Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.
Zanieczyszczone powietrze gryzło w oczy. Według Shuko zanieczyszczenie w Tokio było tak silne, że powietrze korodowało metal. Siedząc w samochodzie, DiPalma przypomniał sobie czasy, kiedy jako policjant prowadził żmudne obserwacje i żywił się pizzą i wodą sodową. Uśmiechnął się na wspomnienie jednej z pierwszych swoich ról w tej grze i obowiązujących w niej zasad. Zanim wsiądziesz, nie zapomnij się wysikać, bo podczas obserwacji nie wolno ci się ruszyć z miejsca. Na podłodze samochodu ustaw pusty karton po mleku. Nauczysz się go kochać, bo będzie twoją toaletą. Na tylnym siedzeniu datsuna kamerzysta japoński wycelował ręczną kamerę w gmach Takeshi. Stali najbliżej jak tylko DiPalmie się udało. Siedziba korporacji Nosaki była poza zasięgiem prasy zarówno japońskiej, jak i zagranicznej. Od czasu zakończenia wojny Nosaka nigdy nie udzielił żadnego wywiadu. Jedyne zdjęcia wykonane za jego pozwoleniem pochodziły z meczy kendo. „Aligator” był dobrze strzeżony. Uzbrojeni strażnicy w mundurach sprawdzali każdego, kto wchodził do holu. Gdyby dostrzegli, że DiPalma filmuje gmach, znalazłby się w ciężkich kłopotach. Operatorem kamery był dwudziestojednoletni student tokijskiej szkoły filmowej, który nazwał siebie Ford Higashi, od swojego ulubionego reżysera Johna Forda. Ford mówił po angielsku, używał przestarzałego amerykańskiego slangu i pracował ze słuchawkami podkręconymi tak głośno, że DiPalma słyszał każdą nutkę z „The Sea Hawk” Errola Flynna. Ford wykonywał mnóstwo prac dla tokijskiego korespondenta sieci telewizyjnej DiPalmy, Donalda Turneya, chudego jak szczapa Kanadyjczyka o wyglądzie absolwenta szkółki przygotowawczej. Turney odznaczał się niezwykłą ambicją, miał dwadzieścia dziewięć lat i był synem kanadyjskiego dyplomaty, który odegrał istotną rolę w uwolnieniu zakładników z Iranu. Młody Turney nigdy nie przestał poszukiwać czegoś, co miałoby większe znaczenie niż zdarzenia, w jakich brał udział jego ojciec. To właśnie dlatego próbował zmusić DiPalmę, aby go włączył do swoich działań. Były policjant zastanawiał się, czy rzeczywiście sprawy w Tokio wymagają przyspieszenia. - Ford twierdzi, że zdjęcia, które robi dla ciebie, mają coś wspólnego z Nosaką - powiedział Turney. Próbował mówić głosem wywołującym respekt. DiPalma miał już opuścić pokój hotelowy, kiedy zatrzymał go ten telefon. Nie podobał mu się ton Turneya. - Właśnie wychodzę. - DiPalma, chcę żebyś mnie wziął ze sobą. Jesteś na moim terenie. - Zabierasz mi czas. - Hej, facecie, nie rozrabiaj tutaj. Jesteś daleko od domu. Na tym terenie nie jesteś dzieckiem szczęścia. Jesteś tylko wędrownym obcokrajowcem, który łatwo może popaść w tarapaty. Czy wyrażam się jasno? - Do widzenia, Mr Turney. - Rób jak chcesz, przyjacielu. Ale jak tylko odłożysz słuchawkę, dzwonię do Nowego Jorku. A potem zobaczymy. DiPalma wyciągnął rękę ze słuchawką nad aparat telefoniczny i z tej wysokości spuścił ją na widełki. Dzień później Turney zadzwonił znowu. Tym razem jednak już trochę zmiękł. - Nowy Jork mówi, że powinniśmy się dogadać. Że wystarczy dla każdego, że byłoby to dobre dla nas obu. Ty podrapiesz moje plecy, a potem ja twoje. - W Nowym Jorku powiedzieli ci, żebyś się odpieprzył. Mówili, że jeśli masz odrobinę wyczucia, powinieneś się trzymać z dala ode mnie. W Nowym Jorku mam własny zespół do tych spraw. Tutaj też mam przyjaciół, którzy mi pomagają. Jesteś balastem. Nie potrzebuję ciebie. - Uważaj, żebym ci nie zaszkodził w tym mieście. - Jeśli to zrobisz, módl się, abym cię nie odnalazł. A teraz zadzwoń do Nowego Jorku i zapytaj, czy mówię prawdę. - Znowu upuścił słuchawkę z wysoka. Niech Turney zbiera swoje informacje od Forda. Tak jak było dotąd. Zanim student przyszedł, DiPalma był już w samochodzie i opowiadał Shuko o wynikach tygodniowego śledztwa. - Nosaka nie jest tu zbyt popularny, chociaż nikt nie odważy się wystąpić przeciwko niemu publicznie. Mam na filmie dwóch ludzi, którzy zgodzili się mówić, jeśli ich personalia będą utrzymane w tajemnicy. Nakręciliśmy to siedząc w ciemnościach. - Nie muszę znać ich nazwisk, DiPalma-san. Ale interesuje mnie, co mają do powiedzenia. - W porządku. Dotarłem do nich poprzez przyjaciela nazwiskiem Rakan Omura. - Hai. To handlarz antykami, dla którego przeprowadziłeś pewne śledztwo. DiPalma przytaknął. - I od którego kupowałem miecze. Sprawdziłem kiedyś dla niego dwóch kontrahentów na Medison Avenue. Jeden okazał się złodziejem, drugi był w porządku. Skontaktowałem go także z kimś z Metropolitan Museum w Nowym Jorku i wzbogacił się na tym. Każdego roku sprzedaje im starocie za grube tysiące dolarów. Wygląda na to, że jest również dostawcą japońskich biznesmenów, włącznie z dwoma pracującymi dla Nosaki. Jeden z nich, nazwijmy go Joe, podejrzewa, że za „Przymierzem Krwi” stoi Nosaka. Mówi, że dwaj ludzie, którzy ostatnio zostali zabici, byli rywalami Nosaki. Jednym był Ken Shiratori. - Ten, którego zamordowano zeszłego tygodnia w Zurichu. - Hai. Widocznie Nosaka chciał mieć pięćdziesięcioprocentowy udział w parku Shiratoriego