They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Linki

an image

Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.

Jeszcze my się porachujemy, cholero! Powstrzymany groźbą urzędnika ścichł, ale jeszcze straszniejsze było to milczenie i wychodząc z urzędu Jaworski odczuł, że ma nieprzejednanego wroga, a w parę dni potem, że nie tego jednego. Bez żadnej racji wymówiono mu robotę w warsztatach, spotkani ślusarze ciskali mu przezwiska i wymysły. Mateja i Jankowski przestali się witać, a wreszcie pewnego wieczora otrzymał odezwę bez podpisu, rozkaz stawienia się na sąd partyjny. W pierwszej chwili, pod wpływem oburzenia, papier zmiął, wyrzucił, z mocnym postanowieniem pozostawienia bez skutku, ale po namyśle zdecydował się pójść. I nazajutrz o oznaczonej godzinie wieczorem stawił się w mieszkaniu Matei. Zastał tam zebranych dziesięciu ślusarzy, zajętych jedzeniem i piciem, z których żaden go nie przywitał. Zwrócił się po chwili czekania do Matei: - Od was miałem wezwanie? - Tak. - Mówiłem wam, że do żadnej partii nie należę, do posłuszeństwa nie jestem zobowiązany, ale oto jestem. Czego chcecie? Jaki ma być sąd? Za co? - Dowiesz się. Możesz poczekać! Zakipiało w nim rozdrażnienie, ale się przemógł i usiadłszy na stołku, czekał. Po chwili zjawił się księgarz Iszna, poszeptali ze sobą i Mateja rzekł: - Kubika wzięli do więzienia z powodu twojej denuncjacji. Grożą mu aresztanckie roty. Ma żonę i dwoje dzieci bez środków do życia. Gdy Jaworski milczał, podniósł głos: - Słyszałeś? Oskarżam cię. Co masz na swoje usprawiedliwienie? Sędziowie słuchają! - Wcale się usprawiedliwiać nie myślę, bo Kubik siedzi w więzieniu nie na skutek moich zeznań, ale za napaść i gwałt. Poznał go Lejba Minc i jego rodzina, zresztą on sam do czynu się przyznał. Zresztą żaden uczciwy robotnik nie może go pochwalić za pijaństwo, rozbój i krzywdę, tym bardziej, że napadł na równych sobie, w niczym mu nie winnych robotników. Rodzina jego została w nędzy, ale Lejba Minc ma okaleczoną rękę, pracować czas jakiś nie będzie mógł, dziecko jedno ze strachu dostało konwulsyj, a dziewczyna leży i gorączkuje. Kto im wynagrodzi, kto ich będzie leczyć i karmić? To niech też ten sąd zdecyduje! - To nie twoja sprawa. Lejba Minc może nas skarżyć. Ty siebie pilnuj! - Przed czym? - Przed naszą karą. - Za co? Więc pochwalacie czyn Kubika? - On już cierpi. - A co miałem robić, zbudzony tym skandalem? Dopuścić do kryminału? - Równe prawo Kubika do kobiety, jak twoje. - Ja też mu tych praw nie zaprzeczałem, tylko ona, i wydały go nie moja denuncjacja, ale ślady jej zębów i paznokci. - Dosyć! - krzyknął jeden z ślusarzy. - Pysk stul i czekaj wyroku! Jaworski wzdrygnął się, zerwał ze stołka, ale się pohamował, zaciął zęby. "Sąd" skupił się u stołu, poczęli szeptać. Księgarz widocznie był osobą decydującą, bo zwracali się często do niego; on milczał, w końcu rzucił parę słów, tamci potwierdzili i Mateja zabrał głos: - Jako karę za wydanie władzy towarzysza zapłacisz partii, na rzecz rodziny uwięzionego, dwadzieścia pięć rubli. - A jeśli nie zapłacę? - To dostaniesz kulą w łeb! Rewolwer błysnął w rękach Matei. - Nie zapłacę! - rzekł spokojnie. Wstał i patrzał im w oczy. Strzał nie padł. - Nie zapłacę! - powtórzył powoli, dobitnie. - Wyrok wasz jest wprost bezsensem i absurdem, a kara za niespełnienie go gwałtem. Jeśli w ten sposób macie zmieniać świata ład i prawo, to biada tym, co wam uwierzą. Nie moc ramion i pięści wyzwoli ubogich i słabych. Spełniajcie waszą groźbę; nie żałujący tego życia - padnę, ale żałujący głupoty waszej, że wam się zda, że mnie zabijecie tą kulą! Mnie nie zabije nic! - Tydzień masz wolny do namysłu. Jeśli sądu nie usłuchasz po tygodniu, czekaj co chwila śmierci. Jaworski się roześmiał i wyszedł. Lejba przekonał się, że niepotrzebnie dał się porwać oburzeniu. Nie otrzymał żadnej satysfakcji ani odszkodowania, tylko w kilka dni potem ciemnym wieczorem ktoś wytłukł szyby w domu i podrzucono papier, grożąc podpaleniem. Rodzina żyła w ciągłej grozie i strachu, bo i słuchy się rozeszły, że Kubik umknął z więzienia. Stary siedział bezczynnie z powodu zranionej ręki, do chorych trzeba było sprowadzać doktora; przez szyby, połatane byle jak, chłód i wilgoć się cisnęła. Ryfkę trzeba było cichaczem po nocy wysłać do krewnych na wieś. - Jaworski, obrachowawszy swe pieniądze, zapłacił z góry za swój lokal do wiosny; z tego żyli, a on z Ickiem siedzieli pilnie u warsztatu. Tydzień minął, dwa, i trzy - ślusarze nie spełnili dotąd groźby. Czasami, gdy tak siedział przed oknem, pod lampą, podnosił oczy i patrząc w ciemność na dworze myślał, że tam za ścianą już ktoś mierzy, i był rad, że nie uczuwa strachu, a zarazem czuł smutek, że odejdzie od życia jakby nie gotów, jakby czegoś nie spełniwszy