinnym pobycie w muzeum zrozumiała, co to właściwie jest. Oglądali właśnie umieszczony w gablocie dokument, napisanyprzezadmirała Nelsona. Według mnie, tojeden z najbardziej interesujących eksponatów powiedziała. Nelson napisał to tużprzed rozpoczęciem bitwy. Nie byłpewien, czywolno mu było. Nagle zdała sobie sprawę,że Yves Renardwcale jejnie słucha. Dotarło do niej coś jeszcze:prawie nie zwracał uwagina wystawione w muzeum zbiory. Kompletniego tonie interesowało. "Więc dlaczego nalegał, że chce obejrzeć muzea? ", pomyślała zdziwiona. Następnie udali się do Muzeum Wiktorii iAlberta, gdzie powtórzyłasięta samahistoria. Tym razem przyglądałamu się uważnie. Renardprzechodził z jednej sali do następnej krzywiącjedynie usta na widokeksponatów, ale myślami byłgdzieś bardzo daleko. Kiedy wyszli na ulicę, spytała: Czy chciałby pan obejrzeć Opactwo Westminsterskie? Oczywiście skwapliwie pokiwał głową. Spacerowalipo olbrzymimkościele, zatrzymując się, aby popatrzyć nagrobowce sławnych ludzi,którzy tam spoczywali: poetów, polityków,królów. Proszę spojrzeć odezwała się wpewnej chwili. TutajleżyRobertBrowning. Renard odwrócił głowę. A, Browning powiedział i ruszył dalej. Przyglądałamu się. "Czego on szuka? Dlaczegomarnuje ten dzień? " W drodze powrotnej do hotelu Renard powiedział: Serdecznie pani dziękuję, Miss Alexander. Wszystko bardzomi siępodobało. "Kłamie",pomyślała. "Ale dlaczego? " Jestjeszcze jedno bardzo ciekawe miejsce, o którym słyszałem. Stonehenge. Zdaje się, że to na Nizinie Salisbury. Tak odparła Catherine. Chciałbym tam pojechać. Na przykład wnastępną sobotę? Ciekawa była, czy Stonehenge zainteresuje gobardziej niż muzea. A więcdobrzeodezwała się w końcu. 205. Dino Matussi był smakoszem. Pewnego dnia wkroczył do pokojuCatherine z turystycznym przewodnikiem w ręce. Mam tu listęnajlepszych restauracji w Londynie. Co ty na to? Cóż, ja. Świetnie! Dzisiaj zabieram cię nakolację do "Connaught". Dzisiajwieczoremmuszę. zaczęła. Żadnych wymówek. Przyjadę po ciebie o ósmej. No dobrze rzekła pochwili. Bene! Nachyliłsię do niej uradowany. Robienie niektórychrzeczy samemu to żadna przyjemność,prawda? Nie było wątpliwościco miał na myśli. "Jakież tooczywiste", pomyślała. "Ale dzięki temu także nieszkodliwe". Kolacja w "Connaught" była wyborna. Zjedliwędzonego łososia rodemze Szkocji, pieczeń wołową oraz pudding"Yorkshire". Byli już przy sałatce, kiedy Matussi powiedział: Jesteś fascynującą kobietą,Catherine. Ubóstwiam Amerykanki. Czy twojażona też pochodzi ze Stanów? spytała niewinnie. Wzruszył ramionami. Nie, toWłoszka. Ale jest bardzo wyrozumiała. Dlaciebie to się dobrze składa. Wyszczerzył zęby. O tak. Bardzo dobrze. Dopierojedząc deser odezwał się ponownie: Czy lubisz wieś? Mamznajomego, który posiada samochód. Pomyślałem, że moglibyśmy wybrać się w niedzielę poza miasto. Już chciała odmówić, lecz nagle przypomniała sobie Wima. Wydawałsiętaki samotny. Być może wycieczka na wieś sprawiłaby mu przyjemność. Brzmi zachęcająco powiedziała. Obiecuję ci, że się nie zawiedziesz. Czy moglibyśmy zabrać ze sobą Wima? Pokręcił przecząco głową. To małeauto. Resztę zostaw mnie. Goście z Aten okazali się bardzo wymagający i Catherine stwierdziła,że ma dla siebie bardzo mato czasu. Haley, Renard i Matussi spotykali siękilkakrotnie z Wimem Yandeenem. Catherine z rozbawieniem obserwowała zmianę w ichzachowaniu. On robi to wszystko bez kalkulatora? dziwiłsięHaley. Właśnie. Nigdy czegoś takiego nie widziałem. Bardzokorzystne wrażenie zrobił na niej AtanasStavich. Chłopakpracował ciężej i sumienniej niż inni. Kiedy przychodziła do pracy, on już 206 tam był, a wychodził do domu jako ostatni. Z uśmiechem spełniał wszystkie polecenia. PrzypominałCatherinemałego, drżącego szczeniaczka. Ktoś kiedyś musiał go ciężkoskrzywdzić. Zdecydowała się porozmawiaćo chłopcu z Alanem Hamiltonem. "Musi istnieć jakiś sposób, aby poczułsię pewniej", myślała. "Alanna pewnomu pomoże". Oczywiście wiesz, że ten dzieciak kocha się w tobie? powiedziałajej któregośdnia Evelyn. O czym ty mówisz? OAtanasie. Nie widziałaś tego uwielbienia w jego oczach,gdy naciebie patrzy? Chodzi za tobą jakzagubiona owieczka. Catherine roześmiała się. Masz bujną wyobraźnię. Pod wpływemtej rozmowy, zaprosiła Atanasa na lunch. Do.