Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.
Większość
nadal będzie w depozycie. Myślał nawet, żeby je Muzeum
podarować; stać go na to, ale zmienił zdanie. Nie pomogli mu
bowiem w założeniu telefonu w krakowskim mieszkaniu ojca,
na którym bardzo im obojgu zależało. Resztę natomiast
chciałby mieć u siebie w Paryżu i zamierza wystąpić o me do
Ministerstwa Kultury — ma do tego prawo, to w końcu naj-
bardziej osobiste, rodzinne pamiątki, niemalże relikwie. Gdy-
by mc z tego nie wyszło — jest na szczęście Jakub Maciej
^zczyński — jego syn z pierwszego małżeństwa, mieszksr-
»cy ze swoją matką w Krakowie.
Dwa razy miał już zresztą swoje „Witkace" w Paryżu.
-"a ZIUCh przyjechało z Polski w 1983 na słynną „Pre-
_" ^lonaises" w Centre Georges Pompidou. W 1978
^ prowadził je z kraju na zorganizowaną — razem z
ra m?? uteratury — wystawę portretów Witkacego, któ-
wein1^ swojej galerii w centrum paryża na Prestiżo-
zennr seine' "^eko bulwaru Saint Germain, pre-
JąceJ m•in• "tukę nowoczesną, porcelanę, starocia.
90 Joanna Siedlecka
Miała spore powodzenie, choć — trzeba przyznać —
dużo mniejsze niż otwarta akurat w tym samym okresie
„Wiedeńska secesja", gdzie kolejki stały dzień i noc ~
prezentowano między innymi akwarelki Hitlera.
A ma elegancką galerię, nie ukrywa, dzięki żonie ~
Francuzce; właścicielce fabryki gumy do żucia. Oprócz te-
go — przepiękne, zabytkowe letnie chateau za miastem,
(niedaleko posiadłości Andrzeja Żuławskiego), gdzie właś-
nie rozmawiamy o Witkacym.
W ogóle, bardzo się nim interesuje — kiedy dowie-
dział się na przykład o zorganizowanej w 1985 sesji wit-
kiewiczowskiej w Brukseli w 1985, natychmiast tam po-
jechał. Choć nie był oczywiście przewidziany jako roz-
mówca, „wdarł się" na podium, opowiedział o przyjaź-
ni rodziców z Witkacym, zaprezentował zdjęcia rodzinnej
kolekcji.
Codziennie niemal telefonicznie z ojcem rozmawia,
dobrze więc wie, że odizolował się od świata, nie widuje
prawie ludzi. Krępuje się po prostu swojej starości, pogłę-
biającego się coraz bardziej niedołęstwa. Tym bardziej, ze
mieszka sam (gosposia przychodzi tylko kilka razy w ty-
godniu) i obowiązki pana domu spadają wyłącznie na nie-
go. A coraz trudniej mu już podać nawet gościom herbatę,
co oczywiście szalenie go peszy, nikogo więc prawie nie
przyjmuje.
Ale tak naprawdę — bardzo lubi wspomnienia o w"'
kacym. Przypominają mu bowiem jego najlepsze lata —
młodość, zdrowie, małżeństwo. . .
Choć w miarę upływu lat, dokonywanych niewątpliwi
życiowych obrachunków — coraz bardziej chyba zazdr _
ci mu sławy. A przede wszystkim — rozgłosu także J
Mahatma Witkac
filozofa. Zawsze bowiem — przynajmniej na tym polu —
czul się od niego lepszy. Los zrządził lednak inaczej i mimo
wszystko, trudno się z tym pogodzić .
Zaklinam Cię, zawsze pamiętam
W Muzeum w Słupsku znajduje się jeden z ostatnich
portretów Witkacego, wykonany miesiąc przed śmiercią —
15 sierpnia 1939 roku. Przedstawia pannę Jadwigę Noetzel,
nauczycielkę z Łodzi. Piękną, subtelną, wielkooką, w aure-
oli jasnych i puszystych włosów.
W 1971 sprzedała go Muzeum nieżyjąca już dziś jej
siostra. Oprócz tego — dwie jego kartki, zdjęcia i książki
z dedykacjami.
Na „Szkicach estetycznych" z roku 1922 wydanych
przez Krakowską Spółkę Wydawniczą: „Tego możesz nie
c^tać, bo malarstwo i tak się skończyło. Witkacy. 1928".
Na „Pożegnaniu jesieni" (Warszawa, 1927, F. Hoesick):
„Pannie Jadwidze Noetzel ofiarowuję z wyrazami szacunku
' sympatii — Witkacy. 1928".
Podczas transakcji w Muzeum siostra pani Jadwigi mó-
w\\^ że „był to romans", co potwierdza, zdaje się, jedna z
^anek: 10.07.1931. „Zaklinam Cię. tylko nie przyjeżdżaj w
'""gie; połowie sierpnia, bo będę zgubiony i nigdzie nie
P°}eikiemy. Odpisz zaraz do Zakopanego, „Olma", ul. Za-
1 ^°' ^P"^ ^cej, bo adres niepewny. Twój S.W"
Dom- 9' f'pnesyfam serdeczne pozdrowienia. Zawsze
Piętom i zachowuję tą. sama. sympatią. Przyszłość ciem-
1Ą we się trzymam. Proszę o wiadomość. Witkacy".
92 Joanna Siedlecka
Przypisy
1 Lwrana, 27.06.1911 (...) „Bardzo Ci współczuję w Twoim anan.
fieniu z powodu Hamaki i bardzo mi zol dziecka i biednej pani Sof
kief.
Lwrana, 17.08.1912 (...) „Wiec co z panią S. i Haneczką? fanko
się obawiam komplikacji w Waszym życiu z powodu tego przyjazdu. Bou
się tez dla Dziadzki (tak nazywal syna — dopisek mój — J. Sie